Nigdy nie lubiłam być osobą, która wyróżnia się w tłumie. Byłam całkiem szczęśliwa będąc po prostu dziewczyną, która wtapiała się w otoczenie i była zauważana tylko wtedy, gdy moja praca była na tyle dobra, by ją dostrzec. Ale po kilku lampkach wina słyszałam w głowie moje przyjaciółki, które mówiły mi, żebym przestała się tak bać, żebym wreszcie zaryzykowała i była odważna. Może to była moja szansa, by wyjść ze strefy komfortu i być śmiałą. Nie szukałam przygody na jedną noc, ale być może poczucie się seksowną i bycie nią po raz pierwszy było tym, czego potrzebowałam dla siebie.
Wyciągnąwszy obcisłą, czerwoną sukienkę z marszczeniami, którą Brenna upierała się, żebym zabrała ze sobą, patrzyłam w lustro na kobietę, której nie poznawałam. Moje długie, czekoladowobrązowe włosy opadały luźnymi lokami na ramiona, a makijaż tworzył efekt przydymionego oka. Był naturalny, a jednocześnie uwodzicielski. Całość dopełniłam czarnymi Jimmy Choo i czarną kopertówką i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Nie byłam najszczuplejszą z kobiet, ale miałam krągłości we wszystkich właściwych miejscach.
Sukienka leżała na mnie jak ulał, a zanim się zorientowałam, byłam już w samochodzie podjeżdżającym pod L2 Lounge na wieczór relaksującej rozrywki. Jak tylko wysiadłam z samochodu, poczułam się niepewnie w swoim stroju, słysząc zaczepne okrzyki kilku mężczyzn w kolejce. Minęłam ich, kierując się do ochroniarza przy drzwiach i wręczyłam mu złotą kopertę. Mężczyzna przez chwilę przyglądał się zaproszeniu, po czym spojrzał na mnie i uniósł brew, oddając je i robiąc mi miejsce, bym weszła do środka.
Wziąwszy głęboki oddech, wkroczyłam do świata, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Atmosfera była stosunkowo spokojna i opanowana. Drogie wyposażenie lokalu krzyczało pieniędzmi i wyrafinowaniem, klasą. Mężczyźni i kobiety kręcili się w każdym kącie, rozmawiając z uśmiechami i przyciszonymi głosami. Delikatna muzyka unosząca się w powietrzu uspokajała mnie, więc spokojnie skierowałam się w stronę baru.
"Co podać, panno?" - zapytał barman z olśniewającym, białym uśmiechem.
"Martini wytrawne, proszę."
Podając kartę, zapłaciłam za drinka, a następnie przedarłam się przez labirynt ludzi w kierunku małego stolika i aksamitnego krzesła w rogu. Drink płynął przez moje ciało, a ja zapoznałam się z kelnerką, ciesząc się obecnością ludzi wokół mnie. W połowie drugiego martini zauważyłam mężczyznę w średnim wieku z uśmiechem szelmowskim na twarzy, który zmierzał w moją stronę.
"Przepraszam, piękna, ale zauważyłem, że siedzisz tu sama. Czy mogę się przysiąść?"
Unosząc brew, spojrzałam na niego pytająco: "Dziękuję, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł."
"Och, nie bądź taka. Obiecuję, że nie ugryzę... no, nie za bardzo." Jego komentarz i mimika sprawiły, że moje serce zabiło szybciej z niepewności. Traktuj go jak skomplikowane negocjacje, tak sobie mówiłam, odsuwając od siebie niepokojące uczucie i uśmiechając się.
"Chociaż to wydaje się całkiem kusząca oferta... jestem pewna, że twoja żona by się z tym nie zgodziła." Posłałam mu wymowne spojrzenie, wskazując na palec serdeczny, gdzie widoczna była opalenizna po obrączce. Mężczyzna szybko skrzywił się i odwrócił, odchodząc ode mnie w poszukiwaniu innej kobiety do upolowania.
Zabawa jednak na tym się nie skończyła, bo podeszło do mnie jeszcze kilku mężczyzn, których musiałam uprzejmie odprawić. Oczywiście nie spodziewałam się, że mój wieczór potoczy się w ten sposób i irytowało mnie, że ci mężczyźni uważali, że jeśli rzucą mi jakiś tandetny tekst na podryw, to zaciągną mnie do łóżka. Mężczyznom w dzisiejszych czasach jakby brakowało klasy i szacunku.
Gdy w lokalu zrobiło się tłoczniej, zmęczyłam się tą szaradą i wstałam, dopijając resztę martini i odwracając się, by wrócić do hotelu. Nie spodziewałam się jednak, że kiedy wstanę, wpadnę na ścianę i zatoczę się.
"O mój Boże... tak bardzo przepraszam." Mężczyzna odwrócił się do mnie twarzą i szok malował się na jego twarzy. Byłam zakłopotana i szybko wytarłam mokrą plamę z jego marynarki, która powstała od martini w mojej dłoni.
"Nic się nie stało... nie martw się." Jego głos był ciemny i niebezpieczny, a uśmiech igrający na jego ustach sprawił, że poczułam się trochę nieswojo.
"Właśnie wychodziłam. Jeszcze raz przepraszam."
"Nie odchodź. Napijesz się ze mną jeszcze jednego drinka? Takie rzeczy często zdarzają się z jakiegoś powodu. Nic nie dzieje się przypadkiem." Jego słowa zatrzymały mnie w miejscu i poczułam się bezradna. Nie byłam przygotowana na to, co powiedział, a coś w środku kazało mi do niego dołączyć.
Potakując głową, podążyłam za nim w kierunku cichszej części lokalu. Czerwona, aksamitna loża stała w odosobnionym miejscu z małym stolikiem. Otoczenie wydawało się bardziej intymne niż inne obszary w salonie i zauważyłam, że obserwuję każdy jego ruch. Wszystko w nim krzyczało "niegrzeczny chłopiec", ale coś jeszcze sprawiło, że byłam ciekawa, kim jest. Albo to po prostu te liczne drinki, które spożyłam tego wieczoru.
Tajemniczy mężczyzna położył dłoń na dolnej części moich pleców, wskazując mi, żebym usiadła. Gdy wygodnie się usadowiłam, on usiadł obok mnie po drugiej stronie i uśmiechnął się. Jego oczy nie opuszczały mojej twarzy. "Masz ochotę na kolejnego drinka?"
"Martini wytrawne, proszę."
Obserwowałam, jak skinął na kelnera i złożył zamówienie. W ciągu kilku chwil kelner wrócił i podał nam drinki. Początkowo niezręczna cisza była trochę przerażająca, ale zanim się zorientowałam, jego głos znów unosił się w powietrzu. "Podoba ci się tutaj?"
"Tak, jest pięknie. Pomijając sępy, które są tu bardzo natarczywe, dobrze się bawię."
"Jesteś tu sama? Ktoś taki jak ty nie powinien sam się włóczyć. Mężczyźni potrafią być okropni." Poczułam się trochę pokrzepiona jego słowami, ale potem przez chwilę zirytowana, że uważa, że nie mogę sama wychodzić.
"Dziękuję za troskę, ale radzę sobie dobrze, niezależnie od tego, czy wychodzę z ludźmi, czy nie. Szczerze mówiąc, nigdy nie wychodzę."
"Co więc skłoniło cię do wyjścia dzisiaj wieczorem?" Biorąc długi łyk drinka, mój uśmiech rozjaśnił się.
"Świętuję dobry ruch w karierze, który osiągnęłam dzisiaj."
Tajemniczy mężczyzna uniósł kieliszek i uśmiechnął się: "W takim razie uważam, że należy wznieść toast za twój sukces."
Uśmiechnęłam się, stukając się z nim kieliszkiem: "Dziękuję. Pracowałam ciężko przez wiele lat, aby dojść do tego, gdzie jestem teraz. Nie zmieniłabym jednak niczego. To mnie ukształtowało."
"Znam to uczucie. Ale niestety nic nie jest dane za darmo, a w życiu, jeśli czegoś bardzo pragniesz, będziesz do tego dążyć za wszelką cenę."
Nie mogłam powstrzymać się od myśli, że w jego słowach jest subtelna aluzja i uśmiechnęłam się do niego. Być może zbyt wiele w tym doszukiwałam się i za bardzo analizowałam. Ten mężczyzna był uosobieniem boga seksu i siedział przede mną, jakby nie miał żadnych zmartwień na świecie.
Podszedł kelner i zapytał, czy chcemy kolejną rundę drinków, a ku mojemu zaskoczeniu tajemniczy mężczyzna poprosił o wodę i odprawił kelnera. "Tylko woda?"
"Tak, wystarczająco się napiłaś na dzisiejszy wieczór. Woda dobrze nam obojgu zrobi."
Byłam trochę zszokowana i zaskoczona jego słowami. Powiedział mi, że nie mogę już pić i oczekiwał, że zaakceptuję to, co dyktuje. Więc co mam zrobić? Siedziałam jak grzeczna dziewczynka i nie piłam nic innego niż woda, którą mi zamówił. Co ten mężczyzna ze mną robił? Nie byłam dziewczyną, która przyjmuje rozkazy od kogoś takiego jak on.
"Czy widziałaś już zabytki w centrum miasta? Może muzeum?"
"Niestety, nie. To nie jest wyjazd turystyczny i nie mam czasu na zwiedzanie. Może kiedy wrócę następnym razem, będę mogła zobaczyć te wszystkie rzeczy." Posłał mi znaczący uśmiech, a ja poprawiłam się na siedzeniu.
"Kiedy następnym razem odwiedzisz to miasto, pozwól mi towarzyszyć ci w zwiedzaniu."
Nie mogłam powstrzymać ciekawości, kim on jest. Mówi rzeczy, których normalni mężczyźni by nie powiedzieli. Wylałam na niego drinka, a on zachowywał się, jakby to nic nie znaczyło. Właśnie zrujnowałam jego drogą marynarkę, a on odmawia mi drinków i proponuje wodę, twierdząc, że za dużo wypiłam. Ten mężczyzna był dziwny, ale i bardzo intrygujący.
















