Thomas szybko przemknął przez klub w kierunku drzwi. Shannon zagrodziła nam drogę, w jej oczach malowała się nienawiść skierowana ku mnie. „Gdzie idziecie?” Jej słowa ociekały jadem, wiedziałam, że jest wściekła do granic możliwości. Nie tylko ośmieszyłam ją i ustawiłam do pionu, ale teraz Thomas wyciągał mnie z klubu. Nie trzeba było być geniuszem, żeby domyślić się, co zamierza.
„Przepraszam?”
















