logo

FicSpire

Zakochana w moim przyrodnim bracie

Zakochana w moim przyrodnim bracie

Autor: Emilyyyyy

Partner w projekcie
Autor: Emilyyyyy
10 sie 2025
VIOLET Podróż samochodem do domu z Ryanem była jak zwykle niezręczna. Dojazd do szkoły i powrót zawsze naznaczone były tą upiorną ciszą. Jedynymi dźwiękami były sporadyczne buczenie silnika i szelest wiatru przez uchylone okno. Rozładowana bateria mojego telefonu tylko pogarszała sytuację. Zanurzyłabym się w nim, żeby uciec od dyskomfortu, ale zamiast tego zmusiłam się do patrzenia przez okno, próbując zignorować niewygodną gulę w gardle. – Wiesz, powinnaś spróbować oddychać w mojej obecności. Nie gryzę – Ryan w końcu przerwał ciszę. – Zaczynałem myśleć, że jadę sam. Żadnych słów. – Jego oczy na moment skierowały się ku mnie, zanim znowu skupił się na drodze. Zamrugałam. To żadna nowość, że zawsze ciężko mi się oddycha obok niego. – Nie przyszło mi do głowy, że tak bardzo zależy ci na rozmowie ze mną – odpowiedziałam, starając się utrzymać lekki ton. Zaśmiał się cicho, a ten dźwięk sprawił, że moje serce zabiło szybciej. – No cóż… – powiedział, przeciągając dłonią po dolnej wardze, a następnie skręcając kierownicą płynnym, zamierzonym ruchem i muszę przyznać, że było to piekielnie seksowne. – Musisz mieć o sobie bardzo wysokie mniemanie, jeśli tak zakładasz, przyszywana siostrzyczko – przeciągnął, akcentując słowo "przyszywana siostrzyczko" z uśmieszkiem. Przewróciłam oczami. – Całkiem dobrze radziliśmy sobie, unikając się przez trzy dni. Jestem pewna, że możemy to kontynuować. Uśmiech Ryana poszerzył się. – Widzę, że nie zdajesz sobie sprawy z pewnych rzeczy. – Na przykład z jakich? – zapytałam, zaciekawiona. – Nic – powiedział, a jego głos ociekał satysfakcją. Zignorowałam jego tajemniczą uwagę. Reszta podróży minęła w ciszy, bez wymiany słów. Kiedy Ryan w końcu wjechał na podjazd, nie czekałam, aż wyłączy silnik. Szybko odpięłam pas bezpieczeństwa i wyskoczyłam z samochodu. Każda sekunda spędzona z nim wydawała się testem mojej determinacji, by utrzymać dystans. Pośpieszyłam do domu, zauważając panującą ciszę. Było jasne, że "pary" nie ma w domu. Często wychodzili na randki, co wydawało mi się dziwnie urocze. Wbiegłam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi, po czym upadłam na łóżko. Po chwili zrzuciłam z siebie mundur i powlokłam się do łazienki. Odkręciłam prysznic, pozwalając zimnej wodzie wniknąć w moje spięte ciało. Dzisiejszy dzień był spokojny – tylko lekcje, nieustanne pytania Ashley o moje interakcje z Ryanem i znajoma, pocieszająca obecność Luke'a. Spędzaliśmy razem czas od kilku dni i okazał się dobrym przyjacielem. Moje myśli powróciły do Ryana i zastanawiałam się, co on może robić w tej chwili. Nigdy nie przyszło mi do głowy, jak spędza czas w domu. Nasze interakcje ograniczały się do śniadań, obiadów i naszych przejażdżek samochodem do i ze szkoły. Czy zapraszał dziewczyny? Nigdy żadnej nie widziałam w domu. Skarciłam się w myślach. Dlaczego w ogóle obchodzi mnie, co robi? Zakręciłam prysznic i wyszłam, owijając się prostym, niebieskim ręcznikiem. Pukanie do drzwi przestraszyło mnie. To nie mogła być mama – ona by mnie nie sprawdzała. Niewiele ją to obchodzi. Gdyby miała coś do powiedzenia, wykrzyczałaby to przez drzwi. Wytężyłam słuch, żeby usłyszeć kolejne pukanie, ale nic nie usłyszałam. Wzruszyłam ramionami, myśląc, że mogło mi się to przewidzieć. Wsunęłam na siebie za dużą, niebieską bluzę i rozejrzałam się po pokoju za gumką do włosów. Muszę związać włosy. Moje wilgotne włosy były ciężkie i niewygodne na karku. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Odwracam się na dźwięk otwieranych drzwi. Jestem pochłonięta myślami, trzymając włosy obiema rękami w prowizoryczny kucyk i nagle uświadamiam sobie fakt, że nie mam na sobie bielizny. Ryan stoi tam, trzymając stos książek. Wpatrywał się we mnie, nie mrugając. Jego wzrok powędrował od mojej twarzy, przez szyję, do ramion i w końcu zatrzymał się na mojej talii. Podążyłam za jego wzrokiem i zdałam sobie sprawę, że w pośpiechu podniosłam koszulę, odsłaniając brzuch. Teraz rozumiałam, dlaczego się wpatrywał. Och. Moje policzki zapłonęły, gdy instynktownie opuściłam ręce, pozwalając moim włosom opaść falami na ramiona. – Mogłeś zapukać!! – krzyknęłam. – Stałem pod twoimi drzwiami już od jakiegoś czasu, nieustannie pukając. Musiałem się upewnić, że jeszcze nie umarłaś – wymamrotał, wciąż wpatrując się we mnie. – A tak… – zakląłem pod nosem. – Powinnam chyba wysuszyć włosy – powiedziałam do nikogo w szczególności, nawet nie rozumiejąc, dlaczego to powiedziałam. Nie chciałam suszyć włosów. Chciałam się stąd wydostać. Złapałam parę dżinsów i pobiegłam do łazienki. Mój oddech był nierówny. Co on do cholery robił w moim pokoju? Uderzyłam się w czoło z frustracją, mamrocząc sfrustrowane "Cholera!". Zakryłam usta, zdając sobie sprawę, że musiał usłyszeć. Po wciągnięciu dżinsów wyszłam z powrotem. Ryan nadal tam był, siedząc w kącie pokoju, a jego wzrok był teraz utkwiony w telefonie, jakby prawie przed chwilą nie widział mojego… dreszcz przeszedł przeze mnie na to wspomnienie. – Czego chcesz? – zapytałam, starając się brzmieć tak spokojnie, jak to możliwe. Moje oczy powędrowały do książek, które trzymał. – Dużo czytasz – zauważył, ogarniając wzrokiem moją półkę z książkami. Dużo czytałam. To była moja pociecha, moja ucieczka od wszystkiego. Wygląd Ryana przykuł moją uwagę. Miał na sobie czarną koszulę zapinaną na guziki z podwiniętymi rękawami, odsłaniając umięśnione przedramiona. Koszula była nonszalancko wypuszczona, nadając mu swobodny, ale bez wysiłku stylowy wygląd. – To nie odpowiedziało na moje pytanie. Czego chcesz? – powtórzyłam, przełykając ślinę. Ryan wzruszył ramionami i opadł na krzesło w rogu pokoju. – Ehm… Nie mam pojęcia. Może zapytaj pani James? – W jego oczach zatańczył psotny błysk. Wtedy mnie to uderzyło. Moje oczy rozszerzyły się z szoku, gdy pośpieszyłam, by odłączyć telefon od ładowarki. Włączyłam go i od razu zobaczyłam powiadomienie. Kliknęłam na nie, ujawniając szczegóły dotyczące projektu. Przewijając, moje serce opadło, gdy zobaczyłam nazwisko mojego partnera projektowego. Ryan Jenkins. – Niemożliwe! – wykrzyknęłam, czytając nazwisko jeszcze raz, żeby się upewnić. – Violet Blake w parze z Ryanem Jenkinsem. Krew uderzyła mi do głowy. Nie umknął mi chichot, który wydobył się z ust Ryana. Wszechświat ma pokręcone poczucie humoru. Po pierwsze, moja mama wyszła ponownie za mąż, a syn mojego ojczyma okazał się najprzystojniejszym facetem w Golden Elite. A kiedy myślałam, że całkiem dobrze radzę sobie z unikaniem go, sparowano nas razem do projektu. Jaka ironia. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że to się może zdarzyć. Więc dlaczego?? – To musi być jakiś chory żart, prawda? – wymamrotałam, wciąż wpatrując się w ekran, mając nadzieję na cud, że nazwiska się zmienią. Ryan oparł się na krześle, wyglądając na całkowicie zadowolonego, jakby wszystko rozwijało się tak, jak chciał. – Wygląda na to, że jednak jesteśmy ze sobą utknięci – przeciągnął, a jego głos był nasycony satysfakcją. Spojrzałam na niego gniewnie, a moja frustracja była wyczuwalna. – Ze wszystkich ludzi, z którymi mogli mnie sparować… – – Hej, to nie ja ustalam zasady – przerwał Ryan, rozkładając ręce w udawanej niewinności. – Gdyby to zależało ode mnie, pewnie też bym cię unikał. – Cóż, to też nie jest mój wymarzony scenariusz – warknęłam. Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić. Usiadłam na skraju łóżka, mamrocząc stłumione "cholera", zanim w końcu odwróciłam się do niego. – Masz w ogóle jakiś plan na ten projekt? Czy po prostu będziemy improwizować? – Cóż, biorąc pod uwagę twoją reakcję, powiedziałbym, że już mamy świetny start – powiedział Ryan, wyraźnie rozbawiony moim dyskomfortem. Chciałam coś powiedzieć, ale słowa utknęły mi w gardle. Nie mogłam powstrzymać się od zauważenia, jak jego oczy błyszczą, kiedy mówi. Albo jak jego włosy lekko kręcą się na karku. Poczułam trzepotanie w piersi i szybko je stłumiłam. Próbowałam to zignorować, ale nie mogłam. To było tak, jakby moje ciało miało własny rozum, reagując na obecność Ryana, nawet gdy mój mózg kazał mu przestać. – Słuchaj – powiedziałam, wstając gwałtownie. – Może dasz mi trochę przestrzeni? Muszę sprawdzić szczegóły projektu. Uśmiech Ryana poszerzył się, gdy wstał. – Jasne, jasne. Tylko nie zajmuj się tym wiecznie. Skinęłam głową, próbując zignorować utrzymujące się uczucie jego spojrzenia. Kiedy wyszedł z pokoju, zamknęłam za nim drzwi z westchnieniem ulgi. Od razu podeszłam do biurka, chwytając telefon i przeglądając szczegóły projektu. Musiałam się skupić, wszystko uporządkować i odsunąć na bok moje uczucia do Ryana. To był jedyny sposób, by zachować zdrowy rozsądek. Ale co to było za uczucie, które miałam wcześniej?

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Partner w projekcie – Zakochana w moim przyrodnim bracie | Czytaj powieści online na FicSpire