VIOLET
Siedziałam obok Ryana na łóżku i delikatnie wycierałam jego dłoń małym, wilgotnym ręcznikiem. Miał gorączkę, a jego skóra była ciepła w dotyku. Co jakiś czas mamrotał coś przez sen, ale słowa były zbyt ciche, żeby je wychwycić.
Minęło kilka godzin, odkąd osunął się na ziemię. Byłam trochę wstrząśnięta, bo nigdy wcześniej nie widziałam Ryana w takim stanie – bezradnego, złamanego. Obraz jego
















