Przez chwilę w pokoju zaległa cisza. A potem wybuchł śmiech.
– Cholera, Yancey, naprawdę to przewidziałeś.
Yancey nie przyprowadził dziś Alice. Zamiast niej towarzyszyła mu hostesska.
Mężczyźni mieli pewną mentalność stada – każdy z obecnych zaprosił hostessę. Brak towarzyszki sprawiłby, że wyglądałby nie na miejscu i straciłby wiarygodność.
Więc nigdy nie należy wierzyć mężczyźnie, który twierdzi, że jako jedyny się powstrzymał, gdy wszyscy jego przyjaciele to robili. Mężczyźni nigdy nie chcą być odmieńcami.
Gdy Yancey zobaczył Grace, przez jego oczy przemknęła iskra zaskoczenia, która ustąpiła miejsca zadowolonemu wyrazowi twarzy.
Zmarszczył głęboko brwi, odstawiając szklankę.
– Grace, czy ty nigdy się nie męczysz?
Już kilka razy robiła tu sceny, a teraz przebiera się za pracownicę. Za każdym razem tylko się kompromituje.
Grace lekko się ukłoniła, podniosła najdroższą butelkę Romanée-Conti i uśmiechnęła się uprzejmie.
– Kto zamawiał? Otworzyć?
Słyszała ich rozmowę z zewnątrz i serce jej krwawiło.
Ale kiedy weszła i zobaczyła tę grupę rozpuszczonych, bogatych młodych mężczyzn, zdała sobie sprawę, że są niczym innym, jak chodzącymi workami pieniędzy.
Dziś wieczorem może zarobić wystarczająco dużo, by spłacić ten stutysięczny dług. Sama ta butelka jest warta milion dolarów.
Żaden z tych mężczyzn nie cierpi na brak gotówki, a teraz są bardzo zainteresowani obserwowaniem, jak się kompromituje.
Hendricks szturchnął Słonia Sidlera łokciem, kierując wzrok na figurę Grace.
– Cholera, te nogi to coś niesamowitego, co nie?
Obaj byli przyjaciółmi Yancey'ego. Przez lata wyśmiewali Grace, a Yancey nigdy ich nie powstrzymywał.
W końcu świadomość, że tak oszałamiająca kobieta jest nim tak bardzo zauroczona, sprawiała, że wyglądał dobrze.
Sloan odczuwał jednak tylko obrzydzenie. Nieważne, jak piękna, dla niego była tylko żałosną masą. – Grace, otworzymy tyle butelek, ile dasz radę wypić.
Obok niego Yancey chciał go powstrzymać. Mimo że mieli pieniądze, te butelki kosztowały milion dolarów każda. A przy tolerancji Grace na alkohol…
– Sloan, ona całkiem nieźle pije…
Zanim zdążył dokończyć ostrzeżenie, Grace otworzyła butelkę i uśmiechnęła się.
– Umowa stoi. Nie wycofasz się, prawda?
Sloan nienawidził jej ponad wszystko. Nie mógł się doczekać, aż zrobi z siebie idiotkę w stanie upojenia.
Oparł się z uśmieszkiem i powiedział: – Tak, umowa stoi. Śmiało, zacznij pić. Grace, nie mów, że cię nie ostrzegałem. Yancey cię nie lubi. Wszyscy w tym pokoju tobą gardzą.
– Jeśli skończysz jutro w nagłówkach gazet po tym, jak upijesz się do nieprzytomności i jakiś obcy zabierze cię do domu, nikt tu po tobie nie posprząta.
Wszyscy wiedzieli, że Alice jest ulubienicą rodziny. Grace była niczym więcej niż niechcianymi śmieciami.
Grace chwyciła wysoki kieliszek, napełniła go po brzegi, a następnie wypiła pierwszą butelkę.
Potem przeszła do drugiej butelki, a następnie trzeciej.
Początkowo Sloan był rozbawiony. Potem zaczął wiercić się niespokojnie na swoim miejscu.
Grace nie wyglądała nawet na lekko wstawioną i wyglądało na to, że mogłaby wypić jeszcze kilka butelek.
Trzy miliony dolarów poszły z dymem w jednej chwili. Nawet jeśli byli bogaci, nie mogli tak dalej.
W hałaśliwym pokoju zapadła cisza. Obawiając się, że Sloan zostanie postawiony w niezręcznej sytuacji, ktoś pociągnął Yancey'ego za rękaw, namawiając go do interwencji.
Yancey skrzywił się i posłał Grace ostrzegawcze spojrzenie. – Wystarczy. Przestań się kompromitować.
Grace skończyła czwartą butelkę i uśmiechnęła się. – A ty kim jesteś?
W momencie, gdy to powiedziała, ktoś od razu zadrwił: – No dalej, przestań udawać. Przyszłaś tu dla Yancey'ego, prawda? Muszę powiedzieć, że twoja taktyka staje się coraz śmielsza. Przynajmniej teraz wszyscy cię zapamiętają.
Grace otworzyła piątą butelkę, a wyraz twarzy Sloana całkowicie pociemniał.
Yancey wstał i złapał ją za nadgarstek. – Wystarczy. Naprawdę chcesz być pośmiewiskiem?
Grace zakręciła kieliszkiem między palcami i skupiła wzrok na Sloanie.
– Jeśli cię na to nie stać, może ktoś inny ci pomoże.
Twarz Sloana poczerwieniała z wściekłości. Nigdy wcześniej nie był tak upokorzony.
– Grace, to twoje nierozsądne zachowanie jest dokładnie powodem, dla którego Yancey cię nie chce. Nie dorównujesz Alice!
Grace powoli skończyła ostatni kieliszek i uniosła brew.
– A więc lubisz Alice.
Sloan zesztywniał, natychmiast spoglądając na Yancey'ego.
Wyraz twarzy Yancey'ego skwaśniał i popchnął Grace. – O czym ty do cholery mówisz?
– Jeśli się mylę, dlaczego nie spojrzysz na twarz swojego dobrego przyjaciela? Równie dobrze możesz zbadać, czy on i Alice nie mają romansu.
Mówiąc to, zebrała pięć pustych butelek i ustawiła je w rzędzie.
– Pięć milionów dolarów. Proszę zapłacić. – Wyciągnęła rękę w stronę Sloana.
Z poczucia winy Sloan nie odważył się przedłużać i szybko wręczył swoją kartę.
Grace przetworzyła płatność, a następnie spojrzała na Yancey'ego. Sposób, w jaki Sloan tak szybko zapłacił, sugerował, że rzeczywiście coś się wydarzyło między nim a Alice.
Unosząc brew, nic nie powiedziała. Niektóre prawdy najlepiej zostawić niewypowiedziane.
Odwróciła się i poszła przebrać się z munduru w pokoju socjalnym dla pracowników.
Nagle drzwi za nią gwałtownie się otworzyły. Yancey wpadł do środka, ledwo powstrzymując wściekłość.
Złapał ją za gardło.
– Grace, próbujesz umrzeć? Tym razem przesadziłaś!
Jak on i Sloan mają teraz patrzeć sobie w oczy po tym, jak powiedziała to przed wszystkimi?
Grace wpatrywała się w jego twarz wykrzywioną wściekłością i poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej.
Uścisk na jej gardle zacisnął się i prawie się dusiła. Ból rozprzestrzenił się z serca na każdą kończynę, a jej ciało zrobiło się zimne.
Podniosła rękę i mocno spoliczkowała go w twarz.
















