Grace skończyła jeść i już miała wychodzić, kiedy zawahała się i zapytała: – Możesz mi pożyczyć trochę pieniędzy?
Joanne wzięła głęboki oddech. – Wydałaś dwieście tysięcy dolarów na spinki do mankietów dla Yancey'a w zeszłym tygodniu, a teraz mówisz mi, że jesteś spłukana?
Grace niezręcznie podrapała się po policzku. – Musiałam pożyczyć pieniądze, żeby zapłacić wczoraj rachunek za szpital. Oddam ci.
Joanne przelała jej dziesięć tysięcy dolarów i poklepała ją po ramieniu. – Twoja rodzina od dawna odcięła cię od pieniędzy. Ale zamiast oszczędzać dla siebie, wciąż wydawałaś swoje pieniądze na prezenty dla Yancey'a, a nawet próbowałaś przypodobać się jego krewnym.
– Nie ma sensu cię pouczać. Nie musisz mi oddawać. Jeśli nie masz gdzie się zatrzymać na noc, po prostu wróć tutaj.
Grace poczuła wdzięczność wobec Joanne.
Skoro zdecydowała się ubiegać o pracę w Henderson Group, musiała wrócić do domu, żeby znaleźć dowód osobisty i inne ważne dokumenty.
Kiedy dotarła do rezydencji Lambertów, poczuła się nieswojo, dzwoniąc do drzwi.
Z wnętrza rozległ się młody męski głos. – Kto tam?
Drzwi otworzyły się i stanął w nich Liam. W momencie, gdy ją zobaczył, jego twarz pociemniała z irytacji.
– Grace, co do cholery? Nie mówiłem ci, żebyś wróciła wcześnie i zrobiła śniadanie? Dopiero teraz wracasz do domu? Pospiesz się, jestem głodny.
Grace spojrzała na wysokiego, przystojnego młodego mężczyznę stojącego przed nią, a następnie spuściła głowę i powoli zmieniła buty w przedpokoju.
– Nie mamy gosposi?
– Jedzenie gosposi nie jest tak dobre jak twoje. Co z tobą? Robisz to od tak dawna, a teraz nagle chcesz się zachowywać inaczej? Gotowanie dla rodziny to twój obowiązek, prawda?
– Nawet kiedy miałaś wysoką gorączkę, i tak dla nas gotowałaś. Mama cię za to chwaliła, a ty cieszyłaś się tym godzinami.
Grace poczuła ciężar na piersi po usłyszeniu tego. Jej wzrok powędrował w stronę kanapy.
Alice, Carmen i jej ojciec, Quentin Lambert, wszyscy tam siedzieli.
W momencie, gdy Carmen ją zobaczyła, zadrwiła: – Myślałam, że nie przyjdziesz dzisiaj gotować. Wygląda na to, że nie mogłaś utrzymać tej maski. Idź do kuchni. Twój brat umiera z głodu. W ogóle nie zachowujesz się jak starsza siostra.
Alice, która siedziała elegancko na kanapie, uśmiechnęła się łagodnie, słysząc to.
– Grace, chcę krewetek z brokułami. Nie dodawaj za dużo soli do moich posiłków. Nie chcę mieć wzdęć. Yancey i ja niedługo robimy sesję zdjęciową.
Po tym zwróciła się do Carmen. – Mamo, tato, co chcielibyście zjeść?
Twarz Carmen natychmiast rozjaśniła się promiennym uśmiechem i pogładziła Alice po głowie. – Alice, jesteś taka troskliwa.
Grace stała przy wejściu, uważając całą sytuację za śmieszną.
Wtedy podeszła gosposia i podała jej fartuch z lekkim zmarszczeniem brwi. – Pani Grace, zwykle wstaje pani o piątej rano, żeby przygotować śniadanie. Dlaczego wraca pani dopiero o siódmej? Wszyscy czekają. Jeśli ma się pani spóźnić, proszę nas następnym razem uprzedzić.
Więc wszyscy widzieli w niej tylko służącą?
Grace nie wzięła fartucha. Zamiast tego odwróciła się i poszła w stronę schodów.
Wszyscy zamarli.
Liam natychmiast podskoczył. – Grace, co z tobą? Naprawdę jestem głodny! Po prostu przeproś Alice za to, że ominęłaś jej wczorajsze urodziny i idź zrobić śniadanie!
Carmen również zabrała głos. – Wszyscy wolą twoje gotowanie, i jesteś do tego przyzwyczajona. Przestań być taka trudna.
Grace doszła już do schodów, kiedy nagle cicho zachichotała po usłyszeniu ich odpowiedzi.
Jej rysy były naturalnie uderzające – oszałamiające i wyrafinowane. Kiedy się nie uśmiechała, miała chłodną, zdystansowaną aurę. Jej cera była tak jasna, że skóra zdawała się lśnić.
Bez wątpienia zajmowałaby czołowe miejsca wśród najpiękniejszych kobiet Druville.
Jednak z powodu lat spędzonych na uganianiu się za Yancey'em, stała się pośmiewiskiem.
– Za każdy posiłek liczę sobie sto tysięcy dolarów. Kto płaci?
Jej słowa pogrążyły pokój w upiornej ciszy.
Quentin trzasnął gazetą o stolik kawowy. Jego twarz była ciemna i burzliwa, wyglądał, jakby nie rozpoznawał własnej córki.
– To absurdalne! Skąd wzięłaś takie chciwe podejście?
Grace spokojnie zatknęła włosy za ucho, a jej wzrok ogarnął cztery osoby w pokoju.
– Dlaczego miałabym gotować dla was za darmo? To ja wkładam w to cały wysiłek. A jednak Alice tylko pyta, co chcielibyście zjeść, i to czyni ją troskliwą. Skoro jest taka troskliwa, niech sama gotuje.
Gdy Grace odwróciła się, by wejść na górę, Alice natychmiast wybuchnęła płaczem.
– Grace, co masz na myśli? To ty upierałaś się przy gotowaniu dla nas, mówiąc, że chcesz to wynagrodzić. Wiem, że nigdy mnie nie lubiłaś, odkąd wróciłam pięć lat temu. Zawsze myślisz, że coś ci ukradłam. Dobrze, po prostu się wyprowadzę.
Wytarła oczy, wyglądając, jakby doznała jakiejś niewyobrażalnej krzywdy.
Serce Carmen zabolało, a Liam wtrącił się, żeby upomnieć Grace. – Grace, spójrz, co zrobiłaś! Dlaczego zawsze jesteś taka?
Grace nie zawracała sobie głowy odpowiedzią. Przełknęła dławiącą gorycz w piersi i wykrzywiła usta w słabym uśmieszku. – Jasne. Wyprowadź się. Chcesz, żebym pomogła ci się spakować?
Alice wyraźnie nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Jej oczy wyglądały jeszcze bardziej poszkodowane. – Wiedziałam to. Nieważne, co zrobię, nigdy mnie nie polubisz…
– Po co płaczesz? Uderzyłam cię albo obraziłam? Masz talent do przywoływania łez na zawołanie, co? Przypuszczam, że dramatu, który generujesz, wystarczy, żeby zabawić cały kraj na całe życie. Ty i Yancey naprawdę jesteście idealną parą. Proszę, zostańcie razem. Tylko już mi nie przeszkadzajcie.
Alice przestała płakać, wpatrując się w Grace w szoku.
Stara Grace nigdy by czegoś takiego nie powiedziała. Nie byłaby w stanie powiedzieć niczego ostrego o Yancey'u.
Wyglądało na to, że została doprowadzona do ostateczności i straciła rozum.
Usta Alice wygięły się delikatnie. To też było w porządku. Zawsze nienawidziła twarzy Grace i chciała ją zniszczyć.
W jej oczach błysnęła zazdrość.
– Jak mogłaś tak powiedzieć o Yancey'u…
Grace nie chciało się już kłócić. Po prostu poszła na górę.
Carmen wściekle ruszyła za nią. – Wymknęłaś się spod kontroli! W ogóle słyszysz, co mówisz?
Sięgnęła po rękaw Grace, ale Grace ją odepchnęła.
Carmen była oszołomiona jej reakcją i przez kilka sekund była oszołomiona.
Grace zawsze była posłuszna – nigdy nie narzekała ani nie walczyła. Już mała pochwała ze strony rodziny sprawiała, że jej oczy błyszczały radością.
Teraz ta sama córka się jej sprzeciwiała. To sprawiło, że poczuła się nieswojo. – Zostałaś opętana czy coś?
Grace zignorowała ją i kontynuowała wchodzenie po schodach. Zapytała jedną z gospodyń i znalazła swoją sypialnię.
W środku panował bałagan. Był tam nawet fortepian i różne instrumenty porozrzucane po całym pokoju.
Podeszła i rzuciła okiem, zdając sobie sprawę, że wszystkie były podpisane. Niektóre należały do Alice, niektóre do Liama.
Czy w tej ogromnej willi nie było innego miejsca do przechowywania instrumentów? Czy naprawdę musieli zamienić jej sypialnię w magazyn?
















