Grace była tak wściekła, że aż ją dusiło w piersiach. Chciała szybko zebrać wszystkie ważne dokumenty, ale kiedy otworzyła ostatnią szufladę, zamarła.
W środku leżał stos certyfikatów. Wśród nich certyfikaty Biegłego Rewidenta i Dyplomowanego Analityka Finansowego, dwa z najbardziej prestiżowych tytułów w branży finansowej.
Niektóre z tych certyfikatów były znane jako złote bilety na Varnell Street, a jednak wepchnięto je w najbardziej zaniedbany kąt.
Czyż nie miała być bezużyteczną kobietą, która umie tylko gonić za mężczyzną?
Szybko je przejrzała. Nie chcąc dłużej zostawać w tym domu, spakowała kilka kompletów ubrań i przygotowała się do wyjścia.
Właśnie wtedy wszedł Liam. – Grace, znowu uciekasz z domu? Przestań. Umieram z głodu.
Podszedł i wyrwał jej walizkę z rąk.
– Jeśli zaraz nie pójdziesz przeprosić Mamy i Alice, nikt się tobą więcej nie przejmie. Jak długo zamierzasz tym razem znikać? Czy to nie wczoraj odwaliłaś to samo?
– Zniknęłaś tylko na kilka godzin, a potem wróciłaś z podkulonym ogonem. Kompromitujesz się, wiesz o tym? Niszczysz harmonię tego domu.
Mówiąc to, wściekle rzucił jej walizkę na bok, rozsypując jej starannie spakowane ubrania na podłogę.
– Wiesz, dlaczego wszyscy bardziej lubią Alice? Jest delikatna, wykształcona i kompetentna w pracy. Przewyższa cię o lata świetlne. Widząc, że Mama i Tata nie chcą ci dać żadnych udziałów, nie powinnaś się zastanowić nad swoim postępowaniem i nastawieniem?
Patrząc na swoje ubrania na podłodze, Grace straciła cierpliwość. Podniosła rękę i spoliczkowała go.
Liam złapał się za policzek w szoku. Na jego twarzy natychmiast pojawił się czerwony ślad. – Uderzyłaś mnie?
Grace zawsze była tą, która wszystko znosiła w milczeniu, zawsze mu pobłażając. A teraz naprawdę go uderzyła?
Na moment ścisnęło mu się serce, ale wkrótce szok ustąpił miejsca gniewowi.
– Uderzyłaś mnie? Naprawdę mnie uderzyłaś? Grace, przysięgam, że mam ciebie dość! Jeśli przez cały rok nie będziesz dla mnie gotować, nawet nie myśl o tym, żeby się do mnie odezwać! Po prostu wyjdź już! Wszyscy wiemy, że i tak wrócisz za kilka dni z podkulonym ogonem!
Wściekły wybiegł.
Kiedy Grace wciągała walizkę na dół, usłyszała ostry głos Carmen.
– Niewiarygodne! Grace, naprawdę uderzyłaś własnego brata! Jesteś całkowicie nieopanowana! Wyjdź na zewnątrz i klęcz, aż będziemy usatysfakcjonowani. W przeciwnym razie nie jesteś już mile widziana w tym domu!
Grace spojrzała na kanapę. Alice delikatnie masowała opuchnięty policzek Liama, a jej oczy były pełne troski.
Liam wyglądał na głęboko poruszonego. Kiedy odwrócił się w stronę Grace, nawet chłodno prychnął, przesadzając ze swoją reakcją.
Przeszył ją przeszywający ból. Jednak naprawdę straciła wspomnienia. Nie miała już instynktu, by zabiegać o ich względy.
Spokojnie pociągnęła walizkę w stronę drzwi i powiedziała równym tonem: – Dobrze. I tak nie chcę tu zostawać. Skoro nie jestem tu mile widziana, odejdę. Możecie we czwórkę żyć szczęśliwie razem. Nie będę wam więcej przeszkadzać. Żegnajcie.
Carmen pomyślała, że się przesłyszała. Drżała z wściekłości. – Ty… ty…! Jak mogłam urodzić tak niewdzięczne dziecko? Dobrze, idź! Nigdy w życiu nie przepracowałaś ani jednego dnia. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz na zewnątrz. Wrócisz błagać lada moment!
Odpowiedzią Grace było głośne trzaśnięcie drzwi.
Ciało Carmen drżało z wściekłości. Opadła na kanapę, a jej ręce trzęsły się, gdy sięgała po szklankę wody. – Nie powinnam jej była rodzić!
Oczy Alice błyszczały rozbawieniem, choć jej wyraz twarzy pozostał zatroskany. – Mamo, nie martw się. Ona zawsze dużo mówi. Im ostrzejsze jej słowa, tym szybciej wraca.
Liam szybko się zgodził. – Tak, a za to, co mi dzisiaj zrobiła, nigdy jej nie wybaczę.
…
Grace wytaszczyła walizkę z domu. Miała tylko dziesięć tysięcy dolarów, które przysłała jej Joanne, a jej priorytetem było znalezienie miejsca na pobyt.
Chociaż Joanne zaproponowała jej miejsce, nie chciała się narzucać.
Przeszukiwała internet w poszukiwaniu mieszkań do wynajęcia w pobliżu, starając się znaleźć miejsce blisko Henderson Group.
Ale firma znajdowała się w samym sercu Druville, gdzie każdy cal ziemi był wart fortunę. Najtańsze mieszkanie, jakie znalazła, kosztowało prawie 20 tysięcy dolarów miesięcznie, co było znacznie powyżej jej możliwości.
Gdyby wynajęła coś dalej, codzienne przejazdy taksówką kosztowałyby fortunę.
Po namyśle zauważyła w pobliżu darmową stację skuterów elektrycznych.
Nie mając innego wyboru, postanowiła wynająć mieszkanie w starszej dzielnicy. Dojazd skuterem do Henderson Group zajmowałby około 20 minut.
Odblokowała skuter zaparkowany przed kompleksem i odbyła próbną jazdę na głównej drodze.
Ponieważ nie pamiętała swojej przeszłości, nie była pewna, czy w ogóle umie jeździć. Patrząc na innych, wyglądało to wystarczająco łatwo.
Jednak gdy tylko ruszyła, skuter zaczął się okropnie chwiać. Jechał boleśnie wolno, a każdy przejeżdżający pojazd trąbił na nią.
Pot spływał jej po czole, gdy kurczowo trzymała się kierownicy, trzymając się jak najbliżej pobocza, aby uniknąć wypadku.
Tymczasem w luksusowym samochodzie w pobliżu Ethan siedział na tylnym siedzeniu, przeglądając stos dokumentów na kolanach.
Kiedy samochód zatrzymał się na światłach, zamknął teczkę i odwrócił się, by spojrzeć na zewnątrz – tylko po to, by zobaczyć Grace, jak zmaga się ze skuterem na drodze.
Dziś związała włosy w kucyk. W promieniach słońca jej skóra wyglądała niemal przeźroczyście, emanując świeżą, młodzieńczą energią.
Jednak jej umiejętności jazdy były okropne i o mało nie wjechała w skręcający samochód.
Spojrzenie Ethana na moment zamarło, a jego opuszki palców lekko się zacisnęły.
Z fotela kierowcy odezwał się Tim Bennet.
– Czy to nie Grace? Co ona teraz wyprawia? Czyż nie odmawiała kiedyś jazdy czymkolwiek, co kosztowało mniej niż trzy miliony dolarów?
Tim był asystentem Ethana i właśnie wrócił z nim do kraju.
Spojrzał w lusterko wsteczne i spotkał się ze spojrzeniem Ethana.
– Proszę pana, trzymajmy się z daleka od tego chodzącego nieszczęścia. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy, jest to, żeby znowu wciągnęła pana w kłopoty.
















