Gdy Bianca ponownie postawiła stopę w tętniącym życiem Mieście A, od jej wyjazdu minęło już pięć lat.
Rozłąka trwała niemal dwa tysiące dni i nocy. Nie była to wieczność, lecz z pewnością nie był to też czas bez znaczenia.
Wtedy los bezlitośnie nią miotał. Była całkowicie bezsilna!
Teraz pragnęła jedynie, by o własnych siłach wziąć życie we własne ręce.
Nastał poranek.
– Bea, tutaj! – Nina opuściła szybę w samochodzie i pomachała do Bianki wychodzącej z osiedla.
Czas upłynął. Pięć lat później nie były już naiwnymi dziewczętami w wieku osiemnastu czy dziewiętnastu lat.
Bianca i Jean wrócili do kraju razem wczorajszego dnia, a Nina odebrała ich z lotniska.
Tego samego wieczoru Jean zabrał Biankę na kolację do domu Langdonów.
Państwo Langdon byli zachwyceni Bianką jako swoją przyszłą synową.
Tego ranka Jean chciał pojechać na rozmowę kwalifikacyjną w firmie razem z Bianką, ale coś mu wypadło i nie mógł jej towarzyszyć.
Bianca wsiadła do samochodu Niny, zajęła miejsce pasażera i zapięła pasy.
– Wiesz, co mama powiedziała wczoraj wieczorem, gdy wyszłaś z moim bratem? – zapytała Nina.
– Co powiedziała? – Bianca martwiła się, że rodzice Jeana mogą jej nie lubić.
– Mama stwierdziła: „Spójrz na Biankę! Jest jasna i piękna, delikatna i słodka. A teraz spójrz na siebie! Dlaczego tak się różnicie? Wylegujesz się w domu, jesteś szorstka jak facet i klniesz jak szewc!”. – Mówiąc to, Nina nie mogła powstrzymać się od dotknięcia gładkiego policzka przyjaciółki i cmoknęła z zachwytem. – Powietrze tam na zewnątrz zdecydowanie służy twojej cerze.
– Akurat! Nigdy nie wyjechałaś z domu, więc nie wiesz, jak bywa ciężko. – Bianca odtrąciła jej niesforną rękę. – Patrz na drogę.
Rozmawiały przez całą podróż.
Kiedy dotarły do T Corporation, było ponad czterdzieści minut po ósmej.
– Mam nadzieję, że mój brat się nie spóźni. Wiesz, szef to bezduszny tyran! – mruknęła pod nosem Nina, pochylając głowę i popędzając brata na WeChatcie.
Bezduszny tyran? Przez słowa Niny Bianca też zaczęła się denerwować.
Włączyła telefon i połączyła się z siecią, ponownie szukając informacji o szefie T Corporation. Miała nadzieję, że znajdzie coś, co pomoże jej podczas rozmowy kwalifikacyjnej.
Większość rzeczy znalezionych w internecie była niczym więcej niż bezpodstawnymi plotkami o bogatych i sławnych.
Prezesem T Corporation, części Crawford Industries, był człowiek imieniem Luke Crawford. W tym roku kończył dwadzieścia dziewięć lat, ale nikt nie wiedział, czy jest kawalerem, czy żonatym. Przez cały ten czas nikomu z prasy nie udało się dowiedzieć niczego o jego życiu prywatnym.
W rzeczywistości nazwisko Crawford wciąż miało dla Bianki pewne znaczenie.
Były to jednak tylko jej niewinne, dziecięce fantazje z przeszłości. Do tej pory zdążyła już pogrzebać te marzenia w najgłębszym zakamarku swojego serca.
Wiadomości donosiły również o wielkim incydencie sprzed pięciu lat, kiedy to dwaj synowie rodu Crawfordów walczyli o rodzinny biznes.
Louis Crawford, prawowity dziedzic uznawany przez świat zewnętrzny, został nagle odsunięty z dnia na dzień.
Z drugiej strony, nestor rodu, Stary Mistrz Crawford, niespodziewanie adoptował innego, nieznanego spadkobiercę nazwiska Crawford, Luke'a Crawforda. Ten ostatni z powodzeniem przejął rodzinny interes, ostatecznie dziedzicząc chylące się ku upadkowi Crawford Industries.
Nieznany spadkobierca nazwiska Crawford…
Autor artykułu subtelnie sugerował, że Luke Crawford był, mówiąc wprost, nieślubnym synem tej zamożnej rodziny.
Bianca zamyśliła się, patrząc na ekran telefonu.
…
Wieżowiec T Corporation był tak wysoki, że onieśmielał każdego w chwili, gdy przekroczył jego próg.
Jean spieszył się, by tu dotrzeć. Czytał wcześniej o historii firmy, a widząc teraz ogrom budynku, nieuchronnie zaczął się martwić.
Nie chciał skompromitować się przed Bianką.
Dlatego nie mógł pozwolić sobie na porażkę podczas tej rozmowy!
W jednej z sal konferencyjnych w wieżowcu zasiadało pięciu dyrektorów tworzących panel rekrutacyjny. Jednym z nich był nie kto inny jak najwyższy rangą szef T Corporation – Luke Crawford.
Po tym, jak kolejny absolwent prestiżowej uczelni zakończył rozmowę, jeden z rekruterów zerknął na Luke'a, próbując wyczytać z jego twarzy jakieś przemyślenia.
Szybko jednak zauważył, że uwaga szefa przeniosła się na ekran monitoringu. Na co patrzył?
– Następny – powiedział jeden z pozostałych rekruterów.
Kamera pokazywała obraz z zewnątrz, gdzie na swoją kolej czekali rozmaici kandydaci i kandydatki poszukujący pracy. Obserwując ich zachowanie na korytarzu, rekruterzy mogli jasno wywnioskować, jacy są prywatnie.
Spojrzenie Luke'a było głębokie i skomplikowane, gdy wpatrywał się w jedną z dziewczyn.
Nie, to była kobieta.
Bianca miała teraz dwadzieścia trzy lata i nie było w niej już tamtej początkowej, dziecięcej niewinności. Rozwinęła się wspaniale, czy to pod względem figury, czy subtelnych uśmiechów. Wszystko w niej emanowało wyjątkową kobiecością.
Myśli Luke'a gwałtownie wróciły do tamtego czasu sprzed pięciu lat, kiedy ta kobieta jęczała i krzyczała, gdy każdej nocy się z nią kochał.
…
– Mój brat zaraz tu będzie. – Nina szturchnęła Biankę stojącą na korytarzu.
Bianca ocknęła się i schowała telefon, w który wpatrywała się od dłuższego czasu.
Czy to upływ czasu płatał figle jej pamięci? Kiedy Bianca patrzyła na zdjęcie szefa, Luke'a Crawforda, wydawał jej się jakoś dziwnie znajomy. Naprawdę wyglądał trochę jak ten starszy kolega, który grał w koszykówkę w liceum.
Mieli też to samo nazwisko.
Właśnie wtedy Jean wbiegł po schodach i podszedł do Bianki, czule głaszcząc ją po włosach. – Przepraszam za spóźnienie.
– Nic nie szkodzi. I tak nie nasza kolej – powiedziała Bianca z pełnym zrozumieniem.
Obok nich Nina nadęła policzki. – Oślepiacie mnie tym publicznym okazywaniem uczuć. Miejcie litość dla singielki i trochę przystopujcie, proszę! Moje oczy wciąż mi są potrzebne!
– Tylko odwlekasz to, co nieuniknione. Czy powinnaś wydłubać sobie oczy, zanim ożenię się z Bianką i przyprowadzę ją do domu?
– Zrób to! Ożeń się z nią! – Oczy Niny praktycznie błyszczały, gdy mówiła do brata. – Mama i tata byli wczoraj zachwyceni Beą. Kiedy oboje ustabilizujecie się w pracy, powinniście się pospieszyć i pobrać.
Jean skinął głową i nie mógł powstrzymać się od zerkania na stojącą obok Biankę.
Bianca czuła się nieco zakłopotana.
Była teraz bardzo szczęśliwa ze swojego życia. W rzeczywistości musiała dziękować Jeanowi za jego niestrudzoną opiekę i przewodnictwo w ciągu ostatnich pięciu lat. To dzięki niemu udało jej się przezwyciężyć traumę z przeszłości.
Zanim Jean wyznał jej miłość, zauważyła, że coś do niej czuje. Przeżycia z przeszłości sprawiły, że czuła się mała i bezwartościowa, więc wtedy instynktownie unikała Jeana. Unikała nawet wszystkich mężczyzn, którzy próbowali się do niej zbliżyć.
W ciągu tych wszystkich dni, w których nie widziała dla siebie nawet promyka nadziei, Jean ani razu nie przestał o nią zabiegać i się o nią troszczyć. W końcu udało mu się nawet odkryć jej bolesną przeszłość.
Ku zaskoczeniu Bianki, Jean jej nie porzucił. Nie uważał nawet, że to jej wina, iż „nosiła dziecko nieznajomego”.
Bianca pomyślała, że pod tym względem miała ogromne szczęście.
– Następny, Jean Langdon!
– No to idę. – Jean uścisnął dłoń Bianki.
– Idź – powiedziała Bianca, kiwając głową.
Kiedy Jean pchnął drzwi i wszedł do pokoju, natychmiast poczuł na sobie ostre spojrzenie. Podążył za nim i trafił prosto na słynnego młodego szefa T Corporation.
Luke widział wszystko, co Jean robił z Bianką na zewnątrz.
Rozmowa była bardzo formalna, poważna i profesjonalna.
Jean sam w sobie był bardzo zdolny, więc na każde pytanie rekruterów odpowiadał spokojnie i opanowanie. Jego postawa przysporzyła mu wielu punktów.
Oczy Luke'a znów zwróciły się na ekrany kamer.
Na monitorze widać było Biankę wpatrującą się intensywnie w drzwi; delikatnie przygryzała wargę i splatała palce. Wydawała się bardzo przejęta wynikami rozmowy pewnego kogoś wewnątrz sali.
