Podchodzę do Torina i klepię go po ramieniu, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Spogląda na mnie z góry i widzę frustrację w zaciśniętej szczęce. No tak, nie ma mowy, żeby ktoś przyszedł do niego po drinka. Wygląda wystarczająco groźnie, nawet kiedy NIE jest sfrustrowany i zły.
– Daj mi spróbować. Nie sądzę, żeby sterczenie i wpatrywanie się w każdego na coś się zdało. Może usiądziesz… Tam? – Wska
















