W końcu mam czym się zająć. Mogę na przykład pomalować paznokcie, mogę posiedzieć i porysować. Jasne, to nie zajmie mnie na zawsze i wątpię, żeby to coś pomogło na mój niepokój. Ale przynajmniej mam co robić, zamiast gapić się na Torina przez całą noc. Nie żebym uważała gapienie się na niego za szczególnie nieprzyjemny sposób spędzania czasu, bo facet jest niezły. Czy byłoby dziwne, gdybym usiadła
















