Piekło.
Zmaganie się z kacem to doprawdy piekło.
Z trudem otwieram oczy, zderzając się z nieznośną jasnością. Jęczę i przewracam się na bok, żeby głowa przestała boleć… Lecz nagle uderza mnie świadomość, więc otwieram je szeroko, zrywając się i siadając na łóżku, BO TO NIE JEST MÓJ POKÓJ!
Och, nie.
Przesuwając dłonią po białej pościeli, wydaję z siebie kolejne mruknięcie i ponownie opadam plecami na materac…
Cholera.
Z mocno zaciśniętymi powiekami odtwarzam sceny z zeszłej nocy.
Zakupy składników na ciasto.
Wyjście do domu Erica.
Nakrycie Erica i Laury… Nagich.
Topienie smutków w alkoholu.
Spotkanie Juliana Adamsa.
Argh! W końcu rozumiem, dlaczego wylądowałam w pokoju Juliana… Ale ze wszystkich ludzi, których mogłam spotkać, czy to musiał być akurat on?
Wstaję z łóżka i rzucam okiem w lustro. Zauważam nie tylko rozmazany czarny makijaż wokół oczu i potargane włosy, ale też wyraz twarzy zdradzający potwornego kaca. Co więcej, mam na sobie białą koszulę, o wiele za dużą na moje ciało, sięgającą mi do połowy uda.
– Świetnie, Angelee… – mamroczę w końcu, całkowicie ignorując chaos, jakim jest mój wygląd. Wychodzę z pokoju, by znaleźć, kto wie, może jakąś mocną kawę… A nuż Julian wyszedł już do firmy i nie będę musiała mierzyć się z tym wielkim upokorzeniem…
Taa, za wcześnie to powiedziałam.
Zatrzymuję się, zamierając w bezruchu, ponieważ Julian tam jest. Opiera się o wyspę kuchenną z kubkiem kawy w dłoni i odsłoniętym brzuchem… bardzo odsłoniętym.
Gdy jego zielone oczy zatrzymują się na mnie, przełyka kawę, co sprawia, że jego jabłko Adama się porusza. Opuszcza kubek, unosząc kącik ust.
– Dzień dobry, Angel.
Wmuszam w siebie uśmiech i podchodzę bliżej, sięgając przez wyspę po dzbanek i kubek. Jednak przez ten niewinny ruch moja koszula unosi się niebezpiecznie wysoko, odsłaniając kawałek pośladka. Przysięgłabym, że widzę, jak Julian wpatruje się w to, jak się wyciągam, niemal przyklejając brzuch do blatu… Przyłapuję go na tym, jak jego wzrok wędruje w dół moich bioder aż do ud… Szybko jednak odwraca wzrok i odchrząkuje, biorąc spory łyk gorzkiej kawy.
Jego spojrzenie sprawia, że czuję się dziwnie, nawet jeśli nie miał tego na myśli.
Kiedy w końcu sięgam po dzbanek i zaczynam nalewać kawę do kubka, masuję skroń, czekając na odpowiednią dawkę kofeiny. Próbuję nawet ponownie się pochylić, by odstawić dzbanek na miejsce, ale Julian wyjmuje mi go z rąk i z niezwykłą łatwością odkłada z powrotem.
Mrugam z zaskoczenia i mówię ze szczerym podziwem:
– Jakie wspaniałe ramiona!
Julian uśmiecha się sarkastycznie.
– Pracuję na nie.
– Och, widzę efekty… – Ściskam jego mięsień, czując, jaki jest twardy, i uśmiecham się psotnie. – Czy ty naprawdę przytyłeś?
– Hę, więc pamiętasz tę poważną obelgę? – Julian unosi brew.
– Hej, nie bądź taki, to komplement! – Przesuwam dłonią po jego brzuchu, lekko drapiąc wyrzeźbiony „kaloryfer”. – Tak trzymaj, kibicuję ci.
Julian znów odchrząkuje, prawdopodobnie czując dreszcz wywołany przez moje paznokcie. Potem dodaje łobuzerskim głosem:
– Podoba ci się moje ciało, co?
– Jest miłe dla oka, więc oczywiście, że tak. – Na moich ustach pojawia się niegrzeczny uśmiech; wzruszam ramionami, podnosząc kubek do ust. – Rozumiem, dlaczego masz takie powodzenie u kobiet.
Drapie się po karku, a ja nie zwracam większej uwagi na jego zirytowany wyraz twarzy, gdy odwracam się i idę w stronę kanapy… Słyszę tylko, jak bierze głęboki oddech.
– Swoją drogą, przebrałeś mnie? – pytam, rzucając się na sofę i sącząc kawę. – Twoja koszula świetnie na mnie leży. Powinnam wypróbować ten styl?
– Bardzo zabawne. Zwymiotowałaś na swoje ubranie, a ja nie pozwoliłbym ci zbliżyć się do mojego łóżka w takim stanie. – Krzywi się, pewnie dlatego, że musiał szybko zebrać moje ciuchy i wrzucić je do pralki. – Tak w ogóle, to nie ma za co.
– Dlaczego miałabym ci dziękować? – Oglądam się przez ramię ponad oparciem kanapy.
– Zadzwonili pod twój numer alarmowy, bo woleli nie zostawiać pijanej dziewczyny samej. Twoim kontaktem alarmowym jest firma, ale twojego ojca tu nie ma… Zapomniałaś, że jest w podróży służbowej? Musiałem pojechać zamiast niego… – Wskazuje na mnie. – I za to powinnaś mi podziękować.
– Pracowałeś tak późno? Myślałam, że twoje noce są zarezerwowane dla kobiet.
Julian uśmiecha się sarkastycznie i stawia pusty kubek na blacie.
– Myślisz, że przyjechałbym po ciebie, gdybym był z kobietą?
– Myślę, że tak. – Biorę łyk kawy, delektując się mocnym smakiem, idealnym lekarstwem na tego cholernego kaca…
Wtedy wzdrygam się, zauważając, że Julian nagle jest zbyt blisko. Opiera ramiona na oparciu kanapy, otaczając nimi moje barki i mruczy mi prosto do ucha:
– Co za bezczelna dziewczyna…
Dreszcz przebiega mi po kręgosłupie, wywołując gęsią skórkę.
– Idź się szykować. Musimy iść do pracy – mówi chrapliwym głosem. – I nie, nie dam ci dnia wolnego z powodu kaca.
Marudzę i wypijam całą kawę jednym haustem, wstając szybko, by wyplątać się z jego bliskości…
Co to za uczucie… ten lekki chłód w brzuchu? Przebywanie w jego pobliżu sprawia, że staje się coraz silniejszy.
– Już wychodzę! – rzucam i szybko opuszczam mieszkanie, bo pozostawanie w środku jest naprawdę toksyczne dla mojego serca.
Na pustym korytarzu w końcu napełniam płuca do maksimum, by chwilę później wypuścić powietrze. Drobnymi krokami szybko docieram pod drzwi własnego mieszkania… Bo oczywiście, nie wystarczy, że Julian jest najlepszym przyjacielem mojego ojca i moim szefem – jest też naszym sąsiadem.
Gdy w końcu jestem w domu, uświadamiam sobie, że nie mam przy sobie telefonu. Narastające poczucie desperacji ogarnia moją klatkę piersiową… Ale gdy mój wzrok pada na kanapę, widzę leżącą na niej torebkę – to ta sama kopertówka, którą miałam ze sobą wczoraj wieczorem, jestem pewna.
Podchodzę niepewnie do sofy i wyjmuję telefon, który faktycznie był w środku. Głowa mnie boli, a wspomnienia powracają falą… Pamiętam, że Julian próbował zostawić mnie w domu, ale kiedy otworzył mieszkanie i wciągnął mnie do środka, uczepiłam się go i poprosiłam, żeby zabrał mnie do siebie…
Rany.
Policzki mnie pieką i wiem, że jestem czerwona.
Położyłam dłonie na jego koszuli i czułam jego ciepło, a teraz przypominam sobie, jak trzymał mnie za talię. Jego uścisk był tak pewny, silny… Na samą myśl o tym dreszcz przebiega przez moje ciało.
Hah, naprawdę nie powinnam tak reagować na najlepszego przyjaciela ojca, ale… On jest taki gorący…
Nagle nadchodzą kolejne wspomnienia. Pamiętam, jak pochyliłam się nad jego szyją, by wdychać zapach jego męskiej wody kolońskiej i… Och, nie… Polizałam Juliana po szyi!
Z głębi mojego gardła wyrywa się jęk; zaciskam mocno powieki i chwytam się za głowę.
– ANGELEE, COŚ TY NAROBIŁA?
Szybkim krokiem idę do łazienki i zamykam się od środka, opierając plecy o drzwi. Tak cholernie się teraz wstydzę.
Biorę głęboki oddech, próbując zapomnieć o tej katastrofie… Ale wtedy spoglądam na swoje żałosne odbicie w lustrze i świetnie, wyglądam jak prawdziwy wrak. Lepiej wezmę prysznic.
Gdy powoli rozpinam jego koszulę, wraca więcej wspomnień o moim pijackim wcieleniu… A kiedy otwieram ją całkowicie, nie mogę powstrzymać się od wstrzymania oddechu.
W odbiciu widzę, że moim planem naprawdę było zadowolenie Erica, bo wybrałam moją najlepszą, seksowną bieliznę. Koronkowy biały stanik jest tak cienki i przejrzysty, że przebijają przez niego sutki, a majtki również odsłaniają znaczną część miednicy, ukrywając jedynie łechtaczkę niczym prezent do rozpakowania.
Tłumię chichot, wyobrażając sobie reakcję Juliana na widok mnie w czymś takim…
W jakiś sposób ta myśl mnie podnieca, wywołując łaskotanie w brzuchu i sprawiając, że moje wejście staje się lekko wilgotne.
– O nie, to niebezpieczne… – myślę, zaciskając uda, podczas gdy w głowie rodzą się dzikie pomysły.
















