Kierowca natychmiast wysiadł z samochodu i wniósł bezwładne ciało do środka. Wtedy właśnie zorientował się, że kobieta trzyma urnę.
Co za pech…
Kierowca szarpnął urnę z jej dłoni, ale ta nie drgnęła. Z wahaniem spojrzał na mężczyznę siedzącego obok, z drżącymi oczami. „Pre… Panie Prezesie Fudd, to…”
Mężczyzna rzucił chłodne spojrzenie na urnę w objęciach kobiety. Powiedział spokojnie: „Jedź”.
Kierowca szybko wrócił na swoje miejsce i ponownie uruchomił samochód.
Ulewny deszcz nasilił się, gdy niebo stopniowo ciemniało.
Wnętrze samochodu było spowite półmrokiem. Heaton Fudd spuścił wzrok i spojrzał na kobietę leżącą obok niego. Jej długie, czarne włosy były przemoczone i przylegały do bladej, niewielkiej twarzy, a krew wciąż sączyła się z rany na jej bladej ręce. Wyglądała na kruchą i poturbowaną.
Nie wyglądało na to, żeby udawała wypadek.
Ulewny deszcz sprawiał, że droga była śliska, a otoczenie spowite mgłą. Gdy kierowca gwałtownie skręcił, drobna kobieta wpadła na kolana mężczyzny.
Brwi Heatona Fudda zmarszczyły się lekko, i spuścił głowę.
Wyraz jego twarzy stał się chłodniejszy.
„Panie Lius, czy mam pana odesłać z powrotem do szkoły nauki jazdy, żeby pan powtórzył egzamin?”
Kierowca spojrzał z obawą w lusterko wsteczne. To było niezwykle krępujące…
Wydobył z siebie kilka pustych śmiechów. „Panie Prezesie Fudd, bardzo przepraszam. Dziś bardzo mocno pada.”
Heaton Fudd odsunął kobietę na bok swoimi dużymi dłońmi.
Kobieta wciąż miała zamknięte oczy. Nie dawała żadnych oznak przebudzenia.
Oczy Heatona zwęziły się, gdy wpatrywał się w blade, a zarazem delikatne usta kobiety.
…
Verian Mont obudziła się w szpitalu. Lekko otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą kobiecą postać.
„Rianie! Obudziłaś się! Wystraszyłaś mnie na śmierć!”
Guin Yellen? To była jej koleżanka ze studiów i jej najlepsza przyjaciółka.
Z spierzchniętymi ustami, Verian wymamrotała bez siły: „Guinnie? Ty… dlaczego tu jesteś?”
Dotknęła swojej piersi i zdała sobie sprawę, że urna jej ojca zniknęła. Z trudem podniosła się, a jej głos zadrżał. „Guinnie, widziałaś urnę mojego ojca?!”
Guin podtrzymała ją i powiedziała: „Jest tutaj. Nie zniknęła. Nie wstawaj, lekarz powiedział, że twoje ciało jest jeszcze słabe.”
Guin Yellen podała jej urnę. Objęła ją ze wszystkich sił, jakby to była jej najcenniejsza własność.
Oburzona Guin skarciła duet matki i córki Sheeny po dowiedzeniu się, co spotkało Verian. Wyciągnęła ręce, żeby ją objąć i powiedziała: „Nie spotkałabym cię, gdybym nie przyszła do szpitala odwiedzić nowonarodzonej córki mojego wujka. Rodzina mojego wujka jest w sali dla dzieci VIP obok. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebować. Chociaż nie mogłam ci zbytnio pomóc, mój wujek na pewno może ci pomóc. Dobrze odpocznij. Przyjdę cię wkrótce znowu zobaczyć.”
Guin poklepała plecy Verian i pozwoliła jej objąć urnę. Wtuliła ją do łóżka i uśmiechnęła się. „Rianie, odpocznij dobrze i zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebować!”
Myśli Verian były zamglone. Obraz jej ojca skaczącego z budynku wciąż pojawiał się w jej umyśle, gdy zamykała oczy.
Łzy cicho spływały po kąciku jej oka.
…
Guin wróciła do sali dla dzieci.
Poczuła pewne napięcie w pokoju, gdy tylko weszła.
Trzymając się kuli, John Fudd wpatrywał się w nowonarodzone dziecko w inkubatorze ze skomplikowanymi uczuciami. „To nonsens, Heaton Fudd! Nie mogę uwierzyć, że zrobiłeś taką niedorzeczność!”
Starzec podniósł kulę i mocno uderzył Heatona w nogę. Ściszył głos i zapytał gniewnie: „Gdzie jest biologiczna matka?”
Heaton zacisnął wąskie usta. Ze spokojną i opanowaną twarzą, powiedział: „Zmarła przy porodzie.”
John Fudd oniemiał.
„…”
Krew w nim zawrzała. „Chcesz mnie wyprowadzić z równowagi?!”
Guin nachyliła się nad inkubatorem. Trzymając się ramienia starca, wyszeptała cicho: „Dziadku, popatrz, jaki słodki jest mój mały kuzyn. Nie gniewaj się. Czyż nie namawiałeś wujka, żeby się ożenił i miał dzieci? Teraz, gdy wujek ma dziecko, dlaczego jesteś taki zły?”
„Chciałem, żeby najpierw się ożenił, zanim będzie miał dzieci, a nie tylko przyprowadził dziecko! Nawet mnie o tym nie poinformował, a jego córka się urodziła! Czy ja jeszcze jestem dla niego ojcem?”
W tym momencie weszła pielęgniarka i uprzejmie im przypomniała: „Panie Prezesie Fudd, proszę mówić ciszej, ponieważ to wpływa na dziecko.”
John Fudd otworzył usta. Spojrzał na słodkie dziecko w inkubatorze i nie mógł powstrzymać się od westchnienia. Trzymając kulę, wyszedł z sali dla dzieci.
Guin uśmiechnęła się dwuznacznie do Heatona. „Wujku, na pewno jesteś szybki. Jakoś udało ci się mieć córkę, zanim jeszcze masz dziewczynę. Gratulacje.”
„Jesteś tylko dzieckiem. Trzymaj się z daleka od spraw dorosłych.”
Heaton wpatrywał się w dziecko, które spało spokojnie i powiedział: „Zaopiekuj się swoim kuzynem, muszę na chwilę wyjść.”
Heaton wyszedł z sali dla dzieci po pozostawieniu nieodwołalnego rozkazu.
Kierowca wrócił po zapłaceniu rachunków za leczenie. „Panie Prezesie Fudd, koszty leczenia kobiety są uregulowane.”
„Gdzie ona jest?”
Pan Lius wskazał w kierunku sali. „Jest tuż obok, tam…”
Jednak łóżko było puste. Zdezorientowany, podrapał się po głowie i zapytał: „Hej, gdzie ona jest?”
Pielęgniarka weszła, żeby posprzątać salę. Heaton zmarszczył brwi i zapytał: „Gdzie przebywa dziewczyna, która leżała na tej sali?”
„Zna pan ją? Właśnie wyszła.”
