Blisko wieczora, gdy słońce znużone opadało ku horyzontowi, z bezbarwnych ruin labiryntu wyłoniło się dziwne stworzenie. O ile "wyłonięcie się" było właściwym słowem.
Wlokąc nogi po piasku, istota w jakiś sposób unosiła się naprzód, nie poruszając nimi. Wyglądała jak centurion z karapaksu, a przynajmniej jego niedoskonała kopia.
Wszystkie niezbędne części były na miejscu. Stworzenie miało czarny k
















