Mimo włączonych świateł i klimatyzacji, jej łóżko było niepościelone, a szafa otwarta. Nie było w niej ani jednej sukienki, ani pary butów.
Edward chodził po pokoju, szukając jej tu i tam. Poszedł do jej łazienki, a potem do szafy, mając nadzieję, że może tam jest, ale nawet po jakimś czasie nie mógł jej znaleźć.
Edward zaczął się niepokoić. "Służące!"
Zawołał od razu. "Gdzie jest Olivia?!" zapytał, trochę zły.
Służące spojrzały za niego i od razu wiedziały, że mają kłopoty. "N-Nie wiemy, proszę pana."
"Co to znaczy, że nie wiecie? Czyż nie powinnyście nadzorować sprzątania tego pokoju?!"
"Tak, proszę pana, powinnyśmy, proszę pana. Ale od kilku dni drzwi były zamknięte, a kiedy próbowałyśmy uzyskać pozwolenie od panny Olivii na wejście, nigdy nam nie odpowiadała. Nie chciałyśmy jej przeszkadzać, więc postanowiłyśmy dać jej spokój." Wyjaśniła jedna ze służących.
"Dlaczego mi o tym nie zgłosiłyście?"
"Próbowałyśmy, proszę pana, ale zawsze był pan zajęty, więc nie chciałyśmy przeszkadzać."
Edward był wściekły. Poszedł do swojego pokoju, chwycił telefon i zadzwonił do swojej asystentki.
"Heleno!" Powiedział, gdy tylko odebrała.
"Tak, proszę pana." Odpowiedziała.
"Sprowadź mi Ricky'ego, natychmiast!" Rozkazał.
"Tak, proszę pana!"
Rozłączył się. Jakieś dwie minuty później jego telefon zaczął dzwonić. Odebrał.
"Halo, mówi Ricky."
"Ricky, muszę, żebyś coś dla mnie zrobił."
"Oczywiście, wszystko dla pana, proszę pana."
"Muszę, żebyś wykorzystał swoje umiejętności. Szukam dziewczyny, muszę, żebyś ją dla mnie znalazł tak szybko, jak to możliwe."
"Dobrze, będę potrzebował jej imienia i zdjęcia."
"Ma na imię Olivia; wyślę ci jej zdjęcie później."
"Dobrze, proszę pana, zabiorę się do pracy tak szybko, jak to możliwe."
"Dobrze, pamiętaj, muszę to mieć zrobione tak szybko, jak to możliwe." Powiedział, a potem się rozłączył.
Usiadł na krześle i od razu pogrążył się w myślach.
"Dlaczego tak mnie wkurza to, że odeszła? Przecież nigdy jej nawet nie lubiłem." Podniósł telefon i wysłał jej zdjęcie do Ricky'ego, a potem się na nie wpatrywał. "A może jednak?"
"Kochanie, co robisz tak wcześnie? Wracaj do łóżka." Powiedziała jedna z dziewczyn, z którymi spał poprzedniej nocy. Zawahał się na początku, ale wkrótce postanowił poddać się nurtowi. "Ona jest moja, to wszystko. Nie ma prawa uciekać, kiedy jej się podoba, znajdę ją i upewnię się, że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobi."
W międzyczasie Olivia osiedliła się daleko od Edwarda i jego terytorium. Sprzedała ubrania, biżuterię i buty, które zabrała ze sobą z jego domu, i była w stanie wynająć wystarczająco dobry dom. Chociaż w porównaniu z jego domem, jej nowy dom był niczym, ale i tak było jej z tym dobrze.
"Nowy dom, nowe ubrania, nowe meble", powiedziała pod nosem, siedząc na łóżku, "Nie mogę uwierzyć, że dostałam to wszystko tylko dzięki sprzedaży kilku z tych rzeczy. A i tak zostało mi jeszcze sporo reszty."
Położyła się na łóżku. "Chciałabym móc po prostu to wydać, nie robiąc nic do końca życia, to byłaby świetna zabawa." Podniosła telefon i spojrzała na to, co zostało na jej koncie bankowym, "Ugh! To i tak nie wystarczy, żeby zacząć żyć bez pracy, muszę znaleźć pracę."
Jej czas w domu Edwarda uczynił ją delikatną, więc nie była przyzwyczajona do trudności, co utrudniało znalezienie pracy. Niemniej jednak w końcu udało jej się ją znaleźć.
Wkrótce została księgową w dużej firmie biznesowej. Nie było to wyjątkowe stanowisko, biorąc pod uwagę, że było już innych księgowych, takich jak ona, ale wolała to w ten sposób, ponieważ nie zwracało to na nią zbytniej uwagi. I tak rozpoczęła nowe życie, czekając na przyjście swojego dziecka.
[2 lata później]
Olivia spieszyła się, szykując się do pracy. Włożyła buty i wbiegła do salonu, gdzie mała postać poruszała się, oglądając wiersz w telewizji.
Weszła do kuchni, wzięła jego jedzenie, wróciła do salonu i zaczęła go karmić. Po chwili podniosła telefon i zadzwoniła.
"Gdzie jesteś? Jest już prawie 8:30, spóźnię się do pracy, jeśli się zaraz nie pojawisz." Powiedziała.
"Przepraszam, zaspałam. Będę za 2 minuty, obiecuję."
"Zawsze się spóźniasz! Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiała poszukać innej opiekunki."
"Nie, to nie będzie konieczne, panno Olivio. Jestem tuż za twoimi drzwiami."
Upuściła jedzenie i poszła do drzwi. Otworzyła je, ale nikogo tam nie było. "A tak naprawdę? To dlaczego nie zadzwonisz dzwonkiem?" Powiedziała sarkastycznie.
"Eee tak, zaraz po tym, jak skończę wiązać sznurówkę, tak! Ktoś nadepnął mi na stopę i się rozwiązała. Zaraz skończę."
Olivia westchnęła. Właśnie wtedy zobaczyła dziewczynę biegnącą w stronę jej domu. "Bardzo przepraszam, proszę pani!" Powiedziała dziewczyna.
"W porządku! Wejdź już tutaj!" Powiedziała Olivia, a potem weszła do środka.
Dziewczyna weszła za nią i od razu pobiegła do salonu. Podniosła syna Olivii i go przytuliła. "Jak się masz, mały człowieku?"
"Dobrze się mam, Szefowo." Odpowiedział.
Olivia wyjrzała zza ściany, "Szefowo?"
"Poprosiłam go, żeby tak do mnie mówił, przepraszam."
"Wszystko jedno, muszę iść, do zobaczenia później."
"Dobrze, pa!" Opiekunka wzięła chłopca za rękę i pomachała Olivii.
"I Triszo!" Powiedziała Olivia.
"Tak?"
"Nie ucz mojego syna więcej głupich rzeczy!" Powiedziała Olivia, a potem zamknęła drzwi.
"Tak jest, panno Olivio!" Odpowiedziała Trisha, a potem spojrzała na chłopca. "Twoja mama jest zawsze taka spięta. Nie bądź taki jak ona, okej?"
















