MIRABELLA
Przyglądam się w lustrze każdemu calowi swojego ciała, czując obrzydzenie do swojego wyglądu. Ta iluzja – makijaż, sukienka, biżuteria, moje oczy, to wszystko jest tak obrzydliwe. Kłamstwo. Moja siostra i ojciec z powodzeniem zrobili ze mnie klona, ale nie zamierzam im tego ułatwiać.
Potrzebują mnie i to jest oczywiste, więc to? To może być ich gra, ale będą musieli grać według moich zasad.
Zaczynam się zastanawiać, jak długo mój ojciec planował to wszystko, kiedy zdejmuję sukienkę i zmywam z twarzy ciężki makijaż. Musi być coś, czego mi nie mówi.
Czy to może być powód, dla którego tak bardzo dbał o to, bym nigdy nie została wprowadzona do świata przestępczego? Bo nie chciał, żeby ludzie wiedzieli, że ma dwie córki, które są niemal identyczne? Bo zamierzał mnie wykorzystać, kiedy dorosnę?
To musiało tak być, biorąc pod uwagę, jak skrupulatnie dbał o to, bym pozostała ukryta.
Ale dlaczego ja?
– Co cię tak długo trzyma, Mirabello? – Drzwi do mojego pokoju otwierają się z rozmachem i kątem oka widzę ojca w lustrze.
Oczywiście, aż w nim kipi ze złości, widząc, że przebrałam się z jego idealnie zaplanowanego stroju w coś wygodniejszego i złagodziłam makijaż.
– Annabella nie ubrałaby się tak na ten obiad – cedzi przez zęby, a ja prycham.
– Jakie nieszczęście, że nie jestem Annabellą. Czy nie mówiłeś, że on wie o niej niewiele albo nic? Jestem pewna, że niczego nie zauważy.
– Nie przekraczaj granicy…
– Spóźniamy się, ojcze. – Odpycham go na bok i wychodzę z pokoju.
Jak mówiłam, ich gra, moje zasady.
. . .
Wchodzę do restauracji, trzymając ojca za rękę, a gdy zbliżamy się do prywatnej sali, dostrzegam sylwetkę mojego przyszłego męża, idealnie siedzącego na końcu stołu w słabo oświetlonym pomieszczeniu.
Moje serce zaczyna walić jak szalone, gdy tylko nasze spojrzenia się spotykają, i nerwowo bawię się brzegiem sukienki.
Papá odsuwa krzesło, zachęcając mnie, abym usiadła obok Matteo, gdy wymieniam uprzejmości z jego rodzicami, którzy wydają się bardzo przyjaźni i gościnni.
– Spóźniasz się. I można by pomyśleć, że chociaż trochę się postarasz, żeby dobrze wyglądać. – Głęboki, onieśmielający głos Matteo wibruje w moich plecach i wciągam powietrze, odwracając się, by zobaczyć, jak pochyla się do przodu, wystawiając się na więcej światła.
Z trudem łapię oddech, gdy zaczynam przyglądać się jego rysom.
Można by pomyśleć, że mężczyzna o takiej reputacji jak Matteo będzie obrzydliwy, ale tak nie jest. Ten mężczyzna siedzący obok mnie, patrzący na mnie z odrazą swoimi niesamowicie onieśmielającymi, piwnymi oczami, jest zapierająco piękny.
Jeśli istnieje słowo większe niż piękny, to ono byłoby najbardziej odpowiednie do opisania tego mężczyzny. Rozpięta koszula, wytatuowana klatka piersiowa na wierzchu, szerokie ramiona, poruszające się jabłko Adama, idealne, pełne, czerwone usta, wyrzeźbiona szczęka…
– Zamierzasz coś powiedzieć? Czy będziesz się na mnie gapić przez cały wieczór?
Choć mój przyszły mąż może wydawać się piękny, wygląda na człowieka z ego – niezdrowym ego. Sposób, w jaki jego oczy w obraźliwy sposób wodziły po mnie wzrokiem i sposób, w jaki wywiera na mnie swoją władzę, sprawiają, że czuję się mała.
Odkaszlnąwszy, wygodniej rozsiadam się na krześle i zaczynam grzebać w talerzu, ignorując jego palące spojrzenie.
Wypuszcza zirytowany oddech, sprawiając, że kąciki moich ust unoszą się lekko.
Potężni mężczyźni tacy jak on, nienawidzą smaku własnego lekarstwa.
Po skończeniu dania głównego od razu wdaję się w rozmowę z matką i siostrą Matteo – Marią i Julią – odpowiadając na ich liczne pytania jak robot.
Jak tak pogodna osoba jak Maria mogła urodzić takiego mężczyznę jak Matteo? To pytanie kołacze mi się w głowie.
Jak mam żyć z mężczyzną takim jak Matteo przez sześć miesięcy? Z mężczyzną, którego obecność jest deprymująca i którego całe zachowanie jest spowite mrokiem?
Jak mam przez to przeżyć?
W końcu mając dość palącego spojrzenia Matteo, przepraszam, żeby skorzystać z toalety, mając nadzieję na chwilę spokoju – choćby na minutę.
W momencie, gdy staję przed lustrem w toalecie, moje ręce mocno chwytają się marmurowego blatu, gdy wzdrygam się. Uwalniam całe napięcie, którego nie zdawałam sobie sprawy, że trzymam, i to uczucie jest ekscytujące.
– Wyglądasz na zdenerwowaną – ten znajomy, głęboki głos rozbrzmiewa w moich uszach i niemal natychmiast drzwi do toalety zatrzaskują się z dwoma kliknięciami. Moje serce szaleje. Pot natychmiast spływa mi po czole, a gardło mam ściśnięte guzem.
Matteo przez jakiś czas utrzymuje moje spojrzenie w lustrze, po czym unosi brew, zachęcając mnie do mówienia. Przełykam ślinę, odwracając się w jego stronę. Kuca, a jego oczy zwężają się w szparki, jakby próbował przyjrzeć się moim rysom twarzy, i natychmiast kieruję wzrok na ziemię.
– C-czy to nie normalne, że panna młoda denerwuje się, gdy zbliża się jej wielki dzień?
Matteo sucho chichocze, wskazując na mnie. Z każdym krokiem, który stawia w moim kierunku, ja robię ten sam krok do tyłu, aż moje plecy dotykają marmurowego blatu. Mruczy. – Tylko że ta panna młoda tak desperacko chciała tego ślubu.
– Nie chcesz tego? Matteo?
– Nie masz pojęcia, Annabello, sama myśl o małżeństwie mnie odrzuca. A ciebie nienawidzę za to, że się na to zgodziłaś. Ale jeśli mogłabyś zawrzeć ze mną umowę – jego opuszki palców wędrują po moim dekolcie i wbijam się jeszcze bardziej w blat, jakby magicznie miał się pojawić otwór. – Jesteś jedyną osobą zdolną do zakończenia tego absurdalnego układu, cokolwiek chcesz, po prostu to nazwij, a to będzie twoje. Ale potrzebuję, żebyś wyszła tam i odwołała ten nonsens.
Tak, Matteo, nie ma nic, co chciałabym zrobić bardziej niż to, ale nie mogę. Mogę stracić życie.
– Jesteś za blisko, Matteo – szepczę. Mój wzrok pozostaje na ziemi, jak mogłabym kiedykolwiek spotkać się wzrokiem z tym onieśmielającym mężczyzną? Zostanę obrócona wniwecz w jednej chwili.
– Nie miałaś zastrzeżeń poprzednim razem, Annabello.
Co? Poprzednim razem? Co się wtedy stało? Dlaczego ta część ich spotkania była przede mną ukrywana?
Pomyśl Mirabello, pomyśl.
– Spójrz na mnie na sekundę, Annabello. – To rozkaz, rozkaz wypowiedziany tak delikatnie, że nie pozostawia mi wyboru, jak tylko się do niego zastosować. Powoli podnoszę wzrok, by spotkać jego.
Jego knykcie spoczywają pod moją brodą, podtrzymując moją głowę, gdy jego kciuk gładzi moją szczękę. Jego oczy są utkwione w moich, jakby czegoś szukały. Wkrótce satysfakcja błyska w jego źrenicach, powodując, że wydycha z pogardą, potrząsając głową.
Matteo odsuwa się i gestem wskazuje mi drzwi, zachęcając mnie do wyjścia. Kiwam głową, pędząc w stronę drzwi, wydycham oddech ulgi, ale moja ulga jest krótkotrwała, ponieważ w momencie, gdy moje opuszki palców dotykają gałki, jego głos rozbrzmiewa w moich uszach.
– Mirabello?
Imię jest wymawiane tak, jakby wiedział, kim naprawdę jestem. Zatrzymuję się w ruchu, a po moim kręgosłupie rozlewa się zimno. Mija kilka sekund i nadal nie jestem w stanie wydusić słowa ani nawet odejść.
Chichocze maniakalnie.
– Czyż to nie twoja bliźniaczka? Jestem pewien, że zastanawiasz się, skąd o niej wiem, ale czy nie powinienem przynajmniej zapoznać się ze wszystkimi członkami rodziny mojej żony? – Pryska. – Czy będzie obecna? Wiesz, na naszym ślubie.
Przekręcam gałkę i otwieram szeroko drzwi, zanim odpowiem: – Jestem pewna, że ma ważniejsze rzeczy, którymi powinna się zajmować.
Tak, Matteo, ona nie tylko będzie obecna, ona będzie twoją żoną.
Spiesznie wybiegam z toalety, ale słyszę, jak Matteo mamrocze „oczywiście, że tak”, po czym wydaje z siebie bardzo niepokojący śmiech – potwierdzając plotki o nim.
On jest maniakiem.
Psychotycznym maniakiem.
Po obiedzie z Denaro, Matteo zaproponował, że odwiezie mnie do domu, mówiąc „w końcu powinienem nauczyć się dbać o moją żonę”.
. . .
Po godzinach spędzonych w drodze i po tym, jak Matteo dokuczał mi w najbardziej irytujący sposób, w końcu zatrzymuje samochód przed rezydencją mojej rodziny.
Gdy drzwi samochodu otwierają się, spotykam mojego chłopaka Simona, który wydaje się być pijany do nieprzytomności, krzycząc rozpaczliwie moje imię.
Natychmiast odprawiam Matteo i wyskakuję z samochodu, zatrzaskując drzwi, zanim Simon zdąży powiedzieć cokolwiek, co mogłoby wpędzić mnie w kłopoty.
– Kochanie – czka Simon – Czekałem tu cały wieczór. Powiedz mi, że wiadomość, którą wysłałaś, nie była prawdziwa. Nie wysłałaś tej wiadomości, prawda? Jak możesz zerwać i poinformować mnie o swoim ślubie przez wiadomość. To takie nie w twoim stylu – bełkocze.
Mam zamiar zapytać go, jak mnie znalazł, ale głos Matteo mi przerywa. – Czy jest tu jakiś problem? Żono? – Simon podnosi wzrok na niego i z powrotem na mnie. Mocno zamykam oczy, mając nadzieję, że to koszmar. Ale tak nie jest.
– Żona? Żona? Więc to prawda? Jak możesz mi to zrobić, nam – cedzi Simon przez zęby, wyciągając rękę, żeby mnie dosięgnąć, ale odpycham go.
– Prawdopodobnie szukasz mojej siostry, ale jej nie ma w domu. Jestem pewna, że jeśli pójdziesz do jej Lab…
– Nie szukam nikogo innego, to ty Mira… – przerywa mu pocisk w głowę i niemal natychmiast kolejny w serce.
Głośny okrzyk wydobywa się z mojego gardła i wzdrygam się.
Zaciskam wargi, żeby powstrzymać się od krzyku, i zaciskam sukienkę po obu stronach, żeby powstrzymać się od sięgnięcia po martwe ciało mojego chłopaka.
– Zaczynał mnie wkurzać tym gadaniem i bełkotaniem, a ja lubię ciszę i spokój, żono. – Matteo chichocze jak człowiek, który nie ma pojęcia o rzeczywistości, wsuwając pistolet z powrotem za pasek, i niemal natychmiast znikąd pojawia się mój ojciec, pytając mnie, co się stało, ale nie jestem w stanie wydusić słowa.
Jestem zamrożona w miejscu, obserwując ciało mojego chłopaka, gdy łzy napływają mi do oczu. Jedną rzeczą jest stracić kogoś tak bliskiego w ten sposób, a drugą jest niemożność opłakiwania go tak, jak powinnam, ponieważ udaję kogoś innego.
Odgrywam rolę Annabelli, zabójczyni, jak mogłabym kiedykolwiek okazać emocje z powodu martwej osoby, której nie powinnam znać?
– Wejdź do domu, natychmiast – rozkazuje Papá szeptem. Kiwam głową w odpowiedzi.
– Dlaczego wydajesz się taka zrozpaczona? Czyż nie jesteś niesławną zabójczynią, Annabellą? – pyta Matteo zza moich pleców i przełykam ślinę.
– Nie powinieneś był tego robić – wydycham.
– Dlaczego nie?
– To chłopak mojej siostry, jak mam jej powiedzieć, że jej chłopak został zabity przez mojego przyszłego męża tuż przed naszym domem?
Zmuszam moje drżące nogi do ruchu i zmuszam wzrok, by pozostał skierowany do przodu, wiedząc, że jeszcze jedno spojrzenie na martwe ciało Simona i moja przykrywka zostanie spalona.
– Nie sądziłem, że tak bardzo zależy ci na siostrze. – Słyszę przytłumiony głos Matteo, gdy wchodzę do salonu rezydencji.
Zdecydowanie czeka mnie ciężka przeprawa.
















