logo

FicSpire

Ava

Ava

Autor: iiiiiiris

Chapter 5
Autor: iiiiiiris
19 cze 2025
Zeke z rozczarowaniem spojrzał na jedzenie wystawione na bufet. Choć wszystko było wysokiej jakości, czego można było się spodziewać po tej akademii, biorąc pod uwagę, ile pieniędzy większość z nich musiała zapłacić, żeby tu być, nic nie pachniało tak niesamowicie jak to, co przygotowano wcześniej. – Zmieniłeś zdanie? – zapytał Derek, nakładając talerz pełen jedzenia. Wzdychając, Zeke podniósł talerz i nałożył na niego coś, nie zwracając większej uwagi na to, co to było. Wyglądało na to, że stracił apetyt po utracie pysznej oferty, na którą tak czekał. Kiedy podniósł butelkę wody, spojrzał na swój zwykły stół i zobaczył Mylesa siedzącego już tam z grupą dziewcząt – przyjaciółek Claire. Te trzy dziewczyny wszędzie chodziły razem i zawsze narzucały im swoje towarzystwo, jakby Claire próbowała wyswatać swoje przyjaciółki z nimi. Pojawiały się w każdym miejscu, w którym się pojawili – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dziewczyny nigdy nie jadły w kafeterii, więc mógł tylko zgadywać, że ktoś im powiedział, że tam są. Z kolejnym westchnieniem podszedł do swojego stołu, kiwając głową niektórym ze swoich odpowiedników po drodze. Ta szkoła uczyła ich, jak być dyplomatycznym i utrzymywać relacje, i uważał, że robi to całkiem dobrze. Nie miało znaczenia, że niektórzy z nich działali mu na nerwy lub że wyczuwał w nich dużo strachu; jego zadaniem było utrzymanie pokoju. – Cześć, kochanie – Claire uśmiechnęła się promiennie. Kochanie? Zmarszczył brwi, patrząc na nią, gdy zajmował swoje zwykłe miejsce na końcu stołu, a następnie otworzył butelkę wody, nie odpowiadając. Może nadszedł czas, pomyślał, żeby zakończyć ten związek. Jeszcze zanim jego ojciec zaaranżował mu partnerkę, zawsze wiedział, że on i Claire nie pójdą dalej niż kilka harców w pościeli podczas semestrów. Ale Claire tak się przyzwyczaiła, że ciągle używała tych pieszczotliwych imion. Jego ojciec wpadłby w szał, gdyby kiedykolwiek usłyszał, jak go tak nazywa. – To wszystko, co jesz? – zapytał Myles, wskazując na jego talerz. – Okazuje się, że jednak nie jestem głodny – odpowiedział. Wyczuwał uczucia Claire. Nie podobało jej się, że ją ignoruje, ale był prawie pewien, że robi to regularnie. Dlaczego nadal się trzymała, było poza jego zasięgiem. Nie, właściwie nie. Chciała zaszczytu bycia nazywaną następną Luną Stada Krwawego Księżyca, chociaż nigdy nie złożył takiej oferty. Była wystarczająco piękna do tej roli. Miała wszystko na swoim miejscu, i była wystarczająco silna, o czym świadczyły jej wyniki na zajęciach z walki. To były, i nadal są, jedyne powody, dla których ją wybrał. Ale chciał trochę więcej w dziale mózgu dla swojej przyszłej partnerki. I nie chciał dziewczyny, która bardziej martwiłaby się o swoją garderobę niż o bycie matką stada. Kobieta, którą wybrał jego ojciec do tej roli, spełniała wszystkie te wymagania. – Słyszałeś, co się dziś stało? – zapytała Claire, obierając banana. – Nie, ale jestem pewien, że nam powiesz – powiedział Myles z napiętym uśmiechem. – Do szkoły zapisała się człowiek. Zeke przerwał to, co robił, aby bardziej uważać na to, co mówiła. – To niemożliwe. Żadni ludzie nie mogą znaleźć tego miejsca, a Rada nie popełnia takich błędów – zauważył. – A jednak ona tu jest – uśmiechnęła się Claire, jej zielone oczy błyszczały teraz, gdy miała jego uwagę. – Powinieneś ją zobaczyć. Wygląda, jakby wyciągnęli ją z bezdomnego schroniska. Założę się, że za tydzień będzie martwa. – Musi coś sobą reprezentować. Wiesz, jak to działa. Może jest słabą czarownicą – powiedział Derek, zagłębiając się w jedzeniu. – Nie, smród człowieka był niezaprzeczalny. Ale została umieszczona w akademikach Omega, więc może to prawda – powiedziała Claire wzruszając ramionami. – Chyba będziemy wiedzieć na pewno, kiedy jutro zaczną się lekcje. Zjadł kawałek ciasta z talerza, myśląc o tym. Akademia nie była miejscem dla człowieka i Claire miała rację; prawdopodobnie nie przetrwa tygodnia. Jak zaproszenie trafiło w jej ręce? Czy zajęła miejsce kogoś innego? Postanowił odłożyć te myśli na bok. Nie było jego miejscem, aby kwestionować Radę. – Idziesz na imprezę? – zapytała Claire po chwili. Czasami był pewien, że mówi tylko dlatego, że lubi dźwięk swojego głosu. W przeciwnym razie pomyślałaby najpierw, zanim otworzy usta. Odsunął na bok swój na wpół zjedzony placek i spojrzał na kobietę obok siebie. Od trzech lat Jared urządzał swoje obrzydliwie głośne imprezy każdej pierwszej nocy semestru. Tak więc jego imprezy stały się z jakiegoś nieznanego mu powodu jedynymi imprezami organizowanymi w dniu, w którym wszyscy wracali. Claire lepiej niech nie myśli o tym, co myślał, że myśli, bo zakończyłby z nią wszystko w tym momencie. Poczuł, jak jego wilk się porusza, patrząc na zdrajcę. Claire spuściła wzrok w geście uległości, nie mogąc utrzymać jego spojrzenia. – Przepraszam. Zapomniałam – wyszeptała. – Zapomniałaś? – zapytał ze spokojem, którego nie czuł. Jak ktoś, kto chciał być częścią jego życia, mógł zapomnieć, że Jared był jego śmiertelnym wrogiem, potomkiem bękarta, który zabił jego matkę i kilku członków jego stada? Jak mogła nie wiedzieć, że każdy dzień jest walką, aby go nie rozerwać? – Przepraszam, Ezekielu – wyszeptała ponownie. Wstał bez słowa. Nie mógł już znieść widoku twarzy Claire. Ludzie mogli wyczuć jego nastrój, ponieważ trzymali się od niego z daleka, gdy opuszczał jadalnię. Dwa semestry. Dwa semestry i mógłby wypatroszyć tego dupka jak rybę. Cień próbował się wydostać, a tym razem mu na to pozwolił. Kolejny bieg był prawdopodobnie tym, czego potrzebował, aby się uspokoić. Nie zastanawiał się dwa razy, gdy rozebrał się, zanim jeszcze dotarł do lasu, a potem olbrzymie łapy Cienia dudniły o ziemię, gdy pędził przez gęste drzewa. Nie wiedział, jak długo biegł, ale kiedy postanowił wrócić w kierunku strumienia za ich domem, było ciemno i znowu miał kontrolę. Nie przemienił się z powrotem, gdy napił się wody, a następnie położył się na trawie, aby cieszyć się spokojem. Gdy zasypiał, ten niesamowity zapach ponownie wypełnił jego nos. Wstał na równe nogi, wdychając powietrze. Ten zapach… Czy to już pora kolacji? Nie, to nie nadchodziło z tego samego kierunku co kuchnia. Cień przejął prowadzenie, podążając za zapachem. Tym razem go znajdzie. Nie sądził, że zazna spokoju, dopóki nie zorientuje się, skąd on pochodzi. Usłyszał głośną muzykę i przypomniał sobie o imprezie dupka, ale nawet to nie wystarczyło, aby odciągnąć go od podążania za zapachem. Czuł się prawie jak przymus. Jakby musiał to znaleźć, bo inaczej zwariuje.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 5 – Ava | Czytaj powieści online na FicSpire