Poniedziałek okazał się gorszy niż cokolwiek, co mogła sobie wyobrazić.
Bycie popychaną o ściany przez istoty nadprzyrodzone, jak sobie wyobrażała, było bardzo podobne do potrącenia przez samochód. Zanim nadszedł czas lunchu, była już posiniaczona i obolała, pomimo tego, że krem Jareda zdziałał cuda z jej wcześniejszymi siniakami.
Emily dołączyła do niej, tak jak robiła to prawie każdego lunchu.
















