Iris:
– Spokojnie, Iris – powiedział Dean, łagodniejąc, gdy pomagał mi wejść do domu.
Serce waliło mi jak młotem z każdym krokiem, a nie zaprzeczę, że samo chodzenie było teraz wystarczająco trudne.
Szliśmy w kierunku sofy, a on mocno mnie trzymał, uważając, bym nie musiała się za bardzo wysilać, zanim usiądę. Zmarszczyłam brwi i oparłam głowę na podłokietniku. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że z
















