logo

FicSpire

Jej serce, jej zasady

Jej serce, jej zasady

Autor: Winston.W

Chapter 10
Autor: Winston.W
2 gru 2025
W Weatherspoons, oślepiające światła oświetlały całe pomieszczenie luksusowym blaskiem. Xavier siedział naprzeciwko Sary przy kwadratowym stoliku. Kelner otworzył butelkę czerwonego wina Bardilot i przelał je do karafki. Głęboka czerwień płynu chwytała światło, miękki blask odbijał się od ostrych, kanciastych rysów twarzy Xaviera. Wyglądał na całkowicie odprężonego, a jego na wpół przymknięte oczy powędrowały w stronę pianina w odległym kącie. – Jak dziwnie. Dlaczego nikt dzisiaj nie gra? – Sarah, w miękkiej żółtej sukience, z falą długich włosów spływających po ramionach, wydawała się bardziej kobieca i delikatna niż zwykle, w swojej profesjonalnej postawie. Xavier uniósł brew. – Nie jestem pewien. Myśl o siedzeniu tam, graniu na pianinie i byciu obserwowanym przez wszystkich jak małpa z pewnością wprawiłaby Lily w zakłopotanie. Zastanawiał się nawet, czy nie wróciła już do domu. Lily zawsze była troskliwa – nigdy mu nie przeszkadzała, kiedy był zajęty. Więc, wiedząc, że rano był zajęty, po cichu wyszła. – Mam coś specjalnego dla was dwojga – usłyszeli odważny, znajomy głos. Maryanne postawiła na stole parujący talerz jedzenia, oceniając przy tym Sarę. – To jest pikantna sałatka z wołowiną? – Sarah była zaskoczona, widząc takie danie w menu eleganckiej restauracji. – Pikantna sałatka z wołowiną jest dla normalnych ludzi – powiedziała Maryanne z promiennym uśmiechem, a jej spojrzenie stało się chłodne. – To danie ma nazwę! Nazywa się "Sałatka dla Dwulicowego Zdrajcy". Temperatura wokół stołu spadła, gdy jej słowa dotarły do świadomości. Maryanne uważała się za odważną i nieustraszoną, ale coś w wyzywaniu Xaviera zawsze przyprawiało ją o dreszcze. Być może dlatego, że nie miała konkretnych dowodów, by naprawdę pociągnąć go do odpowiedzialności. Może dlatego czuła się nieswojo. Po kilku napiętych sekundach poczuła nagły ucisk z tyłu szyi, jakby niewidzialna ręka ją ściskała. Bez zastanowienia odwróciła się i szybko odeszła. Sarah, udając niewinność, spojrzała na Xaviera. – Znasz ją? – Nie bardzo – odpowiedział Xavier, wciąż wpatrując się w talerz, jakby zamyślony. Chwilę później jego telefon zadzwonił na rogu stołu. Nie zapisał numeru Lily, ale przez ostatnie dwa lata zawsze wysyłała mu SMS-y około południa, przypominając mu o jedzeniu. Każdego wieczoru dzwoniła, żeby zapytać, czy wraca do domu. Szybki rzut oka na ekran ujawnił, że dzwoni Lily. Usta Xaviera wykrzywiły się w małym, szyderczym uśmiechu i bez wahania odrzucił połączenie. – Dlaczego nie odbierzesz? – Sarah, zauważając ekran, wstała i nalała mu więcej wina do kieliszka. Zauważyła dziwny numer na wyświetlaczu i uśmiechnęła się. – To tylko kolacja, a nie spotkanie biznesowe. Nie zabraniam ci odbierać telefonu. – Nie odbieram telefonów od ludzi, których nie znam. Xavier wziął od niej kieliszek, pochylając się, by nalać również jej. – Ostatnio ciężko pracowałaś. Sarah uśmiechnęła się słodko. – Myślisz, że jeden drink wystarczy, żeby mnie odprawić? Xavier sięgnął do kieszeni, wyciągnął czarną kartę, położył ją na stole i przesunął w jej stronę. – Potraktuj to jako prezent. Głęboki burgundowy obrus podkreślał wyrzeźbione linie jego nadgarstka. Gdy Sarah wyciągnęła rękę, żeby wziąć kartę, jej palec dotknął jego dłoni. Dotyk był lekki, ale wystarczający, by jej mały palec musnął jego. Spojrzała na niego swoimi miękkimi, uwodzicielskimi oczami, studiując każdą subtelną zmianę w jego wyrazie twarzy. Usta Xaviera zacisnęły się, ale nie dał żadnego zewnętrznego znaku dyskomfortu. Cofnął rękę i oparł się na krześle, sprawiając wrażenie obojętnego. Sarah, niezrażona, wsunęła kartę do torebki i ponownie spojrzała na pianino. Lily dzisiaj nie przyszła. Coś ewidentnie działo się w głowie Sary. Wkrótce kelner przyniósł im jedzenie, a Xavier spokojnie zaczął jeść. Wykorzystując okazję, gdy Xavier nie zwracał uwagi, Sarah wyjęła telefon i zrobiła zdjęcie ich dwojgu podczas kolacji przez szklane okno. Lampa błyskowa aparatu nieoczekiwanie błysnęła. Oczy Xaviera uniosły się, przeszywające spojrzenie spoczęło na niej. Sarah szybko się speszyła i oddała telefon pod jego intensywną obserwacją. – Xyla każe mi codziennie raportować o moim miejscu pobytu i posiłkach. Sprawdź sama. Otworzyła okno czatu WhatsApp. Ostatnia wiadomość to zdjęcie, które właśnie wysłała, ale wcześniej było kilka innych zdjęć – niektóre jej samej w biurze, a inne z Xavierem. Spojrzenie Xaviera stwardniało, a jego zachowanie nieco złagodniało, gdy kontynuował krojenie steka. – Jestem tutaj, żeby się tobą zaopiekować, więc powiedz jej, żeby się o nic nie martwiła. Sarah pokręciła głową z czułością. – Już wcześniej jej mówiłam, że ty się mną zaopiekujesz. Ona… Zanim zdążyła skończyć, ostry dźwięk dzwonka telefonu Xaviera im przerwał. Dzwonił Timothy. Xavier odebrał, a jego twarz natychmiast stwardniała, gdy głos Timothy'ego pospieszył się. – Panie Fulton, pańska żona właśnie dzwoniła. Powiedziała, że Fulton Manor płonie, a pani Fulton senior została ranna. Prosiła, żeby pan natychmiast tam pojechał! Krzesło Xaviera zaskrzypiało, gdy gwałtownie wstał. – Dobrze, zaraz wracam. – Rozłączył się i powiedział Sarah, że musi wyjść, po czym chwycił płaszcz i ruszył w stronę drzwi. Jego Maybach warknął i ruszył przez ulice, pędząc w stronę Fulton Manor. … Fulton Manor znajdował się w połowie góry, a neonowe światła zaczynały świecić wzdłuż krętej górskiej drogi. Lily wzięła Ubera i kiedy przyjechała, rezydencja była jasno oświetlona i nie było śladu ognia, którego się obawiała. Odetchnęła z ulgą. Ale gdy wysiadła z samochodu, powietrze było przesiąknięte gryzącym zapachem dymu i przyspieszyła kroku w stronę domu. Pobiegła prosto do salonu. Siedząc na kanapie, Edith była tak żywa jak zawsze, jadła popcorn i oglądała telewizję z okularami do czytania na nosie. – Lily, wróciłaś! Pani Fulton podniosła wzrok i skinęła na nią. – Chodź tutaj, moja droga! Lily była zdyszana, a na jej czole pojawiła się cienka warstwa potu. Lily była zdyszana, a na jej czole pojawiła się cienka warstwa potu. Pospieszyła do Edith. – Edith, czy nie mówiłaś, że jest pożar? – Tak, był pożar – powiedziała Edith, wskazując na podwórze, gdzie pozostałości ognia zostały ugaszone. – Ale już go ugaszono. Lily zamrugała, zmieszana. Przypomniała sobie słowa służącego, który dzwonił do niej wcześniej. Nigdy nie wspomnieli, że Edith została ranna – tylko pilny ton głosu sprawił, że wydawało się, że jest w niebezpieczeństwie. – Gdzie jest Xavier? – zapytała Edith, rozglądając się. – Gdzie jest mój wnuk? Lily zacisnęła usta, starając się ukryć wszelkie oznaki niepokoju. – Xavier jest zajęty pracą. Prawdopodobnie jest na spotkaniu. Dzwoniłam do niego, ale nie odebrał. Oczy Edith zalśniły. – Nie odebrał twoich telefonów? Jesteś na niego zła? – Nie – zaprzeczyła szybko Lily, a jej serce opadło. Jak tylko połączenie zostało przerwane, była bardziej zaniepokojona niż zła. Obawiała się, że coś mogło się stać Edith, kiedy Xaviera nie było w pobliżu. Więc od razu zadzwoniła do Timothy'ego i poczuła ulgę, kiedy Timothy przekazał jej, że Xavier został poinformowany o incydencie. Ale teraz, patrząc wstecz, wydawało się, że Xavier celowo unikał jej telefonów. Ta świadomość sprawiła, że jej klatka piersiowa się zacisnęła, a powietrze wokół niej stało się zimniejsze. Widząc jej dyskomfort, Edith założyła, że Lily jest zła na Xaviera. Bez wahania powiedziała: – Nie martw się. Upewnię się, że dzisiaj wróci. Lily była zdezorientowana, a jej myśli były splątane. Co Edith miała na myśli? Czy planowała wezwać Xaviera z powrotem dla Lily? Zanim zdążyła wyrazić swoje zmieszanie, znajome, przeszywające spojrzenie spoczęło na niej. Podniosła wzrok i tam był – Xavier, wchodzący szybko, z ciemnymi oczami pełnymi troski i zimnej determinacji.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 10 – Jej serce, jej zasady | Czytaj powieści online na FicSpire