logo

FicSpire

Jej serce, jej zasady

Jej serce, jej zasady

Autor: Winston.W

Chapter 4
Autor: Winston.W
1 gru 2025
Xawier miał na sobie nieskazitelny, elegancki, czarny garnitur szyty na miarę. Krótkie włosy i wyrafinowane rysy twarzy. Rękawy miał podwinięte, tylko tyle, by odsłonić zegarek Celestix na nadgarstku. Każdy jego gest emanował aurą człowieka sukcesu. Obok niego siedziała Sarah w białym kostiumie. Jej długie włosy układały się w luźne fale opadające na plecy. Wokół niej roztaczała się aura pewności siebie, złagodzona odrobiną kobiecości obok Xawiera. Naprzeciwko nich siedział obcokrajowiec, który wyglądał na 40 lub 50 lat. To nie była romantyczna randka dla tej dwójki, ale spotkanie biznesowe z klientem. Mimo to serce Lily zadrżało na widok tej sceny. Oni również zwrócili na nią uwagę, gdy ich obserwowała. Oczy Xawiera natychmiast lekko się zmrużyły. Lily miała na sobie bordową sukienkę na co dzień. Jej długie, falowane włosy opadały na ramiona. Jej twarz emanowała czystą niewinnością i odrobiną powabu. Te dwie kontrastujące cechy idealnie się ze sobą łączyły. Wiedział, że jest piękna, ale nie spodziewał się aż takiego poziomu piękna. Przez dwa lata ich małżeństwa nigdy nie zabrał jej na żadne oficjalne wydarzenie. Najczęściej widywał ją w domu w stroju domowym. Na jego twarzy przemknął cień zachwytu na jej dzisiejszy widok. Musiała dowiedzieć się o jego pobycie od Tymoteusza, żeby zainscenizować to przypadkowe spotkanie. Lekki cień drwiny pojawił się w kącikach jego ust. Przejrzał jej małe intrygi. - Panie Fulton, zna pan tę panią? - zapytał obcokrajowiec, zauważywszy, że wzrok Xawiera zatrzymał się na Lily. Xawier odwrócił wzrok. Jego ton był obojętny. - Nie, nie znam jej. Czy spodziewała się, że ułatwi jej zadanie tylko dlatego, że do niego przyszła? Niemożliwe. Emanował aurą obojętności, która uderzyła Lily prosto w twarz. Jego słowa roztrzaskały jej serce na kawałki. Lekko przygryzła wargę i zmusiła się do zachowania spokoju. Nie mogła teraz wyjść, nie po tym, jak właśnie weszła. Osoby, które jadły w tej restauracji, były albo wpływowe, albo bogate. Wywołanie sceny i zwrócenie na siebie uwagi zaszkodziłoby reputacji restauracji. Jej kostki zbielały, gdy zacisnęła dłoń na sukience, ale wzięła głęboki oddech i podeszła do pianina. Poproszono ją o zagranie słynnego utworu - Kanon. Tekst wyrażał podziw i miłość mężczyzny do kobiety. Lily wpatrywała się w nuty przez długi czas, zanim zaczęła grać. Nie była pewna, kto zamówił ten utwór. Jednak obcokrajowiec droczył się z Xawierem. - Panie Fulton, posiadanie tak niezwykłej kobiety jak pani Lynde u boku to prawdziwy skarb! - Rzeczywiście jest niezwykła. - Uśmiech pojawił się w kącikach ust Xawiera, gdy bez wahania wychwalał Sarah. Sarah uśmiechnęła się i powiedziała z wdziękiem: - Z pewnością nie byłam tym, kim jestem dzisiaj, kiedy zaczynałam pracę. To wszystko dzięki wskazówkom Xawiera. Niskie dźwięki wstępu grały cicho, ale przyjemna muzyka nie mogła zamaskować ich rozmowy. Lily znała ten utwór na pamięć, więc nie musiała spoglądać na nuty. Jej wzrok podświadomie powędrował w stronę trójki siedzącej przy stole. Xawier lekko nachylił się w stronę Sarah, trzymając rękę na oparciu jej krzesła. Sarah od czasu do czasu rozmawiała z obcokrajowcem i omawiała ich współpracę w płynnym obcym języku. Czasami zwracała się do Xawiera, żeby wyszeptać mu kilka słów. Lily znała język, którym mówili, ale nie znała żargonu. Xawier i Sarah byli tak zsynchronizowani. Czasami wystarczyło im jedno spojrzenie, aby zrozumieć myśli drugiej osoby. Radzili sobie z obcokrajowcem z łatwością. Te krótkie pięć minut trwało dla niej wieczność. Jej ręce zatrzymały się, gdy skończyła grać. Echa muzyki ucichły, a ich rozmowa przy stole znów stała się wyraźniejsza. - Wy dwoje naprawdę do siebie pasujecie! - Obcokrajowiec nie zyskał żadnych korzyści w ich negocjacjach, ale był bardziej niż skłonny obsypać ich pochwałami. Xawier podświadomie zmarszczył brwi na te słowa. Jednak był obcokrajowcem, który nie znał ich lokalnego języka. Nie zdawał sobie sprawy, że to sformułowanie nie do końca do nich pasuje. Dlatego Xawier uznał, że nie ma potrzeby tłumaczyć. Sarah uśmiechnęła się szeroko. - Pan nas schlebia, panie McKay. Lekkie drżenie pojawiło się w kącikach ust Lily, gdy odwróciła wzrok od Xawiera. Prawdopodobnie uważał ją za kogoś żenującego. Nie spojrzał na nią ponownie po tym jednym spojrzeniu, kiedy weszła do pokoju. Tak jakby bał się, że nawet chwila uwagi zdradzi jej tożsamość jako jego żony i zawstydzi go. Chociaż Maryanne ceniła to pianino i rzadko pozwalała innym pianistom go dotykać, w oczach tych bogaczy byli oni jedynie gorsi i mieli służyć ich rozrywce. Powinna już wyjść. Jednak wpatrywała się oszołomiona w Xawiera, gdy wypuszczał chmurę dymu. Siedziała tam w jakiś sposób, aż Sarah wstała i podeszła do niej z portfelem. Wręczyła jej plik pieniędzy. Prawdopodobnie ponad tysiąc dolarów. - Dobrze zagrałaś. Oto napiwek ode mnie i mojego chłopaka - powiedziała Sarah cichym głosem. Chłopak. Napiwek. Ostre ukłucie bólu wypełniło serce Lily, gdy spojrzała na Sarah. Spotkała się z jej pozornie spokojnym, a jednak triumfalnym spojrzeniem. Sarah wiedziała, kim ona jest, a może nawet stała za anonimową wiadomością z filmem, którą otrzymała. Mogła znieść traktowanie Xawiera, ale nie mogła tolerować potajemnej prowokacji Sarah. - Dlaczego tu jeszcze jesteś? Na co czekasz? - Głos Xawiera wtrącił się w momencie, gdy poruszyła ustami i miała coś powiedzieć. Posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. Nie przyszłaby tutaj, żeby się z nim spotkać, gdyby znała swoje miejsce. Powinna była po prostu wrócić do domu i przeprosić. Serce Lily lekko zadrżało, gdy dostrzegła wyraz w jego oczach. Wzięła pieniądze od Sarah, zanim wstała i wyszła. Pewność siebie Sarah pochodziła od Xawiera. Nie było sposobu, żeby mogła ją pokonać. Nie poniży się bardziej tylko dla swojej dumy, przynajmniej dostała pieniądze. Lily wróciła do sali i kontynuowała występ aż do końca zmiany o 22:00. Przebrała się z sukienki i czekała przy wejściu, aż Maryanne przyprowadzi samochód. Jesienią noce były lekko chłodne. Wsunęła ręce do kieszeni i podciągnęła wyżej kurtkę, chroniąc się przed chłodem, gdy wpatrywała się w pustą ulicę. Xawier podszedł zza niej i zatrzymał się obok. Wyjął papierosa i włożył go między wargi. Rzucił jej okiem z ukosa. - Nie szukaj mnie w przyszłości w takich miejscach. Jeśli jest coś do omówienia, zrobimy to w domu. Lily spojrzała w bok. Mężczyzna obok niej był o głowę wyższy. Latarnia uliczna rzucała na niego złoty blask. Jego dobrze zarysowane rysy były uderzające, a ostra linia szczęki została podkreślona, gdy trzymał papierosa między zębami. Opanowany, arystokratyczny urok otaczał go, ogarniając Lily i sprawiając, że jej zdrętwiałe serce niemal ożyło. Jednak im bardziej czuła się żywa, tym bardziej boleśnie zdawała sobie sprawę z bólu w jej wnętrzu. Prawdopodobnie była tak nieistotna w jego oczach, że był pewien, że przyszła tu z jego powodu. - Źle mnie zrozumiałeś. Jestem tutaj, żeby pomóc Maryanne. - Przesunęła się lekko na bok, żeby zachować dystans między nimi. Była uparta jak zawsze! Oczy Xawiera pociemniały, gdy słaby obłoczek dymu uleciał z jego cienkich warg. - Bez względu na powód, nie pokazuj się tu więcej i nie zawstydzaj mnie! - Jesteśmy poślubieni w tajemnicy. Nikt nie wie, że jestem twoją żoną. Możemy wziąć rozwód jutro, jeśli tak bardzo ci to przeszkadza. Jego ostre słowa ugodziły serce Lily głębokim bólem. W ciszy nocy ciężkie napięcie wypełniło przestrzeń między dwojgiem ludzi, których kiedyś łączył intymny związek jako męża i żony.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 4 – Jej serce, jej zasady | Czytaj powieści online na FicSpire