Perspektywa Lili
Valentine skłoniła mi głowę, uśmiech igrał na jej długich wargach, odsłaniając białe, ostre jak brzytwa zęby. Była wielka i wspaniała; nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. To miejsce też było takie żywe i niesamowite. Niemal czułam morską mgiełkę na twarzy i lekki wiatr muskający moje włosy.
Czułam się taka wolna, w końcu mogłam oddychać. Nie było bólu, nie było lęków. B
















