Perspektywa Enzo
Patrzyła na mnie, jakby zobaczyła ducha. Z jej twarzy uciekł kolor, a jej dziwnie zabarwione oczy były szeroko otwarte. Max wyczuł, że odebrała swojego wilka i nalegał, żebyśmy od razu do niej poszli. Ale gdy stałem w progu ambulatorium, wpatrując się w jej oczy, zdałem sobie sprawę, że chyba nie powinienem tu przychodzić.
Kosztowało mnie to wszystko, co miałem, żeby utrzymać Max
















