Perspektywa Enza
12 lat wcześniej
„Enzo…?” Mama obudziła mnie w środku nocy, a jej wielkie, brązowe oczy wypełniały się łzami, które delikatnie spływały po długich, ciemnych rzęsach.
Ociężale się obudziłem i zobaczyłem, że nade mną stoi.
„Mamo?” zapytałem, wpatrując się w nią w mroku nocy. Było zimno; w naszym małym domu nie mieliśmy dużo ciepła. Nie mieliśmy zbyt wielu pieniędzy, żeby na nie stać, ale mama nigdy nie dawała odczuć, że jesteśmy biedni. „Co się stało?” wyszeptałem do niej, nie chcąc budzić pozostałych mieszkańców domu.
„Twój ojciec nie żyje…” powiedziała cicho, a jej głos drżał.
Była przerażona. Ale czym?
„Odszedł, kochanie,” powtórzyła.
Z tego, co słyszałem o moim ojcu, nie był dobrym człowiekiem. Zostawił moją matkę w ciąży, odrzucił ją i zmusił do życia w innej watasze. Często nazywała go potworem.
„Jesteś jedynym żyjącym krewnym, który pozostał…” kontynuowała. „Jego Beta przyjedzie cię zabrać. Musisz z nim iść…”
„Co?” zapytałem, szybko siadając w łóżku; uciszyła mnie, obejmując mnie ramionami. „Wiem, że to nagłe. Ale musisz być Alfą Calypso. Nigdy nie chciałam tego dla ciebie tak szybko, moje dziecko.”
Nie miałem pojęcia, co to znaczy zarządzać watachą i być Alfą. Byłem oszołomiony i muszę przyznać, byłem przerażony. Jeszcze wczoraj biegałem z przyjaciółmi i byłem dzieckiem. A już jutro o tej porze będę w zupełnie innej watasze i będę pełnił rolę przywódcy.
Nic z tego nie miało dla mnie sensu.
„Pójdziesz ze mną, prawda?” zapytałem, a moje słowa drżały.
Płakała jeszcze mocniej i potrząsnęła głową, tuląc mnie mocniej.
„Obawiam się, że nie mogę,” powiedziała ochryple. „Moje miejsce jest tutaj. A twoje tam. Będziesz niesamowitym Alfą, Enzo. Dużo lepszym niż kiedykolwiek był twój ojciec. Zrobisz wspaniałe rzeczy w swoim życiu…”
„Nie mogę cię po prostu zostawić,” wyszeptałem, a łzy napełniły moje oczy. Nie płakałem często, nawet w młodym wieku. Ale myśl o pozostawieniu matki w tej pieprzonej dziurze związała mi żołądek w duży supeł.
„Muszę, żebyś mnie posłuchał,” wyszeptała, ujmując moją twarz w dłonie. „Twój ojciec zrobił w życiu wiele złego. Skrzywdził wielu ludzi. Prawdopodobnie usłyszysz o nim wiele, gdy dotrzesz do Calypso. To z jego powodu wilki takie jak my żyją w taki sposób… ponieważ chciał tak wiele, że zabrał wszystko wszystkim. Ale ty, mój drogi Enzo, możesz to wszystko naprawić i sprawić, by wszystkim nam żyło się lepiej…”
„Ale jak? Mam tylko 9 lat…” powiedziałem, nie potrafiąc ukryć zmartwienia w swoim głosie. „Co mogę zrobić, żeby pomóc? Dlaczego nie możesz ze mną iść?”
„Twój ojciec sprawił, że to zbyt niebezpieczne. Są tacy, którzy nadal chcą nam zaszkodzić. Jego zwolennicy są teraz rozproszeni, wciąż czają się w cieniu. Ale ty możesz to naprawić. Możesz ich ujawnić. Możesz ciężko pracować i stać się potężniejszy niż kiedykolwiek był twój ojciec. Możesz chronić tych, którzy żyją tak jak my… Możesz wykorzystać swoje moce dla dobra.”
„Obiecuję,” wyszeptałem, mocno tuląc matkę. „Nie zawiodę cię. Kiedy dotrę na szczyt, a dotrę na szczyt, wrócę po ciebie. Ukarzę tych, którzy nas skrzywdzili i nie przestanę, dopóki to królestwo nie będzie znowu bezpieczne. Odwrócę to, co zrobił ojciec.”
…
„Alfa Enzo? Słyszysz mnie?” Głos Bastiena przerwał moje rozmyślania. Spojrzałem na stół konferencyjny, wokół którego zebrali się pozostali Alfa z komitetu.
Dyskutowali o kursie Przemiany i Walki w Akademii Przemian Higala oraz o tym, jak pierwotny profesor zginął podczas ataku zbuntowanych wilków. Bastien, szef komitetu, miał właśnie wyznaczyć nowego profesora.
Wiedziałem już, że mnie wyznaczy; byłby głupi, gdyby tego nie zrobił. Byłem jednym z najsilniejszych i najlepszych Alfów do tej roboty. Oprócz Bastiena byłem najtwardszym i najzacieklejszym Alfą, jaki chodził po naszych ziemiach. Ale wciąż miałem długą drogę do przebycia, zanim zrównałbym się z moim oddalonym ojcem, który zmarł, gdy miałem 9 lat.
„Potrzebujesz, żebym przejął stanowisko profesora,” powiedziałem, odchylając się na krześle. To nie było pytanie, ani oferta.
Bastien spojrzał na pozostałych, którzy dawno temu zamilkli.
„Tak,” odpowiedział Bastien. „Czy byłbyś skłonny to zrobić?”
Nie miałem wyboru; byłem najmłodszym Alfą w komitecie. I najnowszym. Nadal byłem technicznie w okresie próbnym i nie mogłem im odmówić, jeśli chciałem wspiąć się na szczyt.
Jednak myśl o nauczaniu mnie irytowała. Nie da się nauczyć studentów robienia tego, co ja robię. Z pewnością ich amatorska walka mnie dobije.
Ale mimo to skinąłem głową.
„Tak, proszę pana,” powiedziałem w końcu po długiej przerwie.
„Samorząd studencki będzie chciał z tobą porozmawiać. Dam im znać, żeby się ciebie spodziewali.”
Spotkanie dobiegło końca i już słyszałem, jak inni mówią o pójściu do lokalnego pubu później tego wieczoru.
„Alfa Enzo, pójdziesz z nami raz?” Zapytał jeden z Alfów, uderzając mnie w ramię. „Czy wymyślisz jakąś beznadziejną wymówkę?”
„No chodź, Enzo! Jest piątek. Zabawmy się trochę. Jesteś jeszcze młody. Żyj, póki możesz!”
Ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, było pójście do pubu z bandą pijanych Alfów. Tak naprawdę chciałem wrócić do domu, poczytać książkę i odpocząć wieczorem. Byłem wyczerpany po całym dniu treningów i spotkań. Zazwyczaj nie mam czasu dla siebie, a kiedy go mam, nie lubię spędzać go z tymi, z którymi spędzam cały dzień.
„Odpuszczę,” mówię im, kończąc pakowanie swoich rzeczy do teczki. „Może następnym razem.”
Zawsze mówię: „Może następnym razem”, wiedząc, że nie mam na myśli tych słów. Oni jednak się nie kłócą; patrzą na siebie z niezadowoleniem, zanim opuszczą salę konferencyjną.
„Hej, Enzo, obudź się,” słyszę za sobą Bastiena, który wychodzi za mną z pokoju. Zwalniam, żeby mógł mnie dogonić. „Naprawdę doceniam, że wziąłeś to na siebie. Wiem, że nauczanie nie jest twoją rzeczą, ale myślę, że to może być dla ciebie dobre.”
„Doceniam tę możliwość,” mówię do niego i w pewnym sensie to czuję. Mogę udowodnić mu i innym, na co mnie stać. Mogę ćwiczyć swoje umiejętności i doskonalić się. „Szczerze mówiąc, może nie będzie tak źle,” uśmiechnąłem się.
Bastien roześmiał się, klepiąc mnie po plecach.
„Możesz się nawet dobrze bawić,” powiedział z uśmiechem. „Nie mogę wymyślić lepszego Alfy do tej roboty. Już widzę; zrobisz wspaniałe rzeczy. Cieszę się, że w końcu masz miejsce w komitecie. Miłego weekendu. Samorząd studencki będzie się ciebie spodziewał w akademii w poniedziałek, z samego rana!”
…
Wziąłem sobie do serca słowa Bastiena; wierzył, że mogę zrobić wspaniałe rzeczy w przyszłości. Tak jak wierzyła moja matka. Nie chciałem żadnego z nich zawieść. Ale mimo to jakaś część mnie martwiła się, czy będę lepszy od mojego ojca.
Moja matka miała rację; jak tylko zostałem Alfą Watasz Calypso, zacząłem słyszeć plotki o moim ojcu. Rzeczy, których nigdy wcześniej nie słyszałem; rzeczy, o których nawet moja matka nie wiedziała.
Na przykład to, że mój ojciec umarł z powodu miłości do wilczycy Volana. Nigdy wcześniej nie słyszałem o wilku Volana i jakaś część mnie nie wierzyła, że oni istnieją. O ile wiedziałem, to był tylko mit. Ale słyszałem tę historię z różnych źródeł.
Mój ojciec zakochał się w Volanie i z tego powodu stracił życie. To miłość osłabiła najpotężniejszego zmiennokształtnego we wszechświecie. Nie byłem pewien, czy to dlatego, że Volany były najpotężniejszym typem wilków na świecie, czy z powodu samej miłości. Ale tak czy inaczej, przysiągłem, że nigdy nie pozwolę, by to, co przydarzyło się mojemu ojcu, przydarzyło się mnie.
Co oznaczało, że przysiągłem, że nigdy się nie zakocham.
Sprawy się skomplikowały, gdy wszedłem do domu Alfy Bastiena w noc 18. urodzin jego córki, Lili, a mój wilk był zachwycony jej pięknem.
Jego ochrypły szept sprawił, że całe moje ciało zamarło, a po skórze przeszły mi ciarki.
„Czuję ją… naszą partnerkę…”
Cholera.
















