Nathan mówił z pewnością siebie: "Ona nie może beze mnie żyć. Poczekaj, nawet tydzień nie minie, a zda sobie sprawę, jak bardzo mnie potrzebuje i sama się ze mną skontaktuje."
Gospodyni pokręciła głową i westchnęła. "Wykorzystujesz jej miłość do ciebie, Młody Panie. Ale nie wszyscy będą czekać, aż zmądrzejesz."
Nathan osunął się na kanapę, czując się zmęczony. "To ostatni raz."
---
**W obcym kraju**
Po wyjściu z samolotu Isabella nie opuściła lotniska. Zamiast tego kupiła bilety do innego miasta. Tułała się po różnych miejscach, aż w końcu dotarła do Mediolanu we Włoszech.
Stojąc na nieznanych ulicach, otoczona obcymi ludźmi o bladej skórze i kręconych włosach, ogarnęło ją głębokie poczucie samotności.
Nie mając pieniędzy, Isabella znalazła pobliską restaurację, gdzie zmywała naczynia i wykonywała dorywcze prace za nędzne wynagrodzenie. Za nocleg służyły jej ławki na lotnisku, aż do wypłaty.
Dochodząc do siebie po operacji i poronieniu, przepracowywała się, często do granic wyczerpania. Rany ciągle się infekowały, a ona kilkakrotnie o mało nie zemdlała podczas pracy. Zaniepokojony jej zdrowiem właściciel restauracji w końcu ją zwolnił pod uprzejmym pretekstem.
Bez pracy i grosza przy duszy Isabella wydała resztki zarobku na poszukiwanie nowej pracy. Na domiar złego, miejsce, w którym spała, zostało zajęte przez grupę przestępców.
Kiedy próbowała odzyskać swoje rzeczy, ich drapieżne spojrzenia zmusiły ją do ucieczki w strachu, porzucając bagaż.
Siedząc na poboczu drogi, rozpłakała się. Ale po płaczu otarła łzy i uśmiechnęła się gorzko.
Czyż przed tym, jak Nathan znalazł ją cztery lata temu, nie była tylko bez grosza żebraczką, która nic nie miała?
Zdeterminowana, by przetrwać, Isabella zaczęła szukać jedzenia w śmietnikach, podobnie jak inni bezdomni.
Przez przypadek znalazła w śmieciach wartościowy portfel. Złodziej ukradł gotówkę bogatej kobiecie i wyrzucił portfel, który zawierał ważne dokumenty.
Rozpoznając luksusowy materiał portfela, Isabella zdała sobie sprawę, że musi on mieć wielką wartość sentymentalną dla właścicielki. Z dobroci serca oddała go pod adres widniejący w dowodzie tożsamości w środku.
Właścicielka początkowo była podejrzliwa wobec Isabelli.
Isabella wzruszyła ramionami i spokojnie powiedziała: "Nie ukradłam go, przysięgam. Byłam po prostu bardzo głodna i znalazłam go, szukając jedzenia."
Po chwili dodała: "Rozpoznałam materiał – to z pierwszej generacji luksusowych toreb Mistrzyni Jasmine, jedna z zaledwie dziewięciu na świecie. Pomyślałam, że musi pani wiele znaczyć, więc go przyniosłam."
Kobieta była zdumiona. "Teraz wierzę, że musisz być księżniczką zagubioną wśród zwykłych ludzi."
Isabella zaśmiała się gorzko. "Myli się pani. Jestem tylko biedną dziewczyną urodzoną w slumsach."
Kiedy odwróciła się, by odejść, kobieta chwyciła ją za rękę. "Panno, bez względu na wszystko, oddałaś mi pani prezent od mojego zmarłego męża i muszę się pani odwdzięczyć. Czego pani potrzebuje? Niech pani tylko powie."
Isabella odpowiedziała: "Nie ma potrzeby."
Kobieta zmarszczyła brwi, zdziwiona. "Ale przecież wygląda pani na osobę potrzebującą pomocy."
Isabella przyznała: "Potrzebuję pieniędzy, dużo pieniędzy. Ale bardziej niż tego potrzebuję miłości… a tego mi pani nie może dać."
Kobieta zawahała się, zanim zaproponowała: "Mogę przynajmniej dać pani pracę. Czy chciałaby pani pracować jako szwaczka?"
W oczach Isabelli zapłonęła iskierka nadziei. "Co pani powiedziała?"
"Mogę pani polecić fabrykę jako szwaczkę."
Bez wahania Isabella ją objęła. "Dziękuję. Bardzo bym chciała tę pracę."
W przeszłości Isabella spędzała dni jako obowiązkowa żona, prasując ubrania dla wszystkich w rodzinie Hill. Nie mogła znieść żadnych wad w drogich ubraniach i sama je starannie naprawiała.
Z czasem udoskonaliła swoje umiejętności i rozwinęła głębokie zainteresowanie branżą mody.
Jej nowa pracodawczyni, miła starsza kobieta, nie oceniała jej po zniszczonym wyglądzie. Zamiast tego otoczyła Isabellę szczególną troską, zapewniając jej mały pokój do odpoczynku i elastyczne godziny pracy.
Wdzięczna za jej życzliwość, Isabella niestrudzenie pracowała, aby wyrazić swoją wdzięczność. Pracodawczyni coraz bardziej lubiła tę odporną dziewczynę i zaczęła dopytywać o jej przeszłość.
"Bella, dlaczego przyjechałaś do Mediolanu? Nie masz tu nikogo, nie mówisz w języku i życie musi być takie trudne."
Podnosząc wzrok, spojrzenie Isabelli zdawało się przenikać przez strukturę czasu. Odpowiedziała z melancholijnym zdecydowaniem: "Przyjechałam tu, żeby czekać – na kogoś, na zbawienie i na szansę odrodzenia się."
Bez względu na to, jak gorzko lub wyczerpująco by to było, nie mogła się poddać.
Pracodawczyni ją zachęcała: "Isabella, masz taki talent w rękach i wydajesz się mieć naturalny dar do projektowania mody. Czy rozważałaś powrót do szkoły? Z dyplomem z projektowania mody miałabyś wspaniałą przyszłość."
Isabella głęboko się zastanawiała. Różnica między nią a Victorią zawsze była rażąca: Victoria nie była tak piękna jak ona, ale miała prestiżowe wykształcenie, które zapewniło jej szacunek.
Natomiast brak formalnego wykształcenia Isabelli uczynił ją nieistotną w ich oczach – jedynie dodatkiem, niezasługującym na szacunek ani uznanie. Jej miłość i oddanie zostały zdeptane bez zastanowienia.
Zdeterminowana, by się zmienić, Isabella natychmiast zapytała swoją pracodawczynię o proces zapisywania się do szkoły.
Jeśli zerwała więzi z Nathanem i Victorią, postanowiła tym razem żyć dla siebie.
Tym razem zabłyśnie na wielkiej scenie i zdobędzie szacunek wszystkich wokół.
Isabella rzuciła się w wir nauki, pilnie przygotowując się do złożenia wniosku do najlepszej mediolańskiej akademii mody w nadchodzącym roku.
---
**Miesiąc później, w stolicy**
Nathan był zajęty przez ostatni miesiąc, niestrudzenie torując drogę karierze Victorii. Wprowadził ją w świat mody, koronując ją na królową stylu.
Jego wysiłki były próbą pocieszenia jej złamanego serca, zapewniając, że znajdzie radość w sukcesie zawodowym, nawet jeśli jej życie miłosne ucierpiało.
Zdrowie i duch Victorii szybko poprawiły się pod troskliwą opieką Nathana.
W dniu uroczystego otwarcia firmy Victorii Nathan zaprosił wielu wpływowych przyjaciół, aby uczcić jej osiągnięcie. Jego oddanie i troska o Victorię były oczywiste, rywalizując z oddaniem troskliwego męża.
Ten pokaz uczuć wzbudził zazdrość u przyjaciółki Isabelli, Madison, która nie mogła się powstrzymać od wspomnienia o jednej osobie nieobecnej na uroczystości.
"Victorio, w tak ważnym dniu, dlaczego nie ma tutaj Isabelli, żeby świętować z tobą?"
W radosnym pokoju zapadła cisza.
















