Courtney usiadła na jego łóżku. Kilka metrów ich dzieliło.
– Tak mi przykro, proszę pana.
EJ zignorował jej przeprosiny i zbliżył się do niej.
Z szeroko otwartymi oczami Courtney odskoczyła na siedzeniu, bojąc się tego, co może nastąpić.
EJ podniósł powieki i spojrzał na nią w sposób, który miał ją uspokoić, ale w rzeczywistości zadziałał odwrotnie.
– Tak mi przykro…
– Siedź spokojnie. – Rozkazał
















