logo

FicSpire

Przypadkowo w ciąży z dzieckiem Króla Alfy

Przypadkowo w ciąży z dzieckiem Króla Alfy

Autor: Cassian Locke

Rozdział 3 - Żądanie
Autor: Cassian Locke
10 gru 2025
Ella Zostały trzy dni. Powtarzam te słowa w duchu, idąc ulicą, wciąż zaabsorbowana moją ewentualną ciążą, nawet gdy szykuję się, by wstawić się za siostrą. W pewnym sensie to mechanizm obronny: zaraz będę błagać Dominica Sinclaira o uratowanie pracy Cory i potrzebuję pocieszającej myśli, która pomoże mi przez to przejść. Jego ochroniarze dostrzegają mnie pierwsi i widzę, jak poruszają ustami, obserwując, jak się zbliżam, bez wątpienia powiadamiając go o mojej obecności. Podchodząc nerwowo do Dominica od tyłu, zastanawiam się po raz setny, czy to nie błąd. Kimże jestem, by prosić o przysługę jednego z najpotężniejszych ludzi na planecie? Potrząsając sobą, każę cichemu głosikowi z tyłu głowy się zamknąć – to dla Cory. Może nie jestem odważna dla siebie, ale potrafię być odważna dla niej. „Panie Sinclair?” – pytam niepewnie, czując, jak serce gwałtownie uderza mi o klatkę piersiową. Odwraca się i spogląda na mnie władczo z góry. „Tak?” „Jestem Ella Reina, niania Jake'a i Millie Gravesów” – zaczynam, przygryzając dolną wargę. Jego ciemne oczy zatrzymują się na moich ustach i nagle czuję się jak przerażony królik przed głodnym wilkiem. „Wiem, kim jesteś, Ello”. Brzmienie mojego imienia w jego ustach sprawia, że dreszcz przebiega mi po kręgosłupie. Wypowiada te znajome sylaby z takim celem, jakby naprawdę coś dla niego znaczyły. „Och… cóż, nie chcę być zuchwała, ale przyjaźnię się z doktor Corą Daniels…” Jak tylko wypowiadam jej imię, jego wyraz twarzy zamyka się, a w jego oczach błyska jakaś nieokreślona emocja. „Powiedziała mi, że ma kłopoty w pracy, a wiem, że jest pan jednym z dawców banku” – improwizuję. „Nie wiem, o co oskarża się Corę, ale jestem pewna, że jest niewinna. Traktuje swoją pracę niezwykle poważnie i nigdy nie zrobiłaby niczego, co mogłoby zagrozić jej karierze”. „A czego oczekujesz ode mnie w tej sprawie?” – pyta złowieszczo Dominic. Widzę, że nie wierzy w moją słabą historyjkę, jego mowa ciała zmieniła się całkowicie i czuję jego narastający gniew wibrujący w powietrzu wokół nas. „Po prostu pomyślałam… miałam nadzieję, że jeśli ma pan tam jakieś wpływy, mógłby pan szepnąć za nią dobre słowo” – kończę, czując, jak rumieniec zalewa mi policzki. Wstydzę się za tak nędzną próbę, ale nie jestem pewna, jak inaczej poradzić sobie z tak delikatnym tematem. Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest wpędzenie Cory w jeszcze większe kłopoty niż wcześniej. Szczęka Dominica drga, gdy mnie obserwuje, a głos z tyłu mojej głowy ponagla mnie do ucieczki. „Z tego co słyszałem, twoja przyjaciółka popełniła bardzo poważny błąd, a konsekwencje są bardziej niż adekwatne. Najlepszą rzeczą, jaką może teraz zrobić, jest wzięcie odpowiedzialności za swoje błędy, a nie wysyłanie cię, byś odwalała za nią brudną robotę”. „Ja – ona nie wysłała, ona nawet nie wie, że tu jestem! Przysięgam” – błagam. „Powiedziałem wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie” – oświadcza Dominic, odwracając się ode mnie i wchodząc szybkim krokiem do swojego domu. Drzwi zatrzaskują się za nim, a ja zostaję z jego licznymi ochroniarzami. „Musi pani teraz wyjść, proszę pani” – oznajmia ostro jeden z mężczyzn. „Nie mogę” – jęczę. „On musi zrozumieć, ona straci wszystko!” „Nie będziemy powtarzać” – warczy drugi strażnik, z wyraźną groźbą w słowach. „Proszę, ona jest niewinna” – błagam. „Musicie…” Zanim zdążę powiedzieć cokolwiek więcej, mężczyźni chwytają mnie za ramiona i zaczynają wyprowadzać z posesji. Czując prawdziwą desperację, zapieram się piętami, uznając, że moja godność jest warta całej przyszłości Cory. „Błagam was, gdybym mogła tylko porozmawiać z panem Sinclairem”. „Już z nim rozmawiałaś” – mruczy pierwszy strażnik. „I szczerze mówiąc, masz szczęście, że był dla ciebie tak hojny, jak był. Twoja przyjaciółka ewidentnie powiedziała ci rzeczy, których nie powinna”. W następnej chwili wyrzucają mnie z posesji na chodnik z taką siłą, że tracę równowagę, upadając na ziemię, a łzy napływają mi do oczu. Żelazna brama zatrzaskuje się za mną i nie mam innego wyboru, jak tylko wymknąć się, zanim skompromituję się jeszcze bardziej. Oczywiście, był to dopiero początek mojego nieszczęścia. Kiedy następnego dnia dotarłam do pracy, okazało się, że moje klucze nie pasują już do zamków w drzwiach wejściowych. Zapukałam, ogarnięta dezorientacją, a kilka minut później drzwi otworzyły się, ukazując wściekłą matkę Jake'a i Millie. „Moje klucze nie działają” – mówię jej, zastanawiając się, dlaczego patrzy na mnie tak groźnie. „Nie mają działać” – odpowiada chłodno. „Z dniem wczorajszym twoje usługi przestały być potrzebne”. „Ja… zwalniasz mnie?” – piszczę, nie wierząc własnym uszom. „Dlaczego?” „Dostaliśmy telefon od sąsiadów” – wyjaśnia wyniośle. „Podobno pozwoliłaś Jake'owi wybiec na ulicę pewnego dnia, gdzie prawie potrącił go samochód! A wczoraj widziano cię, jak robiłaś z siebie pośmiewisko pod domem Dominica Sinclaira – mówili, że jego ochroniarze musieli wywlec cię z terenu jak pospolitego przestępcę”. „To nie fair, to nie tak wyglądało!” – błagam. „Jake rzucił zabawkę na ulicę i pobiegł za nią, nie pozwoliłam na to, a to, co zaszło z panem Sinclairem, to nieporozumienie”. „Nie chcę tego słuchać” – syczy. „A teraz wyjdź, zanim wezwę policję”. „Proszę, czy mogę chociaż pożegnać się z dziećmi?” – proszę, modląc się, by okazała mi tę jedną uprzejmość. „Wybieram numer” – mówi po prostu, wyciągając komórkę z kieszeni. „Nie!” – unoszę dłonie w błagalnym geście. „W porządku, już idę”. Po raz drugi w tym tygodniu haniebnie wycofuję się przez tę opływającą w luksusy dzielnicę ze łzami spływającymi po twarzy. Tym, co boli jeszcze bardziej niż utrata pracy, jest fakt, że nie mogłam wyjaśnić sytuacji Jake'owi i Millie ani zobaczyć ich po raz ostatni. Jestem pewna, że ich matka naopowiada im o mnie okropnych rzeczy, mimo że z miłością wychowywałam ich przez ostatnie dwa lata. Wiem, że odpowiedzialny za to jest Dominic Sinclair. Ani przez chwilę nie wierzę w historyjkę mojej byłej szefowej o sąsiadach. Ewidentnie chciał mnie ukarać, tak jak każe ukarać Corę. Ogarnia mnie fala wściekłości i nagle żałuję, że nie mogę go jakoś ukarać. To nie w moim stylu być tak mściwą, ale w tej chwili naprawdę czuję, że całe moje życie się rozpada i jest to częściowo jego wina. Wydałam wszystkie pieniądze na inseminację, a bez pracy nie mam prawie nic. Jak kiedykolwiek będzie mnie stać na dziecko? Gwarantuję, że nie dostanę dobrych referencji od matki Jake'a i Millie. Jakby tego było mało, po powrocie do domu znajduję w skrzynce stertę rachunków i nawet nie rozpoznaję połowy nadawców. Otwieram je jeden po drugim, czując, jak z minuty na minutę rośnie moja dezorientacja i niedowierzanie. Kiedy patrzę na sklepy w zestawieniu opłat, moje podejrzenia rosną: to wszystko ulubione miejsca Mike'a. Czy to możliwe, że zrobił to za moimi plecami? Że ukrywał przede mną rachunki przez miesiące… albo lata? Wiem, że zaprzeczy, jeśli go skonfrontuję, co pozostawia mi tylko jedną opcję. Muszę zadzwonić do Kate. Moja była najlepsza przyjaciółka może i zdradziła mnie całkowicie swoim romansem, ale jeśli ktoś wie, co knuł Mike, to właśnie ona.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 3 - Żądanie – Przypadkowo w ciąży z dzieckiem Króla Alfy | Czytaj powieści online na FicSpire