Nicole pośpiesznie cofnęła rękę, po czym podeszła do Colton'a i podała mu portfel. "Oto pański portfel, panie Gardner. Proszę sprawdzić, czy niczego nie brakuje. Jeśli wszystko jest w porządku, pozwolę sobie odejść" – powiedziała na jednym wydechu.
Jednak gdy tylko miała zamiar się oddalić, Queenie zawołała za nią: "Co tu robisz, siostrzyczko?". Czy Nicole nie powinna była zniknąć bez śladu? Dlaczego nagle się tu zjawia, i to przed Coltonem, trzymając w ręku jego portfel?! W jej oczach błysnęła wroga iskra. Akurat szukała ujścia dla swojej żółci po reprymendzie, którą właśnie otrzymała od Coltona, a Nicole sama jej się nawinęła!
Nicole zamarła na słowa Queenie. Nie chcąc mieć nic wspólnego z rodziną Andersonów, przybrała obojętny uśmiech i rzuciła: "Przykro mi, ale pomyliła mnie pani z kimś innym".
Gdy już miała wyjść, Queenie krzyknęła głośno zza jej pleców: "Minęło pięć lat, odkąd wyjechałaś, siostro. Tata bardzo za tobą tęskni. Czy mogłabyś wpaść do domu, kiedy będziesz miała chwilę?".
Zaledwie Queenie wypowiedziała te słowa, w tłumie natychmiast wybuchł gwar plotek.
"Więc to jest ta nieślubna córka rodziny Andersonów?"
"Słyszałem, że kilka lat temu bezwstydnie przespała się z jakimś facetem za marne grosze..."
"Ciii... Ciszej! Druga panna Anderson wciąż tu jest".
Słysząc te słowa, Queenie w duchu triumfowała. W końcu to ona rozpuściła te wszystkie plotki. Była najstarsza córka rodziny Andersonów jest teraz prostytutką, którą wszyscy gardzą! Dokładnie tego chciałam. Chcę, żeby Nicole była całkowicie zdyskredytowana i żyła jak bezdomny pies. Tylko wtedy będę szczęśliwa!
Z drugiej strony, Nicole drżała z wściekłości, słysząc uwagi tłumu. Nieślubna córka? Jakim cudem jestem nieślubną córką? Moja mama była pierwszą żoną Williama Andersona! Wygląda na to, że przez ostatnie kilka lat rozsiewali na mój temat mnóstwo kłamstw.
Nicole mogła znieść wszystko, ale nie obelgi wymierzone w jej matkę. Jej oczy pociemniały, odwróciła się i wycedziła, akcentując każde słowo: "Doprawdy? Byłam zajęta przez ostatnie kilka lat, a poza tym myślałam, że rodzina Andersonów dawno o mnie zapomniała, skoro nigdy mnie nie szukaliście ani do mnie nie dzwoniliście".
W tym momencie jej jasne, bystre oczy lekko się zwęziły, rzucając chłodny blask. Wpatrując się w tych, którzy przed chwilą szeptali na jej temat, oświadczyła donośnym głosem: "Moja matka była pierwszą żoną Williama Andersona, a ja miałam już osiem lat, kiedy się rozwiedli. Z kolei ta moja młodsza siostra jest ode mnie młodsza zaledwie o kilka miesięcy. Każdy, kto ma mózg, powinien być w stanie stwierdzić, kto tutaj jest nieślubną córką".
Kiedy Queenie zobaczyła, jak Nicole dumnie unosi głowę, jej oczy natychmiast zaszły mgłą, jakby ta druga się nad nią znęcała. "Siostro..." – jej głos zaczął przybierać płaczliwy ton. "Nie chciałam nic sugerować. Po prostu prosiłam, żebyś wpadła do domu w odwiedziny".
Usta Nicole wykrzywiły się w drwiącym uśmiechu. "Ja też nic nie sugerowałam. Po prostu wyjaśniałam sytuację rodziny Andersonów tym, którzy nie znają prawdy, żeby nie dali sobie wyprać mózgów fałszywymi plotkami".
Zaledwie Nicole skończyła zdanie, wyczuła na sobie znaczące spojrzenie; podążyła za wzrokiem i odkryła, że patrzy na nią Colton. Ten facet nie odezwał się ani słowem od początku do końca. Jego oczy były ciemne i nieprzeniknione, a kącik ust unosił się w ledwo dostrzegalnym uśmiechu. Wyglądało na to, że ma niezły ubaw z tego, co się działo.
Nicole nie była jednak zainteresowana robieniem z siebie widowiska, więc odwróciła się i szybko wyszła.
Dopiero gdy zamknęła drzwi, odcinając się od świata wewnątrz, zdała sobie sprawę, że serce bije jej jak szalone, jakby miało wyskoczyć z piersi. Nie dlatego jednak, że bała się Queenie; działo się tak tylko dlatego, że tłumiła wściekłość. To wszystko przez tę kobietę moja mama umarła! Nigdy nie odpuszczę Queenie – ani nikomu z rodziny Andersonów! Zaciskając pięści, stała w miejscu, by odzyskać panowanie nad sobą, dopóki jej twarz nie stała się znowu pozbawiona wyrazu.
Zanim Nicole wróciła do domu, Hayden już spał. Kiedy zobaczyła małą postać skuloną w łóżku, jej serce natychmiast się uspokoiło; podeszła i pocałowała syna w śpiącą twarz, a kąciki jej ust uniósł uśmiech satysfakcji. Na szczęście nie jestem już sama. Mam Haydena, mojego małego skarba...
















