Ustaliwszy czas i miejsce spotkania, Nicole szybko zakończyła rozmowę.
Po drugiej stronie linii Joseph trzymał komórkę, a jego oczy były pełne niedowierzania. Zadzwonił do Lisy tylko po to, by spróbować, myśląc, że nawet jeśli istnieje tylko cień szansy, że się zgodzi, musi o to zawalczyć. Ale kto by pomyślał, że Lisa zgodzi się na spotkanie od razu? Wykrzywił usta w uśmiechu pełnym zachwytu. Jeśli uda mi się to załatwić, tata prawdopodobnie spojrzy na mnie przychylniejszym okiem...
Tymczasem Nicole namawiała Haydena na lunch. "Hayden, ugotowałam trochę owsianki. Chodźmy szybko zjeść". Położyła telefon na kanapie i zabrała syna na obiad.
Hayden podniósł swoją małą główkę i zapytał zaintrygowany: "Mamo, z kim przed chwilą rozmawiałaś?"
"Z twoim tatą" – odpowiedziała Nicole.
Twarz Haydena rozjaśniła się nutą radości. "Czy to był Colton?"
Nicole była skonsternowana. Jakim cudem ten bachor tak szybko zapamiętał imię Coltona? Poważnie, nie chcę widzieć tego dziwnego i zarozumiałego faceta już nigdy w życiu. "Ty i te twoje dzikie pomysły. Słuchaj, Hayden, on nie jest twoim tatą – twoim tatą jest Joseph!"
Początkowo radosna buzia Haydena natychmiast posmutniała. Nadął policzki, kłócąc się: "On nie jest moim tatą! Colton nim jest!"
Nicole była zmieszana. Hayden spotkał Coltona tylko raz, więc dlaczego od razu twierdził, że ten jest jego ojcem, jakby rzucono na niego urok? "Nie jest! Przestań bujać w obłokach!"
...
Po południu Nicole ubrała się w ciepłe kolory: śnieżnobiałą koszulkę pod kremowym płaszczem, co sprawiało, że wyglądała kompetentnie, a jednocześnie łagodnie. Po nałożeniu lekkiego makijażu zakręciła włosy i wyszła z pokoju.
Hayden siedział w salonie i oglądał telewizję. Gdy tylko zobaczył wychodzącą Nicole, jego oczy mimowolnie zabłysły. "Mamo, idziesz poderwać dla mnie nowego tatę?"
Nicole wyglądała na zbitą z tropu. Od kiedy mój syn stał się tak liberalny w myśleniu? "Zabieram cię dziś po południu na spotkanie z twoim tatą" – powiedziała. Była 13:30, więc mogli marudzić jeszcze przez pół godziny.
Wyraz zaskoczenia przemknął przez twarz Haydena, a w jego głosie brzmiała nuta radości. "Idziemy spotkać się z Coltonem?"
Nicole zmarszczyła brwi. "Nie, spotkamy się z Josephem. Mówiłam ci o tym!". Ten mały urwis musiał zostać zaczarowany przez Coltona!
Twarz Haydena natychmiast się wykrzywiła. "Nie idę z tobą!"
"Pójdziesz ze mną, nawet jeśli nie chcesz". Nicole chwyciła chłopca za kołnierz i podniosła go. "Chodźmy go poznać i nie nazywaj już byle faceta 'tatą'!"
Nadąsany i skrzywdzony Hayden protestował z niezadowoleniem: "Taki babiarz nie może być moim tatą! Nie ma mowy, żeby wierny, mądry i wybitny obywatel taki jak ja urodził się z kogoś takiego jak on!"
Klepiąc syna po pulchnym policzku, Nicole odpowiedziała: "Mówią, że chłopcy częściej wrodzą się w matki, więc pewnie jesteś podobny do mnie". Muszę obudzić syna i sprowadzić go na ziemię, żeby nie myślał o Coltonie przez cały dzień. Sama myśl o tym facecie przyprawia mnie o gęsią skórkę, pomyślała.
Jednak Hayden odparował bez ogródek: "Nie ma mowy, żebym był podobny do ciebie! W końcu jestem taki mądry".
Nicole oniemiała. Czy ten mały łobuz próbuje zasugerować, że jestem głupia?
Mimo niechęci Haydena, Nicole wsadziła go do samochodu. W drodze do Scottsdale Mall powiedziała z troską: "Tylko pozwalam ci go poznać, więc nie nazywaj go 'tatą', kiedy tam dotrzemy".
"Nie zamierzam uznać go za mojego tatę" – mruknął Hayden z długą miną. Oparł się o szybę samochodu, wpatrując się uporczywie w widoki za oknem.
Po dojechaniu do Scottsdale Mall, Nicole wysiadła z auta razem z Haydenem.
Po południu w kawiarni było niewielu ludzi. Rozejrzawszy się po lokalu, Nicole zauważyła mężczyznę siedzącego w rogu i zaprowadziła tam Haydena. Mimo że wiedziała, iż mężczyzna przed nią to Joseph, zapytała: "Dzień dobry, czy pan Joseph Mann?"
Słysząc jej głos, mężczyzna podniósł wzrok na stojącą przed nim kobietę. Ubrana w kremowy płaszcz, miała lekki makijaż, a jej włosy były lekko pofalowane. Oprócz tego, że biła od niej świeżość, miała łagodny uśmiech, a jej piękne oczy były czyste jak jezioro pełne życia.
Joseph nie mógł oprzeć się urokowi tej kobiety, ale jego oczy powoli pociemniały, gdy spojrzał na dziecko stojące obok niej. "Ty jesteś Nicole?"
















