Justin odprowadził Bellę do ambulatorium. Lekarza akurat nie było, więc Bella wyjęła jodynę i gazę, zamierzając sama opatrzyć ranę.
„Ja to zrobię.” Justin podszedł do niej z posępną miną.
Bella odwróciła się drażliwie i wściekłym wzrokiem spojrzała na niego. „Nie trzeba.”
Justin i Bella byli równie uparci. Albo ją ignorował, albo robił po swojemu.
Złapał więc jej maleńką dłoń mocno i powiedzia
















