logo

FicSpire

Język miłości

Język miłości

Autor: Katty&Cutie

Edward i Elea
Autor: Katty&Cutie
29 lip 2025
Edward rozkoszował się letnią bryzą i chłodem porannego powietrza. Wyczuwał czyjąś obecność w pobliżu. Odwrócił się i zobaczył Eleę, której oczy błyszczały, gdy wpatrywała się w swoje róże. Wyraz twarzy Edwarda pociemniał ze złości, gdy ruszył w jej stronę, zirytowany tym, jak zakłócała jego spokój. – Trzymaj swoje brudne łapy z dala od moich róż! – Elea aż podskoczyła, spoglądając na swoją dłoń, która wciąż dotykała białej róży. – Co powiedziałeś? Jaki arogant! Mogę je zrywać bez twojej zgody! – Elea szorstko zerwała różę tuż przed Edwardem i rzuciła nią w niego. Edward zacisnął pięść, chwycił za broń i wycelował w głowę Elei. – Chcesz umrzeć? – Gerry wyszedł, szukając Edwarda. Z daleka zobaczył Edwarda, który celował z broni do kobiety. Szybko podszedł i powstrzymał Edwarda. – Ed! – zawołał Gerry, ale Edward nacisnął spust i zamierzał strzelić Elei w głowę. – Jesteś takim dziwnym człowiekiem. Zamierzasz mnie zabić za różę? – Elea wypluła te słowa z niedowierzaniem. – Ed, zostaw to mnie. Wracaj – Gerry stanął przed Eleą. Mężczyzna opuścił broń i wpatrywał się w Edwarda, uspokajając go. Edward opuścił broń i obrzucił Gerry'ego wściekłym spojrzeniem. – Skończ z tym. Nie chcę jej więcej widzieć. Powiedz ogrodnikowi, żeby posprzątał ten bałagan z różami! – Elea wstrzymała oddech, słysząc słowa Edwarda, obserwując, jak odchodzi od nich. – Chodź – ponaglił Gerry, ale Elea odmówiła. – Nie chcę. Chcę zobaczyć Gerry'ego! – Gerry uśmiechnął się lekko, patrząc na Eleę. – Już go spotkałaś! – Elea zmarszczyła brwi, wpatrując się w Gerry'ego. – Aha, więc ty jesteś Gerry? Gdzie jest mój samochód? – Gerry skinął głową i wyprowadził Eleę z posiadłości Edwarda. Oboje dotarli do miejsca, które wyglądało jak pokój Gerry'ego. Służący wszedł, przynosząc drinki dla Gerry'ego i Elei. Elea milczała, obserwując, podczas gdy Gerry również milczał, obserwując ją. Po wyjściu służącego Gerry wyprostował się i uśmiechnął do Elei. – Przepraszam, że spotykam cię dopiero teraz. Musisz być zdezorientowana, dlaczego tu jesteś – Elea skinęła głową. – Oczywiście, nawet wszyscy tutaj są dziwni. Chcę stąd wyjść, oddajcie mi moje rzeczy! – Gerry skinął głową ze zrozumieniem. – Zanim oddam ci twoje rzeczy, powiem ci kilka rzeczy – Elea zmarszczyła brwi. – Co? – Po tym incydencie stałaś się celem wrogów Edwarda. Jedynym wyjściem jest zostać tutaj. Możemy cię zatrudnić – Elea była zszokowana wyjaśnieniami Gerry'ego. – Co masz na myśli? Nie mogę stąd wyjść? O to chodzi? – Gerry skinął głową i uśmiechnął się. – Jesteście szaleni. Mam swoje życie, nie chcę tego! – To zależy od ciebie. Nie będziemy odpowiedzialni za to, co ci się stanie – Elea spojrzała na Gerry'ego, niepewna. – Co się stanie? – Gerry lekko pokręcił głową. – Najgorsza możliwość jest taka, że możesz umrzeć! – Co?! Nie żartuj, to nie jest śmieszne! – Mówię prawdę – Elea westchnęła, sfrustrowana. – Chcecie uciec od odpowiedzialności? – Gerry zaśmiał się na słowa Elei. – Odpowiedzialności za co? – Zrujnowaliście mój samochód, zabraliście mój telefon, moje pieniądze, wszystko, co wtedy miałam! – Gerry skinął głową, rozumiejąc. – Wysłałem już pieniądze na twoje konto, jeszcze zanim się zorientowałaś. Zastąpiłem cenę twojego samochodu, podwoiłem ją! – Elea zamilkła, nie do końca mu wierząc. – Kłamiesz! – Nie! Możesz to sprawdzić! – Gerry odpowiedział pewnie. – Jak mam to sprawdzić, skoro nie mam przy sobie karty. Ach, czekaj, skąd masz konto na moje nazwisko? – Gerry uśmiechnął się, pełen znaczenia. – To dla nas proste. Znam twój adres, twoją pracę, twoje pełne imię i nazwisko, historię twojego życia – łatwo nam to ustalić! – Elea prychnęła, zirytowana tym. – I co z tego? Jesteś dumny z tego, co zrobiłeś? – Gerry wstał, biorąc małą książeczkę z danymi konta Elei. – Proszę, możesz to zatrzymać. To twoje! – Elea otworzyła ją i zobaczyła kwotę pieniędzy na koncie. Spojrzała z niedowierzaniem na dużą sumę, którą Gerry zrekompensował jej straty. – Mówisz poważnie z tymi wszystkimi pieniędzmi? – Gerry skinął głową, krzyżując nogi, opierając się na krześle. – To twoje. Użyj ich – Elea przez chwilę milczała, a potem wściekle spojrzała na Gerry'ego. – Żartujesz. Nie mogę stąd wyjść, jak mam ich użyć? Bawisz się mną! – Gerry wzruszył obojętnie ramionami. – To zależy od ciebie. Jeśli chcesz wyjść, wyjdź. Ale jeśli chcesz zostać i zarabiać dużo pieniędzy, możesz tu zostać – Elea spuściła wzrok, zdezorientowana. Co to za wybór? Dlaczego tak się dzieje? Jak ma cieszyć się życiem, jeśli ma być uwięziona w posiadłości tego dziwnego mężczyzny i prawdopodobnie skończyć martwa, jeśli wyjdzie? – Nie dajesz mi wyboru. Akceptuję to jako rekompensatę. Czy dostanę dużą pensję, jeśli tu będę pracować? – Gerry skinął głową, pewny. – Oczywiście, możesz zapytać służących, którzy tu pracują. Każdy otrzymuje wynagrodzenie zgodnie z jego stanowiskiem! – Elea poczuła się skuszona, słysząc to, ale jak mogłaby cieszyć się życiem, gdyby miała być zawsze w tym miejscu? – Czy mogę czasami stąd wyjść? – Gerry skinął głową, dając pozwolenie. – Każdy, kto tu pracuje, może wrócić do swoich domów, z wyjątkiem niektórych osób. Jeśli potrafisz o siebie zadbać, możesz to zrobić! – Elea skinęła głową na znak zgody. Wzięła książeczkę oszczędnościową i wyszła z tego miejsca. Gerry powiedział jej, że musi spotkać się z Esme i porozmawiać z najstarszym służącym, jeśli chce pracować. Esme pomoże jej w kwestiach związanych z pracą. Tej nocy Elea obudziła się w szoku, czując, że ktoś trzyma ją za nogi. Otworzyła oczy i zobaczyła ciemnowłosą kobietę o imieniu Denada, a także kobietę zwykle nazywaną Carroline, które były już w jej pokoju. – Co robicie? – Elea próbowała wstać, ale Carroline szybko zakryła jej twarz szmatką. Ręce i nogi Elei zostały związane. Szamotała się, ale nie mogła uciec. Jej ciało unosiło się, jakby niesione przez kogoś innego. Elea była pewna, że to nie Carroline ani Denada ją podniosły. Ktoś inny im pomógł. Po chwili unoszenia się w powietrzu poczuła, że jej ciało zostało położone i wsadzone na krzesło. Ktoś zdjął szmatkę zakrywającą jej głowę, przez co Elea zamrugała, zdezorientowana, gdzie jest. Zobaczyła wyraźnie dwie kobiety, które wcześniej stały przed nią. – Co robicie? Puśćcie mnie! – Carrol spojrzała na nią z obrzydzeniem. – Nie mogę uwierzyć, że Edward wypuścił cię z tego ogrodu! – Elea zmarszczyła brwi, próbując przetrawić słowa kobiety. – Co masz na myśli? – Denada podeszła i uderzyła Eleę w twarz. Plask! – Cholera, ty suko! Co robisz! – Elea krzyknęła ze złością, gdy Denada ją uderzyła. – Nienawidzę takich kobiet jak ty. Udajesz, że nienawidzisz Edwarda, tylko po to, żeby zwrócić na siebie jego uwagę? Próbujesz go uwieść! – Denada krzyknęła ponownie, uderzając Eleę jeszcze raz. – Ty szalona dziwko, myślisz, że obchodzi mnie twój mężczyzna? Chcę go nawet zabić! – Carrol uderzyła Eleę w twarz, przez co kącik jej ust zaczął krwawić. – Jak śmiesz tak mówić, myślisz, że zostaniesz tu królową? – Carrol uderzyła ją ponownie, powodując, że Elea spadła z krzesła z wciąż związanymi rękami. Elea przeklinała ze złością, ponieważ nie mogła walczyć z tymi dwiema rozwiązłymi kobietami. – Ja wam jeszcze pokażę! Myślicie, że się was boję, co?! – Elea krzyknęła, leżąc bezsilnie na podłodze ze związanymi rękami. – Zanim nam pokażesz, zabiję cię dziś w nocy! – powiedziała Denada, mocno depcząc głowę Elei. – Aaaagh, ty suko, zabiję cię, do cholery! – Elea krzyknęła z bólu. Usłyszeli zbliżające się kroki. Rose, ubrana w seksowną sukienkę, dołączyła do pozostałych dwóch kobiet. – Rose, co tu robisz? – Rose nie odpowiedziała i natychmiast chwyciła Eleę za włosy, podnosząc jej głowę, aby zmusić ją do spojrzenia na nią. – Wiem to wszystko przez tę cholerną kobietę! – Denada i Carroline wpatrywały się w Rose z dezorientacją. Rose z całej siły pociągnęła Eleę, aby usiadła. Uderzyła Eleę w twarz, powodując, że dziewczyna zatoczyła się i upadła ponownie. Rose uderzyła ją ponownie i robiła to bez przerwy, powodując, że twarz Elei krwawiła z powodu pierścionków, które nosiła Rose. – Rose, Edward nie może się doczekać! – Carrol zwróciła się do Rose, która wyglądała na niezwykle złą. – Wyrzucił mnie, nie chce, żeby mu przeszkadzano! – Denada i Carrol spojrzały z niedowierzaniem, że Edward wyrzucił Rose. Rose zawsze była ulubienicą Edwarda. Mężczyzna zawsze uwielbiał Rose, ale tym razem wydawało się, że musi zaakceptować jego odrzucenie. – To prawda? To naprawdę szalone! – Carrol wpatrywała się w Eleę, teraz bezradną, z zakrwawioną twarzą. Denada kazała mężczyźnie, który im pomógł, przynieść wodę i wylać ją na Eleę. Elea próbowała odzyskać zmysły, widząc trzy dziwne kobiety. Mężczyzna posadził ją z powrotem. Elea wpatrywała się z szyderczym uśmiechem w trzy kobiety Edwarda. Mimo że jej twarz była pokryta krwią od zadrapań, Elea nie ukorzyła się przed nimi. – Wy szalone kobiety! Dlaczego jeszcze mnie nie zabiłyście? Czy musicie czekać, aż zabiję jedną z was, zanim mnie zabijecie? – krzyknęła Elea z wściekłą twarzą. Rose podeszła i popchnęła głowę Elei, powodując, że przechyliła się do tyłu. – Myślisz, że jesteś świetna! Miałam nadzieję, że Edward cię zabije, gdy byłaś w jego ogrodzie. Ale okazuje się, że się myliłam, nie doceniłam cię. Dowiesz się, jak to jest żyć w piekle, począwszy od dziś! – Rose popchnęła Eleę do tyłu. Rose zostawiła Eleę z Deną i Carrol. Obie kobiety podeszły ponownie do Elei. Dena podeszła, aby chwycić linę. W międzyczasie Carrol pociągnęła ciało Elei, aby zmusić ją do siedzenia. Dena natychmiast zawiązała linę wokół szyi Elei, powodując, że Elea szamotała się, gdy lina ją dusiła, utrudniając jej oddychanie. Elea zamrugała oczami, łzy spływały po jej twarzy, gdy jej oddech zaczął się dławić z powodu liny zaciskającej się wokół jej szyi. – Puśćcie… – Elea szamotała się, próbując się poruszyć, ponieważ jej ramiona i nogi były związane. Jej twarz robiła się czerwona, podczas gdy Carrol wydawała się zadowolona, widząc, że Elea prawie umiera. – Zobaczymy, jak długo wytrzymasz – wyszeptała Dena, zaciskając linę jeszcze bardziej. Po długim okresie walki Dena zmęczyła się i rzuciła Eleę na bok. Elea natychmiast łapczywie zaczerpnęła powietrza, jej oczy były zmęczone, czuła, że jej życie naprawdę jest takie krótkie. Dena i Carrol spojrzały na nią, śmiejąc się z satysfakcją, gdy odchodziły, pozostawiając Eleę leżącą słabo na ziemi.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 94

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

94 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Edward i Elea – Język miłości | Czytaj powieści online na FicSpire