— Skąd znasz Leo, tato? — szybko idę za nim i prawie na niego wpadam, gdy nagle się zatrzymuje.
— Marco! — krzyczy, a jeden z jego ochroniarzy podbiega do nas.
— Weź kilku ludzi i jedź na lotnisko. Jak tylko ten wąż wyląduje, pojmaj go. Chroń dziecko za wszelką cenę — szorstko szepcze, a moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej ze zmartwienia. — Nikt nie może niczego podejrzewać. Pamiętaj, jeśli
















