logo

FicSpire

Kochaj Mnie Ponownie, Partnerze

Kochaj Mnie Ponownie, Partnerze

Autor: Joooooe

Chapter 3
Autor: Joooooe
17 paź 2025
Ana. Minęły trzy miesiące, a moje życie stało się jeszcze bardziej nieszczęśliwe. Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby pozostać niewidzialną dla wszystkich. Dobrze, że Jace zabrał swoją wybrankę do domu stada. Nie wiem, jak bym to przeżyła, gdyby tu zostali. Większość czasu spędzam w ogrodzie i oglądając filmy w swoim pokoju. Luna i Alfa również mi nie przeszkadzają i jestem za to wdzięczna. Myślą, że nadal cierpię z powodu tego, jak potoczyły się wydarzenia. Chciałabym tylko, żeby wiedzieli. Odkąd mnie odrzucił, ledwo widuję Jace'a. Upewniam się, że moje drzwi i okna są całkowicie zamknięte za każdym razem, gdy przyjeżdża odwiedzić rodziców. Na moją korzyść działa to, że czuję jego zapach z kilometra. Niestety, dziś musiałam wyjść. A dokładniej, musiałam przyjść do szpitala stada. Dwa miesiące temu miałam przeczucie, że jestem w ciąży, ale nie chciałam zaakceptować tego faktu. Jak mam się opiekować niechcianym dzieckiem mając ledwo siedemnaście lat? To cud, że skończyłam liceum przed jego powrotem. Byłoby wstyd iść do szkoły z zaokrąglonym brzuchem. Wiem, że jego rodzice na pewno zapytają, kto jest odpowiedzialny, ponieważ nadal wierzą, że nie mam partnera. Z drugiej strony, nie mogę już dłużej tego ukrywać. Dzieci Alfów rodzą się po sześciu miesiącach, podczas gdy inne wilcze dzieci po ośmiu lub dziewięciu. Ciąża była nieunikniona. Wilki Alfa mają tendencję do zapładniania swoich partnerek podczas pierwszego zbliżenia lub po całkowitym zawiązaniu więzi partnerskiej. Powinnam była poszukać tabletek, ale nie wiedziałam, kogo o to zapytać. Poza tym, mogłoby to wzbudzić wiele pytań, gdybym przyszła do lekarza stada, ponieważ wilkołaki rzadko ich używają, a nikt nie wie, że mam już partnera. Mój brzuszek jest już widoczny i muszę nosić duże bluzy, żeby go ukryć. Nauczyłam się nawet maskować swój zapach, żeby moja tajemnica pozostała ukryta. Myślę, że teraz staje się to niemożliwe. Wczoraj Luna zaczęła coś podejrzewać i już miała zacząć mnie przesłuchiwać, kiedy zadzwonił jej telefon. Musiałam uciec do swojego pokoju i udawać, że śpię. Dziś obudziłam się tak wcześnie, zanim ktokolwiek inny wstał i oto jestem. Z troską wpatruję się w mężczyznę, który przeprowadza na mnie niekończące się badania. "Wyglądasz na słabą, dobrze się odżywiasz? Chyba też nie masz wystarczająco dużo odpoczynku, prawda?" uważnie patrzy mi w oczy i jestem pewna, że nie ma w nich krzty życia. Czuję się jak żywy trup. "Dużo odpoczywam i nigdy nie opuszczam posiłków" kłamię natychmiast, ale on to widzi. Kogo ja oszukuję? Spanie to dla mnie niewyobrażalny cud. To mój wilk nas utrzymuje, ja rzadko jem. Jest silnym wilkiem i umieram, żeby ją poznać. Nie wiem, dlaczego nie przemieniłam się w moje urodziny. Po prostu dała o sobie znać we mnie, ale nigdy nie wyszła na zewnątrz. "Co się z tobą stało, Ano, znalazłaś partnera? Stało się z nim coś złego?" Spuszczam wzrok na palce i odganiam łzy. Nie mogę na to odpowiedzieć. Jak mam mu powiedzieć prawdę? "Czy Luna o tym wie? Jestem pewien, że przyprowadziłaby cię tutaj wcześniej" mężczyzna naciska dalej i czuję, że tracę opanowanie. Nikt nie wie, przez co przechodzę. "Nie, nie. Naprawdę nic mi nie jest. Nie musisz jej w to mieszać" szybko wstaję i podnoszę kurtkę ze stołu. Zabrałam ją, kiedy chciał pobrać mi krew z ramienia. "Usiądź, Ano. Oni tu są" Na te słowa krew mi zamarzła w żyłach. Będą źli, że ich okłamałam. "Muszę iść" odwracam się do drzwi i tam są, Alfa, Luna i idiota, który mnie zapłodnił. "Dlaczego nam nie powiedziałaś?" szepcze, w jej głosie słychać rozczarowanie, a moje serce boli. Jak mam im powiedzieć, że ich cenny syn jest moim partnerem, który mnie zapłodnił i mnie nie chce? Nie mogę na niego patrzeć. Jeśli w ogóle urodzę to dziecko, on się do niego nie zbliży. Odrzucił je, kiedy odrzucił mnie. "Kto jest twoim partnerem, Ano, kto cię zapłodnił?" pyta czule Alfa, podchodząc bliżej, a moje oczy zaczynają się napełniać łzami. Przez mój umysł przebiega teraz cała gama emocji i pozwalam im wszystkim wydostać się przez łzy. Chciałabym zobaczyć reakcję Jace'a, ale byłoby mi zbyt wstyd na niego patrzeć. Nadal wierzę, że śnię i że pewnego dnia obudzę się w wspaniałej rzeczywistości. "J.. ja... on odszedł" jąkam się, pociągając nosem. "Czy był z tego stada?" Luna podchodzi i obejmuje mnie ramieniem. Boli mnie, że ich okłamuję. Boli mnie, że on stoi tuż przede mną, ale nie mówi ani słowa. Pozostaję cicho, a zamiast tego mój płacz staje się głośniejszy. Bez słowa delikatnie wyprostowuję się z jej objęć i wychodzę bez oglądania się za siebie. Lepiej, żebym go nie widziała. * Minęły cztery miesiące i nic się do tej pory nie zmieniło, no, oprócz smutku, który zagnieździł się w moim sercu. Leżę w łóżku, czekając i mając nadzieję na cud, kiedy nagle w moim podbrzuszu wybucha ogromny ból i szybko siadam, dysząc powietrzem. Co się dzieje? To dopiero cztery miesiące, to nie mogą być bóle porodowe. Ten sam ból pojawia się ponownie, ale tym razem jest tak nieznośny, że krzyczę na całe gardło. Jest inny niż ten, którego doświadczam. Doszłam do wniosku, że może to mój wilk chce się wydostać. Z drugiej strony, ciemne żyły i oczy mnie przerażają. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. Niedługo potem drzwi otwierają się z hukiem i Alfa wpada do środka. Jego oczy rozszerzają się ze strachu, kiedy zauważa krew plamiącą moje prześcieradła i zaraz potem krzyczy imię Jace'a. "Musimy zabrać cię do szpitala, wszystko będzie dobrze, kochanie, obiecuję" zapewnia, podchodząc bliżej, ale głośne warknięcie, którego nie rozpoznaję, wydobywa się z moich ust, powodując, że cofa się ze strachem. Dziwne. "Jace" krzyczy ponownie głośniej, wyciągając w tym procesie swój telefon. "Dlaczego ten chłopak jest taki głupi?" krzyczy, rzucając telefonem przez pokój i próbując znowu podejść bliżej, ale mój wilk mu na to nie pozwala. "Zabiję go" mamrocze z gniewem pod nosem, szarpiąc się za włosy. "Pozwól mi ci pomóc, kochanie" szepcze, wyciągając ręce do przodu, żeby pokazać, że nie stanowi zagrożenia. Tak jak to się stało, kiedy poczęłam to dziecko, mój wilk przejmuje całkowitą kontrolę i częściowo się przemienia, Alfa wydaje z siebie westchnienie i jego oczy rozszerzają się ze strachu. Moje ciało pokrywa czarne futro. Moje paznokcie też są czarne i tak ostre, że boję się, że mogą mnie zranić. Wilkołaki nie mają częściowej przemiany, są albo w pełnej wilczej formie, albo w ludzkiej. To dla mnie dziwne, ale nie mam czasu na zastanawianie się nad tym, kiedy znowu uderza ból. Krew nadal sączy się przez moje ubranie, które jest na skraju rozerwania. Powoli schodzę z łóżka z zamiarem uratowania mojego szczeniaka. Nie mogę go wypuścić, to moja jedyna nadzieja. W drzwiach pojawiają się kolejne postacie i jedną z nich jest Jace. Ma zakrwawione ręce, a tym, co powoduje jeszcze większy ból w każdym calu mojego ciała, jest świeża rana na jego szyi. Pozwolił jej go naznaczyć, mimo że znał konsekwencje. Wiedział, jakie cierpienie będę musiała znosić, ale i tak to zrobił. To jest jak pobudka dla mnie, miał to na myśli, kiedy powiedział, że mnie nie chce. Jak inaczej mógłby nas skrzywdzić w tak niezasłużony sposób? Przynajmniej mógł pozwolić dziecku żyć. To znamię jest przyczyną zamieszania, w którym się teraz znajduję. Bogini, proszę, przynajmniej uratuj dziecko. Mój wilk wydaje głośne ostrzegawcze warknięcie i wszyscy się cofają. Widzę strach w ich oczach, ale nie rozumiem dlaczego. Ona już nie tęskni za partnerem. Jej priorytetem jest teraz ochrona swojego szczeniaka i swojego człowieka. "Jak śmiesz?" Twardy cios ląduje na twarzy Jace'a, ale on nie oddaje. Jego wzrok pozostaje skupiony na mnie i po raz pierwszy od jego przybycia nie zachowuje się już twardo. Płacze. "Jak śmiesz odrzucać swoją ciężarną partnerkę dla jakiejś dziwki i pozwalać jej się dotykać, Jace?" krzyczy gniewnie Alfa, zasypując syna ciosami, i wszędzie robi się cicho. Przerażone westchnienia wypełniają powietrze i ja odbieram to jako znak, żeby odejść. Nie mogę zostać i patrzeć, jak wszyscy wpatrują się we mnie z litością. Albo ze strachem. Stopniowo ruszam w stronę drzwi, mocno ściskając bolący brzuch. Czuję, że moje siły słabną, ale ciągle przypominam sobie, że muszę się stąd wydostać, zanim on skrzywdzi mnie jeszcze bardziej. "Kochanie, lekarz jest w drodze, usiądź, proszę" Płacząca Luna robi krok w moją stronę, ale mój wilk warczy na nią, szczerząc zęby. Wszyscy wahają się, ustępując nam miejsca, a ich twarze wyrażają współczucie i troskę. Szczególnie kobiety. Nie obchodzi mnie, czy teraz umrę. Już straciłam wszystko, co się dla mnie liczyło. Zostawiam za sobą ślad krwi, ostrożnie pokonując kolejne stopnie schodów. "Ano, proszę, przepraszam" szepcze za mną jego głos, ale nie oglądam się za siebie. Muszę uratować moje dziecko. Kiedy udaje nam się dotrzeć do drzwi wejściowych, nie wiem, skąd nagle wzięła się ta siła, ale mój wilk zaczyna biec przez gęsty las. Jej ruchy są zwinne i niewyraźne. Ból i krwawienie nie ustają i jestem pewna jak cholera, że będzie za późno, zanim otrzymam jakąkolwiek pomoc. Nikt ze stada za mną nie podąża. Biorąc pod uwagę prędkość, z jaką biegnie mój wilk, wątpię, żeby ktokolwiek nas dogonił. Nigdy nie byłam świadkiem odrzucenia ciężarnej partnerki przez partnera. Zwłaszcza wilka Alfa. Jest to coś potępianego, a poza tym wilki Alfa są najbardziej opiekuńcze wobec swoich partnerek. Pędzący samochód omal mnie nie potrącił, ale natychmiast się zatrzymuje, kiedy kierowca mnie widzi. Moje kolana się uginają, gdy kobieta wysiada z samochodu i podbiega do mnie. Nie mam szansy zobaczyć, kim ona jest, z powodu mojego zamglonego wzroku. Mój świat zaczyna wirować i widzę tylko czerń. Zanim moje zmysły znikną, z kierunku, z którego przyszłam, rozlega się głośny wycie z bólu. Wycie bólu i straty. Perspektywa trzeciej osoby; "Znaleźliśmy ją, szefie. Ktoś inny dopadł ją przed nami. Śledzimy ich" Jeden z dwóch mężczyzn, którzy obserwowali całą scenę, odzywa się przez telefon przyciśnięty do ucha. "Dobrze. Potrzebuję nazwiska i miejsca docelowego" żąda jego szorstki głos, zanim wypuszcza westchnienie ulgi. "Okej, szefie" natychmiast się rozłącza, a ich samochód ściga ten, który jest nieco przed nimi. Zajmowany przez dwie kobiety.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 3 – Kochaj Mnie Ponownie, Partnerze | Czytaj powieści online na FicSpire