logo

FicSpire

Kontrakt Alfy

Kontrakt Alfy

Autor: Piotr Woźniak

004
Autor: Piotr Woźniak
21 kwi 2025
Dane Wyglądała jak sarna oślepiona światłami, gdy spisywałem jej wymiary. Była drobniejsza, niż myślałem. Skóra i kości. Gdybym podniósł ręce choć trochę wyżej, wyczułbym każdą wystającą kość. To mnie obrzydziło, powinna być silna, potężna, w jej żyłach płynie krew Alfy. Zauważyłem też, jak marszczy twarz, gdy ją mierzyłem. To nie był strach, to był ból. Coś ukrywała pod tym workowatym strojem pokojówki. "Wiem, że chcesz coś powiedzieć, więc po prostu to powiedz. Nie interesują mnie te bzdury, które Trey ci wpoił. Nie musisz czekać, aż ktoś zada ci pytanie. Możesz swobodnie mówić, co chcesz. Jesteś ranna?" "Nie." Kłamała, czułem to. Potrząsa głową, jakby to miało potwierdzić jej odpowiedź, a kosmyk jej czarnych włosów wypada z opaski, która miała je utrzymać na miejscu. Neah będzie trudna do złamania. Życie w głodzie sprawiło, że stała się bardzo ostrożna. Sprawię, że Trey zapłaci za to, co jej zrobił. "Musisz coś powiedzieć, Neah. Nie czytam w myślach. Kiedy cię oznaczę, przynajmniej będę wiedział, co czujesz." "Oznaczyć mnie?" Nie sądziłem, że jej oczy mogą się jeszcze bardziej rozszerzyć. "Tak, oznaczę cię." Była całkowicie i totalnie zszokowana tym pomysłem. Jej różowe usta lekko się rozchylają, gdy wciąż na mnie patrzy. Myślałem, że wie. Myślałem, że dlatego przyszła tak chętnie. Mój Beta ciągle pytał mnie, czy jestem pewien, że chcę ją za żonę. Nie było co do tego wątpliwości, miała dziwny zapach, ale coś mnie do niej ciągnęło. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, gdy ją pierwszy raz zobaczyłem. Mój Wilk Aero również szalał za nią. Chociaż ostatnio nie powiedział o niej ani słowa. Zirytowany, że nie zabrałem jej wczoraj do domu. "Ty... Ty sprowadziłeś mnie po to, żeby mnie oznaczyć." Robi krok do tyłu, wpadając na wyspę kuchenną. Trochę się krzywi i szybko maskuje ból, rozluźniając twarz. "Gdyby Trey zadał sobie trud przeczytania umowy, odkryłby, że masz być moją żoną, a nie niewolnicą. Przeczytałby również, że jeśli on lub jego absurdalnie głupi partner spróbują ci coś zrobić w przyszłości, ta wataha stanie się moja, a raczej twoja. Nigdy cię nie kupiłem, Neah, zawsze byłaś mi przeznaczona." "Jestem morderczynią." Wzdycha. "Dlaczego ktoś taki jak ty chciałby mnie za żonę?" "Krew" - warczy Aero, przerywając moje myśli. Zerkam na jej workowatą sukienkę. Plama krwi pojawiła się dokładnie tam, gdzie miałem ręce. "Co to? Jesteś ranna?" Pytam stanowczo, ledwo jej dotknąłem. Zakrywa plamę ręką. "To nic. To tylko skaleczenie, o które ciągle się obijam i które znowu się otwiera. Zapominam, że tam jest." Zapomina? Jak mogła zapomnieć o ranie? "Dlaczego się nie goi?" Czuję panikę Aero. "Jest z nami od niecałych dwóch godzin i już ma jakąś ranę." Jego potrzeba ochrony była silna. Nie przyszło mi do głowy, że jej brak umiejętności obejmuje również brak zdolności do leczenia. Będę musiał znaleźć kogoś, kto cofnie to zaklęcie i to szybko. "Pokaż mi!" "W porządku." Mamrocze. Miałem już dość słuchania tego frazesu. "To nie jest opcjonalne." Mruczę. "Jeśli mi nie pokażesz, sam będę musiał znaleźć sposób, żeby to zobaczyć." Jej serce bije szybciej. Rozgląda się po kuchni. "Możemy... możemy pójść w bardziej ustronne miejsce?" "Ustronne?" Nie bardzo wiedziałem, co to znaczy prywatność. Jaki Wilk tak robił?! Potakuje głową, ale nadal unika mojego wzroku. Prawie boi się spojrzeć mi prosto w oczy. "Biuro" - mruczy Aero. "Właśnie miałem to zasugerować!" Odwarkuję mojemu Wilkowi. Czuję, jak przewraca oczami, gdy wycofuje się w jakiś ciemny zakątek mojego umysłu. "Tędy." Wskazuję na drzwi. Neah czeka na mnie i idzie tuż za mną. Zapach krwi stawał się coraz silniejszy, to było coś więcej niż tylko skaleczenie. Już to wiedziałem. W biurze naciskam na pilota i żaluzje zaczynają się opuszczać, blokując światło słoneczne. Neah waha się i powoli zaczyna rozpinać guziki sukienki, ale tylko tam, gdzie była duża plama krwi. Chroniąc wszystko inne przede mną. Odciąga sukienkę na bok. Rana ma około dziesięciu centymetrów długości i jest już dość mocno zainfekowana. "Widzisz, wszystko w porządku." Szepcze. "Musisz przestać to mówić." Zamyka usta i zaczyna zapinać guziki. "Nie" - chwytam ją za ręce, bo zauważyłem kolejny siniak. "Pokaż mi resztę." To nie było opcjonalne. Wzdycha, gdy moje palce rozrywają resztę guzików. Jej stanik sportowy lata świetności ma już za sobą, podobnie jak majtki. Ale najbardziej niepokoiły mnie siniaki. Siniak na siniaku, blizny po biczach. Jej kości biodrowe i żebra wystawały z jej chudej sylwetki. Odwracam ją i zdejmuję sukienkę, odkrywam, że jej plecy wyglądają tak samo. Co ciekawe, nie ma żadnych śladów powyżej jej klatki piersiowej i nic poniżej jej ud. Jej ramiona są również całkowicie wolne od ran. Był tylko jeden powód, dla którego ktoś mógłby to zrobić. Albo żeby ukryć to, co robią, albo żeby zachować pozory. Nie chcieli, żeby goście to widzieli. A co ważniejsze, nie chcieli, żebym to widział, biorąc pod uwagę, że spotkanie zostało zaaranżowane ponad miesiąc temu. Szamocze się z sukienką, mocno owijając nią swoją chudą sylwetkę. "Musisz iść do lekarza." "To..." - urywa, gdy widzi gniew na mojej twarzy. "Zawsze się goi, w końcu." "Czy Trey to zrobił?" Mruczę ze zgrzytnięciem zębów i wskazuję na jej ciało. Opuszcza swoje niebieskie oczy. "Cassandra?" Nadal mi nie odpowiada. "Ten palant, który kręci się koło Treya? Cała trójka?" Mocniej owija się sukienką i cicho kiwa głową. Unosi rękę do twarzy, ocierając policzek, wycierając uciekającą łzę. "Ktoś jeszcze?" "Wataha." Szepcze. "Zabiję ich wszystkich." Warczy Aero. Będzie musiał ustawić się w kolejce. "Z powodu tego, co rzekomo zrobiłaś swoim rodzicom." Kiwa głową. "Nie wierzę, że jesteś za to odpowiedzialna." Unosi głowę w moją stronę, marszczy brwi, a jej oczy w końcu spotykają się z moimi. "Z powodu Krwi Tojadu?"

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

004 – Kontrakt Alfy | Czytaj powieści online na FicSpire