logo

FicSpire

Kontrakt Alfy

Kontrakt Alfy

Autor: Piotr Woźniak

Agent 001
Autor: Piotr Woźniak
21 kwi 2025
Neah "Gdzie, kurwa, ona jest?" Słyszę wrzask Bety. Wiedziałam już, że Beta Kyle mówił o mnie, jedynej służącej w tym domu. Jęczę i wstaję, chwytając koszyk ze środkami czystości i zabierając go ze sobą. W momencie, gdy Beta Kyle mnie widzi, podchodzi do mnie dużymi krokami, a jego dłoń uderza mnie w policzek. Nie wydaję z siebie żadnego dźwięku. Lata doświadczeń nauczyły mnie, żeby zawsze trzymać usta zamknięte i odzywać się tylko wtedy, gdy ktoś się do mnie zwraca, nawet jeśli to, co mi robią, boli. "Alfa Trey i ja spodziewamy się gości, a ty wciąż nie posprzątałaś biura, jak ci kazano." Beta Kyle pluje mi pod nogi. Kiwam głową, a moja ręka zaciska się mocniej na koszyku ze środkami czystości. Mój dzień stałby się lepszy, gdybym tylko znalazła w sobie odwagę, żeby nim zamachnąć się na jego głowę. Powstrzymałam się, był silniejszy ode mnie i nie potrzebowałam zamykania na kolejny tydzień bez jedzenia. Mój żołądek i tak już wystarczająco bolał. "Staramy się zrobić dobre wrażenie na Alfie Dane. Nie rozumiesz, jak ważne jest dla nas połączenie się z jego watahą?!" Nie odpowiadam, wiem, że to podstęp, próba sprowokowania mnie do powiedzenia czegoś, żeby mógł dać sobie powód do ukarania mnie. Trzymam wzrok nisko, żeby nie patrzeć na jego twarz. Alfa Dane, słyszałam o nim tylko plotki. Wymieniano się słowami między innymi członkami watahy, kiedy byłam w pokoju. Z tego, co zrozumiałam, był bezwzględnym mężczyzną, Wilkiem, którego obawiali się inni. Nie bawił się w ceregiele i miał największą watahę. "Jest Alfą Czarnego Cienia, największej watahy na świecie, potrzebujemy go!" Kontynuuje Beta Kyle. Ale nie mówi mi dlaczego. Nigdy nie zostaliśmy zaatakowani i nigdy nikogo nie zaatakowaliśmy, więc dlaczego potrzebujemy innej watahy, żeby nam pomogła? Kładzie ręce na moich ramionach, wbijając paznokcie w moją chudą skórę i odwraca mnie, kopiąc mnie w tyłek, popychając mnie w stronę biura. "Bezużyteczny, pieprzony Wilk." Mamrocze, oddalając się. Cicho zamykając drzwi, opieram się o nie, obserwując już czyste biuro. Nic nie było nie na swoim miejscu, wyglądało idealnie na spotkanie z tym tak zwanym potężnym Alfą. Zamykając oczy, zsuwam się na podłogę. Nienawidziłam tego domu. Myślałam, że kiedy skończę osiemnaście lat, w końcu ucieknę, ale cztery lata później wciąż tu jestem, niewolnicą we własnym domu. Wykonuję wszystkie brudne zadania dla mojego brata, Alfy Treya i watahy. Podczas gdy mój były partner, Beta Kyle, przechadza się, przypominając mi, jak jestem bezwartościowa. Ktoś odchrząkuje i zamieram, myślałam, że jestem sama. Pochylając się do przodu, widzę przystojnego mężczyznę siedzącego na krześle, tuż za rogiem. Stopa oparta na kolanie, sączy szklankę alkoholu. Jego krótkie włosy są ciemne, a oczy mają głęboki, szkarłatny kolor, który nie wygląda do końca dobrze. Nagle przenoszą się na mnie i rzucam się z powrotem na drzwi, a moje serce wali jak oszalałe. "Czy w ten sposób witacie wszystkich Alfów?" Jego głęboki głos dudni w pokoju, w jego tonie słychać nutę rozbawienia. "Przepraszam," szepczę, wstając. "Ja… myślałam, że jestem sama." Nie miałam pojęcia, kim on jest, ale czułam emanującą od niego moc, nawet bez mojego Wilka. On również się nie przedstawia, dlaczego miałby to robić? "Podejdź." Rozkazuje, a ja już czuję, jak w gardle tworzy mi się gula. Alfa Trey mnie zabije. Wychodzę zza rogu, robiąc to, co mi kazano, pozwalając mu się dobrze zobaczyć. Zamykam oczy, spodziewając się najgorszego. "Dziwnie pachniesz. A jednak jesteś Wilkiem, zgadza się?" Kiwam głową, chociaż nie wiem, jak zareaguje. Większość się śmiała, kiedy się o mnie dowiadywali. "Wolałbym, żebyś do mnie mówiła." Warknął, "Nie jestem w nastroju do zabaw." "Tak," szepczę. Nie mogłam powstrzymać się od myśli o wszystkich karach, które będę musiała znieść. Chłosta może? Kolejny tydzień głodówki? "Dlaczego dziwnie pachniesz? I jak to możliwe, że nie wiedziałaś, że jestem w pokoju? Powinnaś była mnie wyczuć." "Ja….." Nienawidziłam tego pytania. "Wyduś to z siebie, nie mam całego dnia!" Bierze łyk ze swojego drinka. Wiedziałam, dlaczego nie mogłam go wyczuć. Wiedziałam, dlaczego nie byłam świadoma jego obecności, ale mówienie ludziom dlaczego, nie było czymś, co kiedykolwiek chciałam lub lubiłam robić. Nigdy nie pozwalali mi przedstawić mojej wersji historii. Jedyne, co robią, to śmieją się i drwią ze mnie. "Powinnaś otwierać oczy, kiedy z kimś rozmawiasz. Niegrzecznie jest na niego nie patrzeć. Czy twój Alfa niczego cię nie nauczył?" Jego głęboki głos wywołuje we mnie dreszcze. Powoli otworzyłam oczy i spuściłam je w dół, nie było mowy, żebym nawiązała kontakt wzrokowy. "Moje wilcze zdolności zostały związane," mamroczę. Dwa razy, chciałam dodać. Dwa razy moje zdolności zostały związane. Ale prawdopodobnie nie był zainteresowany tą częścią. Pochyla się do przodu, ostrożnie stawiając szklankę na małym stoliku obok krzesła. Czułam, że się we mnie wpatruje, "Dlaczego ktoś miałby to zrobić?" Jeśli to jest Alfa, z którym mój brat ma się spotkać, wiedziałam, że mogę wszystko zepsuć, mówiąc za dużo. "To była kara," szepczę. To nie było dalekie od całej prawdy, ale to była najprostsza odpowiedź, jaką mogłam dać. Jego policzek drga. Czy był zły, słysząc o takiej karze? A może, tak jak inni, bawiło go to. Nie mogłam powiedzieć. Drzwi otwierają się z hukiem, a mój brat wrzeszczy na mnie "Neah, co, kurwa, robisz w moim biurze?" Odwraca się do mężczyzny o szkarłatnych oczach. "Bardzo przepraszam, że moja siostra ci przeszkadza, Alfo Dane." Cholera, to był on. Mój brat odwraca się gwałtownie, wyciągając rękę, żeby mnie uderzyć. Zamykam oczy, przygotowując się, gotowa poczuć pieczenie. "Nie robiłbym tego na twoim miejscu." Głos Alfy Dane'a dudni w pokoju. Zerkając przez szpary, widzę, że Alfa Dane wstał, jego ręka zacisnęła się na nadgarstku mojego brata. Był wyższy od mojego brata i bardziej muskularny. "Neah," Moje imię spływa z jego języka, "uprzejmie pokazywała mi twoje biuro, Alfo Trey, ponieważ nie udało ci się spotkać ze mną przed twoim domem, jak prosiłem. Miałem szczęście, że ktoś był obecny, przynajmniej ktoś rozumie wagę tej umowy." Co? Nie miałam pojęcia, o czym on mówi. I nie miał powodu, żeby za mną kłamać. Mój brat patrzy na mnie gniewnie, zaciskając mocno szczękę. Zapłacę za to później. Będę musiała spróbować ukraść trochę jedzenia. "Idź po Betę Kyle'a." Syczy Alfa Trey. "Powiedz mu, że nasz gość jest tutaj." Kiwam głową i szybko wychodzę z pokoju, ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, to znaleźć się między kłócącymi się mężczyznami. "Beta Kyle," szepczę, wchodząc do jadalni. Od razu spogląda na mnie gniewnie swoimi ciemnymi oczami. Odezwalam się, nie pytana. "Alfa Trey jest w biurze z Alfą Dane. Zostałam wysłana, żeby cię o tym poinformować." Trzaska gazetą o stół i patrzy na mnie gniewnie, przechodząc obok. "Masz szczęście, że Alfa wysłał cię po mnie, inaczej nie zobaczyłabyś światła słonecznego przez kilka dni." Zatrzymując się za mną, szarpie moją głowę do tyłu, wplątując palce w moje włosy. Pochylając się blisko, czuję jego gorący oddech na mojej skórze. Nie mówi nic, to tylko jego sposób na udowodnienie, że może robić, co chce, kiedy chce. Staram się być zajęta, żeby trzymać się jak najdalej od biura. Mój spokój nie trwa długo, kiedy słyszę, jak mój brat mnie woła. Cicho podchodzę do biura i maluję uśmiech na twarzy, otwierając drzwi. "Neah, idź po szampana i kieliszki, świętujemy." Kłaniam głową i szybko biegnę do barku z napojami. Szybko znajdując to, o co prosił mój brat. Wchodząc ponownie do biura, czuję, jak Alfa Dane obserwuje każdy mój ruch, nawet włoski na karku mi się jeżą. Nikt nigdy nie obserwuje mnie tak uważnie. Podchodząc do małego stolika obok krzesła Alfy Dane'a, zaczynam napełniać kieliszki. On zabiera mi butelkę szampana, mówiąc, że jest bardziej niż zdolny do nalania sobie do kieliszka. Czuję, jak płoną mi policzki, nie ze wstydu, ale dlatego, że wiedziałam, że zostanę za to ukarana. Powinnam była być szybsza. Powinnam była napełnić kieliszki przed wejściem do biura. Powinnam była…. Mój mózg zamiera, kiedy widzę, jak mój brat patrzy na mnie gniewnie. "Neah jest twoją siostrą, zgadza się?" Alfa Dane pyta mojego brata. "Jest." Mamrocze Alfa Trey z obrzydzeniem. Odwraca wzrok ode mnie, żeby skupić się na mężczyźnie zadającym pytania. "Dlaczego traktujesz ją jak gówno?" Prosto do sedna, mój brat tego nie polubi. Lubił dzielić się informacjami tylko na swoich warunkach. Nikt nie mówił mojemu bratu o tym, jak mnie traktuje, ponieważ wszyscy czerpali wielką radość z bicia mnie. Nie wiedziałam, co robić. Nie mogłam się ruszyć, ale wiedziałam, że muszę się stamtąd wydostać. Jeśli ta umowa nie dojdzie do skutku przeze mnie, to będzie moja wina. "Neah jest odpowiedzialna za śmierć naszych rodziców." Wypluwa z siebie Alfa Trey. Zamknęłam oczy, powstrzymując łzy, które groziły uwolnieniem się. "Odpowiedzialna w jaki sposób?" Głos Alfy Dane'a dudni we mnie. Zdecydowanie był zły. "Podała im tojad wilczy."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Agent 001 – Kontrakt Alfy | Czytaj powieści online na FicSpire