logo

FicSpire

Kontrakt Alfy

Kontrakt Alfy

Autor: Piotr Woźniak

008
Autor: Piotr Woźniak
21 kwi 2025
Dane Widziałem to w jej oczach. Była równie zdezorientowana jak ja, jeśli nie bardziej. Idzie obok mnie, niemal podbiegając, by dotrzymać mi kroku, gdy wracamy do domu. Jej wzrok pozostaje spuszczony, skupiony na stopach, gdy się poruszamy. – Usiądź – mówię, prowadząc ją do gabinetu. Nie waha się, jak w Moonshine, i zajmuje jedno z pustych krzeseł. Siedzi ze złączonymi nogami. Rękawy bluzki naciągnięte na dłonie. Twarz spuszczona w pokorze. – Neah? Jej plecy prostują się, gdy wymawiam jej imię, a jej serce zaczyna bić szybciej. Ostatnim razem, gdy tak się stało, prawie zemdlała. – Przysięgam, że nie wiem. Gdybym wiedziała, powiedziałabym ci – słowa wylewają się z jej ust, jakby walczyła o życie. Mówi tak, jakby te słowa miały ją utrzymać przy życiu. Coś, czego nie czułem od lat, zalało moje żyły, a były to wyrzuty sumienia. Nie powinna się tak czuć, nie przy mnie. „Doprowadzasz ją do rozpaczy!” – warczy Aero. – Nie powinienem był na ciebie krzyczeć – mamroczę, siadając na biurku. – Nie zasłużyłaś na to. – Robię pauzę, sfrustrowany drugą rzeczą, którą mi powiedziała. – Ukradłaś jedzenie? – Musiałam – szepcze. Im więcej dowiaduję się o tej watahze i o tym, co ci zrobili, tym bardziej ich nienawidzę. Kiedy nadejdzie czas, cała ta banda zostanie zabita. „Wreszcie coś, w czym się zgadzamy” – mruczy Aero. Oczy Neah błyskają w górę i przygryza dolną wargę. Wymażę całą jej przeszłość. Kontrakty były proste. Każdy kontrakt, który sporządziłem, zawsze faworyzował mnie. Druga strona była zawsze zbyt zadufana w sobie, by zawracać sobie głowę czytaniem lub negocjacjami, i zawsze przegrywała. A tym razem to Trey i jego żałosna wataha stracą wszystko. – Opowiedz mi o Cassandrze – mówię łagodnie, świadomy, że mój ton Alfy ją denerwuje. Na jej twarzy pojawia się błysk wściekłości. Znika tak szybko, jak się pojawił. Widziałem to już wcześniej, kiedy ta głupia suka nazwała moją narzeczoną szczurem. – Co chcesz wiedzieć? – Wszystko i bez kłamstw. Jak długo jest z Treyem? Wzrusza ramionami. – Kręci się od zawsze, odkąd pamiętam. Trey jest ode mnie dwanaście lat starszy. Razem chodzili do szkoły. – Jest jego prawdziwą partnerką? Neah kiwa głową. – Kiedyś była miła, zanim zabiłam moich rodziców. Przynosiła mi prezenty, głównie zabawki. Wszystko się zmieniło, gdy została Luną, a ja stałam się nikim. – Nie zabiłaś swoich rodziców. – Kiedy w końcu zaakceptuje, że to kłamstwo? – I nie jesteś nikim. Już nie. Nadyma policzki, a jej brwi marszczą się. – Porozmawiaj ze mną – mamroczę, ignorując pomruki Aero. – Będę nikim, kiedy odrzucisz mnie dla nowej narzeczonej. Przewracam oczami. – Raven? Kiwa do mnie głową. – Raven musi się nauczyć trzymać język za zębami. – Zgrzytając zębami, wpatruję się w nią. Poprosiłem ją o prawdę, więc fair będzie, jeśli ja zrobię to samo. – Raven nie myli się. Były inne narzeczone, ale żadnej, którą naprawdę chciałbym mieć u swojego boku. – Zabiłeś je? Raven naprawdę musi się nauczyć trzymać język za zębami. To ona wystraszyła moje pozostałe narzeczone, mówiąc im to samo, co powiedziała Neah. To przez nią niektóre z nich uciekły. – Niektóre z nich. Kiwa głową, spuszczając wzrok. – Nie zabijałem ich, bo mi się znudziły. Niektóre przekazywały informacje z powrotem do swoich starych watah. Inne były łowcami pieniędzy lub desperacko chciały wisieć na moim ramieniu przez cały czas. Jeśli musiałem coś zrobić, jęczały, że nie poświęcam im wystarczająco dużo uwagi. – Ach. – Raven lubi to robić. Lubi testować moje narzeczone. Ale wiesz, co wszystkie miały ze sobą wspólnego? Kręci głową. – Nigdy ich nie naznaczyłem. Nigdy nie mogłem się do tego zmusić. Coś mnie powstrzymywało. – Neah była jedyną, którą rozważałem naznaczyć, i wciąż nie mogłem zrozumieć, co mnie do niej ciągnęło. „Ona jest idealna” – Aero brzmi na zakochanego. Sięgając po pojemnik z kremem, automatycznie wstaje i podnosi bluzkę, aby pokazać mi swoją ranę. Wydaje z siebie cichy jęk, gdy moje palce dotykają jej skóry, i słyszę, jak jej serce przeskakuje uderzenie, gdy zamyka oczy. Miała też taki zwyczaj. Bała się być świadkiem tego, co się dzieje, a może bała się spojrzeć mi w oczy. Nie mogłem tego stwierdzić. Moje palce zatrzymują się na jej brzuchu, a ona wstrzymuje oddech. – Oddychaj, Neah – szepczę, a jej serce znowu przeskakuje uderzenie. Pozwala płucom się rozszerzyć, a łzy wpełzają do kącików jej oczu. – Nie chcę umrzeć. – Jej oczy otwierają się gwałtownie, wpatrując się w moje. To był pierwszy raz od spotkania, kiedy naprawdę na mnie spojrzała. Jej oddech się zacina, a usta lekko rozchylają. Wewnątrz mnie rośnie potrzeba, potrzeba uczynienia jej moją, aby nikt inny nie mógł jej rościć sobie do niej praw. Jak do cholery mogła sprawić, że czuję się w ten sposób? „Partnerka!” – warczy Aero. „Niemożliwe, jej wilk jest nieobecny” – mówię mu. „Partnerka!” – powtarza nieco głośniej, stając się coraz bardziej podniecony. „Mylisz się!” Niebieskie oczy Neah wciąż wpatrują się w moje. Łzy przestały płynąć, a jej brwi lekko opadają, gdy na mnie patrzy. – Muszę… – mamroczę, odwracając się. Byłem całkowicie zaskoczony tym, jak na mnie patrzyła, więc wybiegam z gabinetu. „Wracaj!” – żąda Aero. – „Wracaj, musimy ją naznaczyć!” Czułem, jak napiera do przodu, próbując uwolnić się spod mojej kontroli. Im bardziej napiera, tym bardziej walczę, trzymając go zamkniętego. Musiałem wyjść z domu. Idąc przez teren, kieruję się w stronę szpitala watahy. Chciałem wiedzieć, co jeszcze Raven powiedziała Neah. Śpiąca przy biurku, jest zaskoczona, gdy ją budzę. – Co do cholery jej nagadałaś? Przewraca na mnie oczami. – Musi znać prawdę. To niesprawiedliwe, jeśli nie wie, co ją czeka. – Pociera oczy i ziewa. – Dlaczego, uciekła? – Nie, jest w moim gabinecie. – W takim razie nic się nie stało. – Wzrusza na mnie ramionami. – Jeśli chcesz mojej opinii, jest miła, inna niż pozostałe. – Jestem tego świadomy, dlaczego myślisz, że ją wybrałem? „Bo ona jest naszą partnerką” – mruczy Aero z radością. Próbuję zignorować jego komentarz, musiał się mylić. Jej wilk był nieobecny. Nie dałoby się tego stwierdzić. Raven obchodzi biurko, opiera się o nie i uśmiecha się do mnie. – Miałam rację, naprawdę lubisz tę, prawda? – Ona ma imię – warczę, odwracając się na pięcie i odchodząc. „Dlaczego z tym walczysz?” – pyta Aero, gdy zatrzymuję się przed domem. „Skąd wiesz?” – mamroczę. – Kiedy spojrzała nam w oczy. Jej wilk jest głęboko zakopany, ale jest silny. Czuję to. Może nawet silniejszy niż my. Otwierając drzwi, wciąż czułem jej dziwny zapach. Dałem jej kolejną szansę na ucieczkę, ale wciąż tu była. W gabinecie siedzi na krześle, obejmując nogi. Aero praktycznie krzyczy na mnie, żebym wziął ją za swoją. Zamiast tego pytam ją, dlaczego wciąż tu jest? – Nie kazałeś mi nigdzie iść. – Spuszcza wzrok i zastanawiam się, czy wie. – I nie mam dokąd pójść. – Przeglądałaś moje rzeczy? – mamroczę, spoglądając na papiery na moim biurku. Nie wyglądało na to, żeby ktoś ich dotykał, ale to nie znaczyło, że tak nie było. Kręci do mnie głową. Jej włosy opadają wokół jej twarzy. – Nie toleruję kłamstw – przypominam jej. – Nie znoszę intrygujących kobiet. Marszczy brwi. – Nie patrzyłam, bo… – Przeciąga zębami po dolnej wardze, a jej policzki płoną. – Ja… nie umiem czytać. To było zupełnie nie to, czego się spodziewałem. Inne wymyślałyby jakieś szalone kłamstwo. – Szkoła? Kręci głową. Powinienem był się domyślić, że nigdy do niej nie chodziła. Nie, jeśli jest niewolnicą od szóstego roku życia. – Raven próbowała mnie trochę uczyć. Ale nie rozumiałam. Dlaczego Raven mi nie powiedziała? Czy to dlatego, że Neah też jej się podobała? Ponieważ nigdy nie interesowała się żadną z moich pozostałych narzeczonych. W rzeczywistości nienawidziła każdej z nich. – Rozumiem – mamrocze. – Żałujesz, że mnie wybrałeś. Ale proszę, nie zabijaj mnie. Mogę pracować, mogę sprzątać, mogę zrobić wszystko, czego potrzebujesz. Tylko proszę, nie zabijaj mnie. Wyciągając ją z krzesła, przykładam swoje usta do jej.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

008 – Kontrakt Alfy | Czytaj powieści online na FicSpire