Drzwi do sali otworzyły się po krótkim zapukaniu, dwaj mężczyźni weszli do środka i zobaczyli, że ich młody pan wciąż śpi.
Wymienili zmartwione spojrzenia. Jest już po dziesiątej rano, a on jeszcze nie wstał...
Jego powieki poruszyły się lekko, po czym otworzyły, ukazując szare, głęboko osadzone oczy.
– Szefie, obudził się pan! – wykrzyknął z ulgą jeden ze strażników.
Jego gęste brwi zmarszczyły się, gdy ręka powędrowała do tyłu głowy, którą przeszywał ból. Próbował przypomnieć sobie, co wydarzyło się poprzedniej nocy, ale w zamian poczuł tylko ból głowy.
– Co się stało? – wyszeptał, a raczej jęknął.
– Na wczorajszym przyjęciu ktoś pana odurzył, szefie, i nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko pana tu przywieźć.
Jego wzrok padł na małą plamę krwi obok niego na łóżku. Nagle w jego umyśle zaczęły odtwarzać się wspomnienia z poprzedniej nocy...
Na chwilę zamknął oczy i westchnął. – Gdzie ona jest?
– Szefie, jej nie ma.
– Znajdźcie ją! – rozkazał i wstał z łóżka.
***
W tym samym czasie w dużym salonie mężczyzna i kobieta w średnim wieku siedzieli na jednej z eleganckich skórzanych poduszek i przeglądali magazyn.
– Wow... ta sukienka jest taka ładna – zawołała Anita Sterling, pociągając męża za koszulę.
Aldrin Sterling ziewnął i przewrócił stronę na kolejny przedmiot, jednak magazyn został wyrwany z ich rąk przez młodą dziewczynę w wieku około osiemnastu lat.
– Alexo!
Alexa przewróciła oczami. Rzuciła magazyn na poduszkę po drugiej stronie i odwróciła się do nich z wściekłym spojrzeniem.
– Zgadza się! To ja! Wasz cenny syneczek nie wrócił do domu przez całą noc... Co zamierzacie z tym zrobić? Co?!
Wymienili krótkie spojrzenia. Jak to możliwe? Damien nie był typem, który nocuje poza domem...
I właśnie w samą porę rozległ się stanowczy krok i wszedł młody chłopak z skórzaną kurtką przewieszoną przez ramię.
– Dopiero wracasz z imprezy? Myśleliśmy, że...
– Będę w swoim pokoju i nie chcę, żeby mi ktoś przeszkadzał – wymamrotał i zostawił ich pytania bez odpowiedzi.
***
Tydzień później...
Bianca zmrużyła oczy, patrząc na Olivię, która właśnie opowiedziała jej o swoich przejściach sprzed tygodnia.
– Żartujesz, prawda?
Olivia westchnęła, wstała z różowego, księżniczkowatego łóżka Bianki i podniosła plecak.
Wyjęła białą kartkę papieru i podała ją przyjaciółce, która przez chwilę się wahała, zanim ją przyjęła.
Bianca przejrzała kartkę, a jej gałki oczne niemal wyskoczyły z orbit, gdy przeczytała jej zawartość.
– Powiedz mi, że to nieprawda, Olivio.
Olivia odwróciła wzrok od intensywnego spojrzenia Bianki. Wstydziła się.
– To prawda, Bianko.
Bianca zerwała się na równe nogi. Nie mogła przetrawić nowej informacji, którą właśnie otrzymała.
– Jak możesz być w ciąży, skoro jeszcze... wiesz?
Olivia wyrwała kartkę z rąk Biance i złożyła ją, zanim włożyła ją do plecaka.
– Opowiedziałam ci o tym, co się stało w szpitalu. Myślisz, że będę z tego żartować? Wariuję teraz, bo moja mama dosłownie mnie zabije, jak się dowie, że jestem w ciąży z nieznajomym.
Szczerze mówiąc, była zmęczona małymi dramami, które rozgrywały się wokół niej po niespodziewanej śmierci jej ojca.
W jej bursztynowych oczach zebrały się łzy na wspomnienie tego okropnego dnia. Straciła dwie cenne rzeczy tego samego dnia...
– Tak się boję, Bianko. Co mam zrobić? Nie mam pojęcia, kim on był. Wróciłam do szpitala, żeby się o niego dopytać, ale nie było po nim śladu.
Bianca objęła Olivię. To było straszne. Olivia miała zaledwie osiemnaście lat, a za kilka miesięcy skończy dziewiętnaście...
A co z jej edukacją? Bianca pocałowała Olivię w blond włosy.
– Znam pewną znajomą, Olivio... Przyjdź jutro, zabiorę cię gdzieś ze sobą.
Olivia pociągnęła nosem i przytaknęła. Była gotowa zrobić wszystko, by uchronić imię swojej matki przed hańbą...
***
Następnego dnia, zgodnie z umową, przyjaciółki spotkały się i wyszły. Przekonanie matek, by pozwoliły im wyjechać za miasto na ten weekend, było bardzo trudne...
Bianca ścisnęła dłoń Olivii. Zauważyła, jak bardzo zdenerwowana jest jej przyjaciółka, i była gotowa wesprzeć ją, jak tylko potrafi...
Olivia, która już wiedziała, dlaczego tu jest, przełknęła z trudem. Słyszała wiele historii o dziewczynach, które próbowały dokonać aborcji i straciły życie w tym procesie...
– Następna! – rozległ się rozdrażniony głos kobiety, wyrywając Olivię z zamyślenia.
– To ty, Olivio... Zaufaj mi, dasz radę.
Olivia skinęła głową i weszła do obskurnie wyglądającego pokoju. Rozejrzała się po ubogim sprzęcie leżącym dookoła...
Od razu wiedziała, że jest to nielegalna operacja prowadzona w tym miejscu...
– Wskakuj na stół i rozłóż szeroko nogi! – warknęła na nią pulchna kobieta.
Miała na rękach niebieskie rękawice i podniosła długi, cienki metal...
Jej wzrok padł na Olivię, która wciąż stała nieruchomo i rozglądała się po otoczeniu...
– Hej, panienko! Wskakujesz na to, czy nie?! Mam dużo rzeczy do zrobienia!
Olivia została wyrwana z zamyślenia. Nerwowo wspięła się i położyła na zimnym metalowym stole...
– Rozłóż szeroko nogi! – warknęła kobieta po raz kolejny.
– Słucham? – wypaliła Olivia, co wywołało uśmiech na ustach kobiety...
– O! Niedoświadczona, widzę. Postanowiłaś posmakować i zobacz, do czego cię to doprowadziło! Jestem pewna, że twój mały chłopak nie musiał cię więcej niż raz prosić, żebyś rozłożyła dla niego nogi... A teraz bądź grzeczną dziewczynką i zrób to!
Olivia zamknęła oczy i zrobiła tak, jak kazała jej kobieta...
– Dobra dziewczynka!
– Czy to będzie bolało? – zapytała nerwowo Olivia. To był pierwszy raz, kiedy podejmowała taki krok, i była zbyt przerażona i przestraszona...
– Żartujesz sobie? – zadrwiła kobieta, a ku jej zaskoczeniu Olivia usiadła i zeszła ze stołu.
– Przepraszam panią, ale już tego nie robię – zawołała i wybiegła z pokoju, zostawiając za sobą kobietę, która ją przeklinała...
Bianca, która cierpliwie siedziała przed drzwiami, czekając na wyjście przyjaciółki, przestraszyła się, gdy Olivia nagle obok niej przebiegła...
– Olivio!
– Taka tchórzliwa! Następna!
Bianca wstała i wybiegła ze starego budynku w poszukiwaniu przyjaciółki. Zauważyła Olivię, która pospiesznie szła ulicą...
– Olivio!
Olivia zatrzymała się i cierpliwie czekała, aż Bianca do niej dojdzie...
– Co to było, Olivio? Wyszłaś w takim pośpiechu. Pozbyłaś się tego?
Olivia zmrużyła oczy na Biankę. Nie było innego wyjścia, jak tylko to zrobić...
– Nie znasz ojca i jesteś jeszcze za młoda, żeby być matką. A co ze szkołą? Przed tobą jeszcze długa droga... Chodź, wracamy – powiedziała cicho Bianca i wzięła Olivię za ręce...
– Nie chcę tego robić, Bianko... Bardzo się boję... Nie mogę ryzykować.
Dotknęła swojego płaskiego brzucha. Nie mogła uwierzyć, że w niej rośnie żywa istota. Wciąż wydawało jej się to nierealne...
– Może to mój zły los.
Bianca westchnęła i położyła rękę na ramieniu Olivii...
– Dobrze! Wiedz tylko, że cokolwiek zrobisz... Zawsze będę cię wspierać.
– Dziękuję, że zawsze przy mnie jesteś.
***
Olivia zamknęła za sobą drzwi. Weszła do dziwnie cichego pokoju i przestraszyła się, widząc, że mama na nią patrzy...
Jej wzrok padł na otwarty różowy plecak leżący na krześle obok mamy i białą kartkę papieru w jej dłoni...
– Mamo, ty...
– Jesteś w ciąży, Olivio... Co masz więcej do powiedzenia?
Olivia nerwowo przełknęła ślinę. Bawiła się brzegiem swojej kremowej sukienki. W kącikach jej oczu zebrały się łzy. Widziała również łzy w oczach mamy.
– Minął zaledwie tydzień, odkąd twój ojciec na dobre nas opuścił, a ty tak bardzo się zmieniłaś! Czy zdajesz sobie sprawę, co zrobiłaś?!
Płacz Olivii nasilił się. Zawiodła. Była złą córką, ale kto ją wysłucha i uwierzy jej, gdy opowie o swoich przejściach z nieznajomym sprzed tygodnia...
– Przepraszam, mamo... Popełniłam błąd.
Sandy wstała i zmięła białą kartkę w dłoni...
– Błąd, co? Idź na górę do swojego pokoju i przynieś na dół walizki. Wyjeżdżasz z miasta, żeby zamieszkać z ciotką i to jest ostateczne!
Brwi Olivii zmarszczyły się. Czy mama ją wyrzuca? Skoro mama może jej to powiedzieć, to co powie reszta świata?
















