logo

FicSpire

Mój do wzięcia

Mój do wzięcia

Autor: Mad Max

Chapter Two
Autor: Mad Max
10 kwi 2025
Po tygodniu knucia i planowania ucieczki Lily była w końcu gotowa, by odejść. Dwie walizki, które przez ostatni tydzień wypełniała rzeczami, których nie sprzedała ani nie oddała, leżały u stóp łóżka. Mimo że spędziła ostatni tydzień przygotowując się do tego dnia, nie mogła powstrzymać bólu, który czuła. Po pięciu latach, pięciu latach dawania z siebie wszystkiego mężczyźnie, który tego nawet w najmniejszym stopniu nie doceniał... W końcu odchodziła, ale odchodziła tylko ze złamanym sercem. Łzy napłynęły jej do oczu, gdy rozejrzała się po pokoju, w którym spędziła cały ten czas. Usunęła wszystkie dekoracje i zmiany, które wprowadziła w ciągu ostatniego roku, przywracając mu samotny wygląd z pierwszej nocy, którą w nim spędziła. Myślała, że przynajmniej spędzi noc poślubną ze swoim mężem, ale on odprawił ją do pokoju, samotnego pokoju, którego progu nigdy nie przekroczył. Na początku bardzo bolało, ale nauczyła się z tym żyć... Ale już nie. Biorąc głęboki oddech, podniosła walizki i wyszła z pokoju. Miała zamiar odejść, nie oglądając się za siebie, ale kiedy dotarła do jego pokoju, poczuła się sparaliżowana przed drzwiami. Asher zabronił jej wchodzić do jego pokoju, ale nie mogła się powstrzymać. Za każdym razem, gdy wychodził do pracy, zakradała się i rozglądała. Na początku było to nieszkodliwe, po prostu się rozglądała, ale powoli zaczęła wprowadzać drobne zmiany. Były ledwo zauważalne, ale dało się wyczuć różnicę i zawsze zastanawiała się, czy on wie, co robi. Czerpała małą przyjemność z założenia, że on wie, ale postanawia nic nie mówić, bo mu się to podoba, ale usunęła każdą wprowadzoną zmianę i to nie tylko w jego pokoju, ale wszędzie indziej w domu. Wymagało to dużo pracy, ale udało jej się. Zawsze chciał, żeby zniknęła mu z oczu, jego działania wyraźnie to pokazywały, a teraz spełni jego życzenie. To był jej ostatni akt miłości, całkowite wyrwanie się z jego życia. Ściskając mocniej uchwyty walizek, zabroniła sobie luksusu jeszcze jednego spojrzenia na jego pokój. Nie było takiej potrzeby. Pomoc domowa patrzyła na nią z ciekawością, gdy wychodziła z domu. Wszyscy dostawali swoje wypłaty co miesiąc, ale rzadko przychodzili do pracy, bo ona wszystkim zarządzała. Jednak dziś poprosiła każdego z nich, aby stawił się do pracy. Poinformowała ich, że ich usługi będą wymagane przez wszystkie godziny, za które płacą, ale nikomu poza główną pokojówką nie podała powodu, nie musiała. I tak więcej jej nie zobaczą. – Pani, wszystko w porządku? – zapytała Marie, główna pokojówka, a Lily skinęła głową z uśmiechem. Była jedyną osobą, która wiedziała ćwierć tego, przez co przeszła, a Lily widziała, że pomimo smutnego wyrazu twarzy była z niej dumna. – Do zobaczenia, Marie. Marie skinęła głową i pomachała jej na pożegnanie, gdy wyszła z domu. W momencie, gdy Lily wsiadła do taksówki po podaniu kierowcy adresu wynajętego mieszkania, poczuła, że znów może oddychać. Czuła, jakby uwolniono ją od ciężaru, który nosiła tak długo, nie zdając sobie z tego sprawy, i to sprawiło, że w gardle utworzyła się gula. Jak długo jeszcze zamierzała tak żyć, gdyby Charlotte nie wkroczyła tego dnia? Jak długo jeszcze zamierzała łudzić się perspektywą szczęśliwego życia? Pozwoliła łzom popłynąć, były to łzy smutku i radości. Smutku ze świadomości, że wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła, nigdy nie będzie jej, i radości z faktu, że teraz w końcu może żyć. Irytacja wdarła się w nerwy Ashera, gdy wszedł do domu. Chciał spędzić cały dzień z Charlotte, ale ta odprawiła go na babski wieczór. Próbował wszystkiego, żeby ją zatrzymać, ale ona tak kokieteryjnie go zbyła, a ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę, był powrót do domu do żony. To słowo miało gorzki smak ze względu na twarz, z którą zaczął je kojarzyć. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale nie mógł się jej pozbyć. Zawsze tam była, jej obecność, jej zapach, jej włosy, wszystko w niej wciąż najeżdżało jego dom. Nawet gdy tak bardzo starał się ją ignorować, zawsze tam była. Z irytacją zassał powietrze między zębami i wypuścił głęboki oddech. – Powinienem był zostać w hotelu – wymamrotał, chwytając za klamkę. Po tym, jak Charlotte go odrzuciła, nie mógł się zmusić, żeby zostać w hotelu. Czuł się upokorzony. Jednak jego złość przerodziła się w zaskoczenie, gdy wszedł do środka i Lily nie czekała przy drzwiach z jej zwykłym uśmiechem. Jego oczy powędrowały w stronę schodów, mając nadzieję, że zobaczy ją zbiegającą na dół, ale zastał puste schody. Jego brwi zmarszczyły się na widok pustki i niewytłumaczalne uczucie ścisnęło go w piersi. Czyżby była chora? Pomyślał, wciąż rozglądając się za nią. Krokiem ostrożnym i miarowym wszedł do jadalni, mając nadzieję, że ją tam znajdzie, ale zamiast tego przywitała go dwójka najętych pomocników i zatrzymał się, marszcząc brwi jeszcze bardziej. Kiedy ostatnio ich widział? To było obce i dziwne wracać i być witanym przez służących zamiast niej. Jego wzrok powędrował na stół, na którym rozłożono kolację. Przynajmniej to się nie zmieniło. Odkaszlnąwszy, usiadł, a jeden z pomocników pospieszył mu z pomocą przy nakładaniu jedzenia. Niemal natychmiast z kuchni wyszła Marie i na jego ustach pojawił się uśmiech. Marie była najstarszą służącą w domu i byli ze sobą naprawdę blisko, w końcu spędziła z nim najwięcej czasu. – Witamy z powrotem, panie – powiedziała, przejmując obowiązek nakładania mu jedzenia. – Miło cię widzieć, Marie – powiedział, a ona postawiła przed nim jego talerz z jedzeniem, z przyjemnym uśmiechem na twarzy, a on odwzajemnił go drobnym uśmiechem, zanim zabrał się do jedzenia. Niewielki uśmiech na jego twarzy natychmiast zniknął, gdy tylko wziął kęs jedzenia. Odłożył delikatnie łyżkę i musiał zebrać w sobie całą siłę, by nie wypluć jedzenia. – Kto to zrobił? – zapytał, gdy w końcu udało mu się to przełknąć, a Marie pojawiła się obok niego niemal natychmiast. – Ja, panie. Czy coś jest z tym nie tak? – zapytała, wodząc wzrokiem od jedzenia do twarzy Ashera. Asher spojrzał na nią, a potem z powrotem na jedzenie i jego uścisk na łyżce się zacieśnił. Przeżył wiele lat na jedzeniu Marie, zanim się z nią ożenił, a teraz jedzenie Marie smakuje... Okropnie. – Gdzie ona jest? – zapytał w końcu, zdradzając swoją decyzję, by udawać obojętność wobec jej nieobecności. Niewitanie go to jedno, pozwolenie mu na zjedzenie czegoś tak okropnego to drugie, a jeśli nie ma uzasadnionego powodu tak ogromnej zmiany, to... – Kto, panie? – zapytała Marie, przerywając jego tok myśli, a on uniósł brew. – Lily... Gdzie ona jest? Na twarzy Marie pojawiło się zrozumienie i odchrząknęła. – Opuściła dom dzisiaj rano, panie. – Opuściła? – Rozejrzał się, a potem z powrotem na Marie. – Opuściła, żeby gdzie? Nic mi wcześniej nie mówiła. Marie sięgnęła do fartucha i wyjęła kopertę. – Powiedziała, żeby panu to dać. – Asher natychmiast wyciągnął rękę i zabrał od niej kopertę, zanim pośpiesznie ją rozerwał i wypadł z niej list. Jego oczy biegały po nim i z każdym słowem, które przyswajał, jego twarz zmieniała się w grymas, a oczy były ciemniejsze niż czarny garnitur, który miał na sobie. Kiedy skończył czytać, zmiął kartkę w kulkę i rzucił ją na stół. – Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie, ale poproście Lily, żeby wróciła przed wschodem słońca, bo wszyscy możecie uważać się za zwolnionych – powiedział i wybiegł z jadalni.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter Two – Mój do wzięcia | Czytaj powieści online na FicSpire