Szczerze mówiąc, to mnie zbiło z tropu, po prostu uznałam, że to rodzina, bo matka nie pozwoliłaby, żeby ktoś obcy odebrał jej dzieci, zwłaszcza że panna Rose pozwoliła mu z nimi wyjść, nie zadając żadnych pytań. Zwróciła się do nich całkowicie i kontynuowała:
– Nie chciałam też być osobą, która wtrąca się w nieswoje sprawy, ale zapisałam to wszystko, jak tylko wróciłam do domu, na wszelki wypade
















