Georgia wpatrywała się w pomarańczowe kwiaty w wazonie. „Było… było miło.”
Spojrzała w dół, a kiedy znów podniosła głowę, Georgia stała z powrotem w pierwszej ławce na pogrzebie matki. Pomarańczowe, żółte i białe kwiaty były ułożone w pełne miłości kompozycje wokół bogato zdobionej trumny Angeli Ross Olstead. Zdjęcia Georgii i jej matki w ramkach leżały dookoła, ale Georgia nie mogła na nie patrzeć. Gardło miała zdarte od płaczu, a jej duszę przeszywał ból po stracie. Zdjęcia były wszystkim, co jej pozostało, by pamiętać o matce, ponieważ wypadek samochodowy spowodował zbyt poważne obrażenia, by Georgia mogła się z Angelą pożegnać. Tak powiedział jej ojczym, Rick Olstead. W pewnym sensie Georgia cieszyła się, że ostatnim wspomnieniem, jakie miała o matce, było machanie przez Angelę na pożegnanie po odwiezieniu Georgii do pracy.
Cicha muzyka rozbrzmiewała, gdy ludzie w końcu zajęli swoje miejsca. Czując mocną dłoń na ramieniu, Georgia spojrzała w górę i zobaczyła surowe, nieruchome oczy swojego dziadka, Harolda Rossa. Wstała i została wzięta w jego żelazny uścisk.
– Moja droga – ujął jej podbródek w dłoń. – Przetrwamy ten dzień, a potem po prostu jeden dzień na raz.
Pocałował ją w głowę, a potem spojrzał za siebie. Po drugiej stronie Rick ledwo rzucił okiem na swojego teścia.
– Dzięki, że przyszedłeś, Haroldzie – powiedział Rick bezbarwnym tonem. Jego teść uniósł zaniepokojoną brew.
– Jak się trzymasz, Rick? – zapytał Harold szczerze.
– Dobrze. Wszystko w porządku.
Marszcząc brwi, dziadek Georgii ujął ją za rękę i usiadł blisko niej, gdy pastor zaczął mówić. Razem wysłuchali pięknego panegiryku wygłoszonego przez pastora, patrząc na pachnące i kolorowe kwiaty, o których oboje wiedzieli, że Angela zatrzymałaby się, by je powąchać i podziwiać.
– Sam wybrałeś te zdjęcia? – zapytał wnuczkę Harold. Na skinienie Georgii, kontynuował: – Dobry wybór, zawsze opowiadała o tych zabawnych podróżach, które odbywałyście.
Mimowolnie Georgia uśmiechnęła się na wspomnienie chwil, które zalały jej umysł. Nawet z ciągle zmieniającym się kręgiem mężów, Angela znajdowała czas dla swojej córki. Uwielbiały odwiedzać nowe miejsca, zwłaszcza w klasycznym samochodzie matki. To właśnie w tym samochodzie Angela zginęła, nie skręcając z dużą prędkością.
Ocierając łzę, Georgia zauważyła, że wzrok Harolda utkwiony jest w zdjęciu jej i jej matki machających na pożegnanie, gdy odjeżdżały ulubionym wiśniowo-czerwonym samochodem Angeli.
– To po prostu nie ma sensu… – usłyszała, jak mamrocze starzec. – W ogóle nie ma sensu…
Dotykając jego ramienia, Georgia sprowadziła dziadka z powrotem do ceremonii i nadszedł czas, by przemówił ostatni mąż Angeli, Rick. Nastąpiła niezręczna pauza, a potem Rick Olstead potrząsnął głową, nie mrugając, w stronę czekającego pastora. Georgia poczuła, że otwiera usta i odwróciła się do dziadka. Wyglądał na zaskoczonego tylko przez sekundę, po czym wstał i podszedł na przód zgromadzenia. Dziadek nie omieszkał rzucić oschłego spojrzenia w stronę swojego zięcia.
– Angela pasjonowała się dwiema rzeczami. Jedną był jej piękny dar dla tego świata, Georgia, a drugą jazda samochodem ze złożonym dachem.
Rozległy się ciche śmiechy i szepty aprobaty.
– Była dobra w obu. Była wspaniałą matką, prawda? – Georgia skinęła głową na pytanie dziadka. – I była pewnym kierowcą… Nauczyłem ją wszystkiego, co wie.
Georgia poczuła, że dryfuje we własnym świecie żalu, znieczulając się na wypowiadane słowa, dopóki Harold nie usiadł z powrotem obok niej.
Po zakończeniu ceremonii Georgia poczuła agonię, gdy szła za ciałem matki z kaplicy na cmentarz. Rick nie chciał iść obok pasierbicy, zawsze trzymając się krok lub dwa przed nią. Z pustym wyrazem twarzy rzucił garść ziemi na trumnę swojej zmarłej żony.
– Pewnie czuje się teraz trochę zagubiony – wymamrotał Harold w niezbyt przekonującym tonie do ucha Georgii, gdy ta patrzyła na swojego ojczyma.
Gdy matka spoczęła w ziemi, ojczym Georgii po prostu odwrócił się i odszedł. Zszokowany nagłością jego odejścia i brakiem szacunku dla zmarłej żony, Harold Ross ujął Georgię za ramię i powiedział: – Pozwól, że odwiozę cię do domu.
Kilka minut później podjechali pod podjazd Olsteadów i przygotowali się na obiad w ogrodzie na tyłach domu. Harold wpatrywał się w puste miejsce, w którym zwykł stać samochód jej matki.
– To po prostu nie ma sensu – skierował wzrok na Ricka stojącego na werandzie z papierosem w ustach i telefonem komórkowym przy uchu. – Coś tu nie gra.
Wciąż obserwując Ricka Olsteada chodzącego tam i z powrotem, Harold poklepał ją po nodze i dał znak Georgii, by wysiadła z samochodu. Wzdychając w duchu na myśl o emocjonalnej fali, która czekała na nią na obiedzie, Georgia z ulgą zobaczyła znajomą twarz unoszącą się w górę i w dół na jej przybycie.
– Och, Katie! – Georgia ukryła twarz w hebanowej szyi swojej przyjaciółki. – Tak się cieszę, że tu jesteś.
– Nie byłabym nigdzie indziej, Gia! – Jej przyjaciółka użyła dziecięcego przezwiska Georgii, wnosząc ciepło do jej pogrążonego w żałobie serca. – Chodźmy do środka.
Katie i Georgia weszły do domu, gdzie napotkały sfrustrowanego Ricka.
– Co tu robicie? – Przerwał rozmowę przez telefon, by zapytać. – Poczekaj chwilę.
– Idziemy tylko do mojego pokoju – odpowiedziała Georgia. – Muszę coś dać Katie, zanim pójdzie.
– No to nie chowajcie się tam. Angela była twoją mamą. Wracajcie na zewnątrz, jak skończycie… Tak, wciąż tu jestem.
Katie była na tyle uprzejma, że powstrzymała się od reakcji, dopóki nie dotarły do bezpiecznego pokoju Georgii.
– O co w tym wszystkim chodziło? – Zrobiła wielkie oczy, wyciągając rękę.
– Pewnie po prostu tęskni za mamą.
Katie nie wyglądała na przekonaną. – Nie ma łez w oczach, ale ty go znasz najlepiej.
– Prawie go nie znam – wymamrotała Georgia.
Siedząc razem na łóżku, Katie potarła ramię przyjaciółki.
– Hej, jeśli kiedykolwiek będziesz mnie potrzebować, wystarczy SMS, telefon lub wiadomość.
Georgia uśmiechnęła się na próbę humoru Katie, wiedząc, że mówi też poważnie.
– Zawsze byłaś przy mnie, tak jak mama.
Czując nadchodzące łzy, Georgia oparła się o przyjaciółkę i zapłakała. Katie wstała i wzięła chusteczki z biurka. Delikatnie osuszyła nos swojej przyjaciółki.
– Nie martw się, nawet gdy będę w pracy, będę miała przy sobie telefon. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz mnie potrzebować.
– No dobra, wystarczy! – zawołał Rick zza drzwi. Dziewczyny szybko wyszły z sypialni i poszły na podwórko, gdzie zebrali się wszyscy po pogrzebie.
– Georgia – zawołał jej dziadek. – Chodź tutaj.
Posłusznie Georgia zostawiła Katie z kilkoma przyjaciółmi i podeszła do Harolda.
– Czy Rick prosił o autopsję? Czy zlecił zbadanie wypadku?
– Nie wiem – zawahała się. – Powiedział, że wypadek był spowodowany tym, że jechała zbyt szybko.
Harold zmarszczył brwi, więc Georgia kontynuowała: – Jechała w górach i jechała za szybko, żeby skręcić.
– Twoja matka? Myślisz, że twoja matka jechałaby swoim ukochanym samochodem z pełną prędkością w dół góry?
Georgia potrząsnęła głową. – Nie wiem, dziadku.
Łzy groziły spłynięciem po jej policzkach. – Miałam jechać z nią tego dnia, ale musiałam iść do pracy… Ja…
– Nie zaczynaj tego – Westchnął ciężko dziadek. – Ty też byś zginęła. Ten wypadek wydaje się zbyt podejrzany, zbyt niecharakterystyczny dla twojej matki.
Przytulił wnuczkę i spojrzał w stronę domu.
– Muszę już iść, mój lot do Kalifornii odlatuje za kilka godzin. Czy Rick jest w środku?
Na skinienie Georgii, Harold poklepał ją po ramieniu i wszedł do domu.
Gdy tylko ostatni gość wyszedł, Georgia weszła do środka i prawie natychmiast znalazła się w kolejnej kłótni z Rickiem. Wyczerpana emocjami i stresem Georgia poszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. Słyszała, jak jej ojczym grzebie w biurze na końcu korytarza. Wyglądając, zobaczyła, że wysypał kilka segregatorów na biurko. Kiedy zauważył, że go obserwuje, Rick zatrzasnął drzwi.
Łzy frustracji i zniecierpliwienia zaczęły wypełniać jej oczy, gdy zrezygnowała ze snu i poszła usiąść przy biurku, włączyła komputer i sprawdziła swoje media społecznościowe.
Kilka dni później zadzwonił jej telefon z nieznanego numeru. Pod wpływem impulsu postanowiła odebrać. Niski, pewny siebie męski głos rozległ się dźwięcznie w jej uchu.
– Halo, czy to Georgia Ross, córka Angeli Ross Olstead?
– Tak, to Georgia – odpowiedziała, a ciekawość sprawiła, że usiadła prosto. – Czy mogę wiedzieć, kto dzwoni?
– Możesz – zaśmiał się prowokacyjnie męski głos.
Georgia czekała, a potem wypuściła powietrze z frustracją. – Kim pan jest?
– Georgia, tu syn Quincy’ego Harta.
Zamilkła, nazwisko było znajome. – Quincy Hart…
– Tak. Twoja mama wyszła za niego za mąż wiele lat temu. To jego syn, Maxwell.
W jednej chwili z umysłu Georgii zniknęło wszelkie zmęczenie.
– Max? Jak… dobrze cię słyszeć… Co…
– Hej, Georgia, widziałem twój post w mediach społecznościowych.

![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)






