Po docenionym obiedzie, podczas którego Georgia przypomniała sobie, że musi powiedzieć Maxowi, że miał rację, bo Ruth naprawdę robi najlepsze obiady na świecie, wycofała się do swojego pokoju. W końcu poszła okrężną drogą i musiała poprosić kamerdynera, Raymonda, o wskazówki. Zanim Georgia dotarła do swojego pokoju, była już zmęczona. Otworzyła drzwi, weszła i od razu rzuciła się na łóżko.
"Och, Ruth zmieniła pościel. Jaka ładna," Georgia przejechała dłonią po miękkich, liliowych prześcieradłach i upadła twarzą na łóżko.
Zapach ją zaskoczył. Przywołał falę wspomnień i Georgia zastanawiała się dlaczego. Potem sobie przypomniała, że jej matka używała tego samego proszku do prania. Jęknąwszy, świeżo pogrążona w żałobie Georgia przewróciła się, aby powstrzymać łzy.
"Ugh! Mamo, dlaczego?"
Na szafce nocnej stało nowe pudełko chusteczek, których Georgia użyła na chwilę, aby się opanować. Przewracając się z powrotem, zauważyła, że zajmuje zaledwie ćwierć łóżka. Po kilku minutach wyciągania się tak daleko, jak tylko mogła, i nie dotarcia nawet do drugiej strony, Georgia się roześmiała.
"Jak ja się tu w ogóle znalazłam?" Zapytała samą siebie. "Jak to się stało?"
W jednej chwili przestała się uśmiechać i zrobiło się bardzo cicho. Georgia dokładnie wiedziała, jak się tu znalazła.
Jej matka umarła. Jedyna osoba, która naprawdę przy niej była, odeszła. Dostała telefon w pracy, z drugiej strony usłyszała głos dziadka (oczywiście Rick nie zadzwoniłby do niej). Georgia wzięła taksówkę do domu, tylko po to, by zastać Ricka rozmawiającego z policją przy kawie przy stole w jadalni. Od tego momentu zaczęła się jedna kłótnia za drugą.
Georgia pamiętała wieczór po pogrzebie, kiedy weszła do holu i zobaczyła, jak Rick przegląda akta w biurze.
"Czego szukasz?" Zapytała delikatnie, gdy Rick wertował kolejny plik.
"Nie twój interes," odciął się Rick, upuszczając papier, który opadł do stóp jego pasierbicy. Podnosząc go, Georgia miała kilka chwil, aby go obejrzeć, zanim wściekły Rick wyrwał jej go z rąk. "Po prostu oddaj."
"Dlaczego przeglądasz ubezpieczenie na życie mamy?"
"Bo była moją żoną! Wynoś się stąd."
"Ona była moją mamą," Georgia stała zdezorientowana, Rick powiedział już, że ubezpieczenie jest załatwione, a wszystko inne załatwiono przez jego prawnika.
"Wynoś się, Georgia!"
"Czekaj, Rick," zaczęła Georgia. "Myślałam, że prawnik..."
Twarz jej ojczyma poczerwieniała, a kiedy oparł się o biurko, jego ręce zacisnęły się w pięści. Wziął kilka oddechów.
"Rozmawiałem z prawnikiem, Georgia. Sprawy w końcu zostały uregulowane."
"To dziwne," odpowiedziała. "Nikt ze mną nie rozmawiał."
"To dlatego, że nic nie dostaniesz," oświadczył chłodno Rick.
Georgia była oszołomiona, "Co? Co masz na myśli, nic? Mama nie zostawiłaby mnie z niczym!"
"Ani centa," prychnął. "Nic."
"To niemożliwe!"
Wybuch Georgii zdawał się uderzyć w czuły punkt Ricka.
Wskazując na swoją pasierbicę, powiedział zimnym i opanowanym głosem: "Myślę, że wystarczająco długo wykorzystywałaś mój dom. Moje pieniądze nie są i nigdy nie były twoimi pieniędzmi. Pozwoliłem ci zostać, ponieważ twoja matka chciała, żebyś oszczędzała pieniądze podczas studiów. Skończyłaś już, więc czas znaleźć pracę i się wyprowadzić."
"Wyrzucasz mnie?" Zapytała Georgia z niedowierzaniem.
"Mówię ci, żebyś ruszyła dalej," Rick wrócił do biurka.
"Wyrzucasz mnie, wyrzucasz własną pasierbicę."
Wrzucając garść papierów z powrotem do teczki, jej ojczym wyprostował się. Spoglądając na nią z góry, powiedział: "Georgia, to jest mój dom. Ja tu ustalam zasady."
Rozglądając się po pokoju, Georgia zapytała: "Jak dostanę się do pracy?"
"Nie wiem, to zależy od tego, gdzie znajdziesz pracę."
Po raz kolejny Georgia zamilkła zszokowana.
"Co masz na myśli, gdzie znajdę pracę," wyszeptała ochryple. "Pracuję w twoim biurze."
Rick gwałtownie potrząsnął głową, "Już nie. Nie mogę mieć 'członka rodziny' pracującego ze mną. To nie jest w porządku."
"Co! Rick, to nie jest w porządku."
"No dobrze, dość tego."
Rick wypchnął Georgię na korytarz i zatrzasnął drzwi. Stała nieruchomo, nie rozumiejąc, co się właśnie stało.
Drzwi otworzyły się, a jej ojczym wyrzucił starą walizkę podróżną jej matki, "Trzy dni. Trzy dni i lepiej, żeby cię tu nie było."
A potem szybko zamknął jej drzwi przed nosem.
Złapawszy za rączkę walizki wściekła Georgia wróciła do swojego pokoju. Tęskniąc za mamą bardziej niż kiedykolwiek, Georgia przypomniała sobie, że usiadła i spojrzała na swój komputer. Weszła na swoje konta w mediach społecznościowych i próbowała poprawić sobie nastrój, oglądając nowe zdjęcia modelek swojej przyjaciółki Katie, ale nic nie powstrzymywało drżenia, żalu i niedowierzania.
Zadzwoniła do kilku przyjaciół, którzy nadal mieszkali w mieście, ale żaden z nich nie miał miejsca, albo nadal mieszkali z rodzicami.
Na jej telefonie pojawiła się wiadomość: "Hej Gia! Właśnie wylądowałam i jadę do hotelu. Jak tam u ciebie?"
"Mogę zadzwonić?" odpisała Georgia. "Rick właśnie mnie zwolnił i wyrzucił w tym samym czasie."
Nie minęła minuta, a jej telefon zadzwonił. Georgia musiała się powstrzymać, żeby nie płakać, gdy usłyszała zmartwiony głos swojej przyjaciółki.
"Hej, Gia! Co się dzieje?" Zapytała Katie zszokowanym głosem.
Georgia uniosła brwi i wzruszyła ramionami, "Co mam zrobić? Nie mam pojęcia, co robić i nie mogę teraz jasno myśleć."
"Szkoda, że nie mogę pomóc, ale jestem daleko stąd, w Europie i nie wrócę do domu przez jakiś czas," Katie brzmiała na zmartwioną. "Mogę ci wysłać pieniądze? Może tak zrobię?"
"Nie, nie rób tego, Katie," odmówiła Georgia. "Nie chcę, żebyś musiała to robić."
"To nie problem," głos Katie był pełen troski.
"Nie, Katie," powiedziała Georgia. "Zbyt ciężko pracowałaś, żeby marnować pieniądze na coś takiego. Zatrzymaj je na coś naprawdę wyjątkowego. Będzie ze mną dobrze."
Katie zamyśliła się po drugiej stronie telefonu, "Dlaczego nie zrobisz o tym posta? Dotrzesz w ten sposób do większej liczby osób."
"Zrobię to, Katie. Dzięki. Kocham cię."
"Też cię kocham, Gia! Muszę już iść. Dasz radę, ok?"
Rozłączywszy się, Georgia wróciła do komputera.
"Jak ja to mam zrobić," pomyślała.
Wchodząc na konto, którego używała najczęściej, Georgia napisała: "Czuję się taka samotna. W ciągu niespełna tygodnia straciłam mamę, pracę i dom. Nie sądzę, żeby mogło być gorzej? Czy może?"
W ciągu kilku minut zaczęły napływać wyrazy współczucia i rady, ale żadnych ofert pomocy. Wiele odpowiedzi brzmiało: "Przykro mi, że przez to przechodzisz, myślę o tobie. Szkoda, że nie mogę pomóc."
"Szkoda, że wszyscy nie możecie pomóc," powiedziała głośno Georgia. "Tylko trzy dni..."
Przez następne dwa dni Georgia i Rick nie rozmawiali ze sobą, choć bardziej było to Rick nie rozmawiający z Georgią. Musiała wziąć taksówkę, żeby zawieźć ją do biura, żeby mogła opróżnić swoje biurko, tylko po to, żeby znaleźć pudło z jej imieniem na recepcji. W środku były jej zdjęcia z Georgią i Angelą, jej długopisy i notatniki oraz ostatnia wypłata. Po powrocie do domu po prostu dodała więcej rzeczy do pudła, upewniając się, że bransoletka jej matki jest bezpiecznie umieszczona na dnie, z dala od wścibskich oczu. Ciągle sprawdzała swój post, mając nadzieję, że jakimś dziwnym trafem ktoś będzie mógł jej pomóc.
Wtedy Georgia otrzymała pierwszy telefon od Maxa. Mimo że powiedział jej, żeby dała mu znać, jeśli będzie czegoś potrzebowała, nie zamierzała z tego korzystać. "Czy ludzie w ogóle mają to na myśli, kiedy mówią takie rzeczy?" Zapytała sama siebie Georgia. Rozłączyła się i od razu zapomniała o ofercie i Maxwellu Harcie.
Pójście spać tej nocy było jedną z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia. Georgia wpatrywała się w spakowany bagaż i kilka pudeł, do których udało jej się wepchnąć swoje życie. Nie było już więcej łez do wylania, założyła, że wszystkie wykorzystała na pogrzebie matki. Kiedy poczuła, że powieki jej się zamykają, zadzwonił jej telefon komórkowy. Nie rozpoznała dzwonka, więc go wyciszyła i położyła głowę z powrotem.
"Czekaj," Georgia usiadła i chwyciła za telefon. Numer był z Kalifornii. Ku jej uldze telefon zadzwonił ponownie. Tym razem szybko odebrała.
"Halo?"
"Halo Georgia," powiedział nagle znajomy głos. "Tu Max, Maxwell Hart? Mówiłem ci, że chcę pomóc i że jestem ci winien za te wszystkie razy, kiedy mnie nie wydałaś. Myślę, że wymyśliłem korzystne rozwiązanie."
"Ok..." Powiedziała Georgia, zastanawiając się, co on mógłby zaoferować z Kalifornii, co mogłoby jej pomóc w Wirginii.
Max zawahał się i usłyszała, jak bierze oddech.
"Chciałbym cię zaprosić, żebyś tu ze mną zamieszkała."

![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)






