Jacob wciąż nie mógł uwierzyć własnym uszom. W końcu miał poślubić kobietę, którą kochał. Jego pięć lat spędzonych z nią nie poszło na marne.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy spojrzał na ojca Jasmine.
"Czy pozwolisz mi poślubić twoją córkę?" zapytał ponownie, dla pewności.
"Oczywiście, wiem, że jesteście sobie bardzo bliscy" - odparł natychmiast pan Danvers.
"Czy ona wie, że się pobieramy?" - zapytał ponownie Jacob. Już planował zorganizować dla niej zaręczyny. Jacob był bardzo podekscytowany i nie mógł przestać myśleć o tym, że poślubi Jasmine.
"Nie, Jasmine jeszcze nie wie" - odpowiedział jej ojciec. Jacob znowu się uśmiechnął. Skinął głową i poderwał się na nogi.
"Już się pożegnam, do widzenia tato, do widzenia panie Danvers" - powiedział i pospiesznie wyszedł z biura. Pan Danvers i pan Cortez widzieli uśmiech i szczęście na jego twarzy. Spojrzeli na siebie i również się uśmiechnęli.
"Powinniśmy wkrótce zaplanować ich ślub!" - zasugerował pan Danvers.
Kilka godzin później Jasmine w końcu skończyła sesję zdjęciową. Przebrała się w normalne ubrania i przygotowywała się do wyjścia.
Usłyszała głos za sobą. To był model, z którym robiła zdjęcia. Plotka głosiła, że kocha kobiety bardziej niż swoją pracę. Odetchnęła z ulgą.
"Tara, zatrzymaj mi taksówkę. Będę zaraz na zewnątrz" - powiedziała do swojej asystentki.
"Okej, Jas" - odpowiedziała i wyszła. Jasmine odwróciła się i spojrzała mu w oczy, tak jak robiła to w reklamie kilka godzin wcześniej.
"Podoba mi się twoja osobowość, twój styl jest również idealny" - pochwalił ją.
"Dziękuję" - to jedyne słowo, które wydobyło się z jej ust.
"Jeśli nie masz nic przeciwko, moglibyśmy gdzieś wyskoczyć" - powiedział. Jasmine spuściła wzrok, żeby się nad tym zastanowić. Wiedziała, że pośrednio ją uwodzi i wabi, ale nie da się nabrać na jego sztuczki. Nie jest jak inne modelki.
"Jestem zajęta, niemożliwe będzie wyjście z tobą"
"Jeśli tak mówisz, ale jeśli przypadkiem będziesz miała wolny dzień, możesz do mnie zadzwonić" - wręczył jej wizytówkę i wyszedł. Uśmiech na twarzy Jasmine szybko zniknął.
"Zachowuje się sprytnie. Cóż, jestem sprytniejsza od ciebie, panie Jak-ci-tam!" Prychnęła i spojrzała na wizytówkę. Jego imię było na niej wyraźnie napisane. Chciała ją wyrzucić, ale postanowiła zachować na przyszłość.
Wyszła ze studia i zobaczyła Tarę, stojącą obok samochodu. Nie wyglądał jak taksówka.
"Widziałaś gdzieś taksówkę?" - zapytała ją.
"Będę twoim kierowcą na dzisiaj, proszę pani, powiedz mi, gdzie chcesz jechać"
Jasmine usłyszała za sobą inny głos, ten był bardziej znajomy. Łatwo mogła się domyślić, kto to był.
"Jacob. Co ty tu robisz?" - zapytała.
"Przyjechałem cię odebrać. Chodź, jedziemy" - powiedział i otworzył jej drzwi od strony pasażera.
Tara podała jej torbę.
"Do zobaczenia w przyszłym tygodniu" - powiedziała jej asystentka.
"Uważaj na siebie, Tara" - powiedziała cicho i wsiadła do samochodu. Jacob zaczynał sobie wyobrażać minę Jasmine, kiedy dowie się, że się pobierają. Wsiadł do samochodu i zatrzasnął drzwi.
"Dokąd życzy sobie pani?" - zapytał Jacob przed uruchomieniem samochodu.
"Wszystko mi jedno" - odpowiedziała Jasmine i zapięła pasy. Jacob puścił kierownicę i przeniósł na nią wzrok.
"Dlaczego się tak gapisz?" - zapytała.
Przygryzł dolną wargę, starając się nie rumienić.
"Nic. Jedziemy" - uruchomił silnik i odjechali. Pojechali do parku i spędzili razem trochę czasu. Po czym pojechali do restauracji, żeby coś zjeść. W końcu Jacob odwiózł ją do domu.
"Widzę, że jutro nigdzie się nie wybierasz" - Jacob był trochę smutny.
"Tak, nie wybieram się. Ale możesz przyjść, jeśli chcesz"
"Przyjdę" - odpowiedział.
"Dobranoc" - zakończyła Jasmine i wysiadła z samochodu. Jacob wpatrywał się w nią, aż zniknęła w domu.
Wkrótce zamieszkają razem w jednym domu, będą spać w tym samym łóżku, kąpać się w tej samej łazience. Te myśli nie opuszczały jego głowy.
Pisnął radośnie jak dziewczyna i odjechał do domu.
Zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Rzucił kluczyki od samochodu lokajowi.
"Hej, panie Willy! Wróciłem do domu wcześniej i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie" - powiedział Jacob. Pan Willy spuścił wzrok w milczeniu. Zauważył, że w rezydencji również panuje cisza. Było też dość dziwne, że pan Willy nie bawi się z Jacobem.
"Co się stało?" - zapytał Jacob.
Lokaj spojrzał na dziwny samochód zaparkowany przed posesją, którego Jacob nie zauważył na początku. Wtedy zdał sobie sprawę, że w domu jest ktoś obcy. Natychmiast wbiegł do domu. Pierwszymi osobami, które zobaczył, byli jego rodzice.
"Tato? Mamo? Co się dzieje?" - zapytał ich. Wyraz ich twarzy mówił, że coś jest nie tak.
"Powiedz mi, co się stało, tato!" - krzyknął. Już się bał.
"Twój..." - zaczęła jego matka i urwała.
"Nick jest na górze" - odezwał się w końcu jego ojciec. Jacob westchnął i cofnął się o krok. Pobiegł na górę i poszedł zobaczyć się z bratem.
Jasmine weszła również do swojego domu i zobaczyła swoich rodziców. Zastanawiała się, co oni robią w jej domu. Usiadła obok matki i głęboko westchnęła.
"Co cię tu sprowadza, mamo?" - zapytała.
"Jak w ogóle się tu dostaliście?" - dodała ponownie.
"Przyszliśmy cię zobaczyć, Jasmine"
"Wyduście to z siebie, nie mam na to całej nocy" - odpowiedziała cicho.
"Wkrótce wyjdziesz za mąż" - powiedziała jej matka.
"Za kogo?" - Jasmine zmarszczyła brwi.
Jej rodzice wymienili spojrzenia i spojrzeli z powrotem na nią.
"Wyjdziesz za mąż do rodziny Cortezów" - powiedział jej ojciec. Jasmine uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, że to Jacob. Dlatego był dzisiaj taki szczęśliwy. Uśmiechnęła się szeroko i przygryzła dolną wargę.
"Dobrze, w porządku. Jestem gotowa, żeby za niego wyjść" - powiedziała i nieśmiało poszła do swojego pokoju.
"Ona jeszcze nie wie, prawda?" - szepnęła matka do ojca. Pokręcił głową i głęboko westchnął.
Jacob wszedł do pokoju swojego brata i zobaczył, że pokój jest wypełniony dymem. Nick stał na balkonie ze szklanką whisky i papierosem.
"Dlaczego wróciłeś?" - zapytał Jacob.
Nick nawet się nie odwrócił, żeby spojrzeć na brata. Stał, twarzą do miasta.
"Czy mam zakaz powrotu do domu?" - zapytał w odpowiedzi.
"Nie powinieneś był wracać, Nick. Powinieneś był zostać tam, gdzie byłeś!!" - krzyknął Jacob. Nick odwrócił się i ze złością rzucił szklanką whisky na podłogę.
"Zamknij się. Dlaczego? Myślisz, że jestem tu po to, żeby zrujnować to, co jest między tobą a nią?"
"Tak, wiem, że wróciłeś, żeby ją zdobyć, ale posłuchaj mnie, wróć i nigdy nie wracaj" - powiedział Jacob ze złością.
"Wyjdź" - wyszeptał.
"Co?" - zapytał Jacob.
"Powiedziałem, żebyś się odpierniczył z mojego pokoju!!!!" - krzyknął Nick. Jacob był zszokowany, widząc, jak bardzo zmienił się jego brat. Odwrócił się i wybiegł z pokoju. Nick zmarszczył brwi i próbował się zrelaksować, paląc. Wziął długi wdech i wypuścił dym.
Następnego ranka państwo Danvers pojechali do domu Cortezów na wspólny obiad.
Jacob zamknął się w pokoju, kiedy w końcu poznał prawdę. Odmówił również zjedzenia śniadania. Nagłe przybycie jego brata zrujnowało mu wszystko.
"Dlaczego! Dlaczego!! Nienawidzę cię, Nick! Nienawidzę cię!" - krzyczał, chwytając się za włosy.
"Ah!!" - krzyknął ponownie.
"Po co tu jesteśmy, mamo?" - zapytała Jasmine.
"Żeby sfinalizować twoje małżeństwo" - odpowiedziała jej matka. Przerzuciła swoje długie włosy do tyłu i skinęła głową.
"Och, dobrze" - wymamrotała i uśmiechnęła się. Pan i pani Cortez powoli zeszli po schodach.
"Witamy!"
Witali się przez około pięć minut.
"Proszę, usiądźmy i porozmawiajmy o tym przy obiedzie"
"Gdzie jest Jacob? Nigdzie go nie widzę" - powiedziała Jasmine. Wszyscy spojrzeli na siebie i przełknęli ślinę. Jej ojciec odchrząknął i odsunął dla niej krzesło.
"Usiądź, wkrótce do nas dołączy" - powiedział. Prychnęła i usiadła, wciąż czekając na Jacoba.
"Jesteś w pełni świadoma, że wyjdziesz za mąż do rodziny, Jas"
"Tak, jestem" - odpowiedziała.
"Twoje... Twoje nazwisko będzie wtedy Jasmine Cortez" - przypomniała jej pani Cortez.
"Wiem, jak to działa" - przypomniała jej również Jasmine.
"Nie będziemy tracić zbyt wiele twojego czasu, ale... Teraz przedstawimy twojego przyszłego męża" - powiedział pan Cortez.
"Okej? Po prostu go tu wpuśćcie" - powiedziała Jasmine i oparła się na krześle.
"Nick? Wyjdź teraz!" - powiedział głośno pan Cortez. Jasmine poczuła, jakby usłyszała niewłaściwe imię. Poderwała się z krzesła, gdy zobaczyła dżentelmena, który wyszedł znikąd w jej stronę.
"N..Nick?" - wyszeptała.
















