"Proszę, pomóż mi wysłać to później do Leonarda. Możesz przeczytać jego treść. Nie stanowi żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa. Po prostu proszę go, żeby ruszył dalej" - powiedziałam szybko, a jego oczy pociemniały. Złapał mnie za ramię i zaprowadził do swojego gabinetu.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, spojrzał na mnie gniewnie.
"Nie nadużywaj tego przywileju, Tamio. Nikomu nie wolno się tu komuni
















