Jego gest wywołał mój chichot. Wzięłam od niego różę i delikatnie ją powąchałam, nie spuszczając z niego wzroku.
Jego błękitne oczy były olśniewające i wywoływały we mnie motyle w brzuchu.
Wstał i wyciągnął w moją stronę ręce.
Nie wahałam się, by je chwycić.
Uśmiechnął się do mnie i poprowadził na parkiet.
– Wyglądasz oszałamiająco, Luno Tamio – powiedział, a ja mu podziękowałam.
– Jestem zachwyco
















