„Nie mogła spać, bo tęskniła za domem. Nie mogłem jej tak po prostu zostawić” – to Liam następnego ranka próbował wyjaśnić, dlaczego nie spał ze mną, tylko z nią.
„To nie ma znaczenia, Liam. Jest twoją przeznaczoną” – wymamrotałam, a on westchnął, po czym złapał moją twarz i pocałował mnie w czoło.
„Staram się ogarnąć tę sytuację, okej? Obiecałaś być ze mną na zawsze, prawda?” – zapytał cicho, a ja uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
„Dotrzymam obietnicy” – wymamrotał, a ja przytaknęłam, ale od tego momentu wszystko zaczęło się psuć.
Liam przestał ze mną spędzać czas, widywałam go tylko wtedy, gdy miał obowiązki w stadzie, albo gdy jedliśmy razem kolację, a i wtedy rozmawiał z dziewczyną, którą teraz znałam jako Weronikę.
Technicznie rzecz biorąc, wyprowadził się z naszego pokoju i spędzał z nią prawie cały swój czas. To było tak, jakbym prawie nie istniała.
Otrząsnęłam się z tych myśli, przygotowując się do zejścia na kolację. Jedynym powodem, dla którego wciąż pozwalano mi jeść z nimi kolację, było to, że ciotka Liama zawsze chciała, żebym tam była. Poza Liamem, to ona była mi najbliższa w tym domu, ale robiło się tu duszno. Czułam się niechciana.
Wzięłam głęboki oddech, a potem chwyciłam telefon, zanim zeszłam na dół.
Zatrzymałam się przy schodach, gdy tylko usłyszałam śmiech dochodzący z jadalni.
„Czyż ona nie jest wspaniała, mamo?” – usłyszałam, jak powiedział Liam, a jego matka zachichotała.
„Jest zachwycająca” – odpowiedziała jego matka.
„Dziękuję, Luno Grace” – powiedziała Weronika.
„O nie, mów mi mamo, w końcu jesteś technicznie moją synową” – nie mogłam tego znieść, więc weszłam do jadalni i jak zawsze, wszyscy od razu ucichli, ale to nie to zaszokowało mnie najbardziej. To fakt, że Weronika siedziała teraz na moim miejscu obok Liama.
„Kochanie, usiądź obok mnie” – odwróciłam się w stronę głosu i uśmiechnęłam się do ciotki Liama, Amelii, zanim podeszłam do niej i usiadłam.
Przez chwilę wszyscy milczeli, aż odezwała się Weronika.
„Claire, prawda? Dużo o tobie słyszałam” – powiedziała tak słodko, że prawie zwymiotowałam.
„To Clara i to dobrze, ja nie mogę powiedzieć o tobie tego samego” – powiedziałam, zanim ugryzłam kawałek jedzenia. Widziałam złość na jej twarzy, ale zniknęła w mgnieniu oka, zastąpiona uśmiechem.
„Nie jestem już głodna, pójdę do swojego pokoju” – wymamrotała Weronika, odsuwając krzesło i wstając. Liam natychmiast poszedł w jej ślady.
„Wszystko w porządku?” – zapytał tak cicho, że prawie wbiłam sobie widelec w oko, żeby tylko tego nie widzieć. Nawet nie próbował już ukrywać swojej sympatii do niej przede mną.
„Tak, po prostu jestem zmęczona. Możesz mnie odprowadzić do mojego pokoju? Jeśli to nie będzie przeszkadzać Clarze?” – wymamrotała Weronika, kierując na mnie uwagę wszystkich.
Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby przełknąć jedzenie w gardle, a potem uśmiechnęłam się do niej.
„To nie ma znaczenia, jesteś jego przeznaczoną. Przepraszam” – powiedziałam, a potem odsunęłam krzesło i natychmiast wybiegłam z jadalni.
Nie mogłam tam wytrzymać ani sekundy dłużej. Gdy tylko dotarłam do naszego… no, teraz mojego pokoju, poczucie samotności osiadło w moim żołądku. Zastąpiła mnie we wszystkim.
Ten pokój, który kiedyś przypominał mi o miłości i trosce Liama, nagle wydał się zimny. Nie mogę tu dłużej zostać, muszę wyjechać. Znajdę gdzieś tymczasowe miejsce, a potem znajdę pracę albo coś w tym stylu. Wiedziałam tylko, że muszę wyjechać.
Miałam już iść w stronę szafy, żeby spakować swoje rzeczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
„Mogę wejść, kochanie?” – głos Amelii dobiegł zza drzwi i szybko otarłam łzy.
„Tak, proszę” – Amelia weszła do pokoju z uśmiechem, zamykając za sobą drzwi.
„Jak się masz, kochanie?” – zapytała, a ja skinęłam głową.
„Będzie dobrze” – wymamrotałam, a ona westchnęła.
„Cóż, jeśli o mnie chodzi, jesteś o wiele lepsza od niej, a ona jest fałszywa. Nie wiem, dlaczego wszyscy są nią tak oczarowani. Każdy, kto jest tak słodki, musi to udawać” – powiedziała Amelia z obrzydzeniem na twarzy, co wywołało mój uśmiech.
„To nie ma znaczenia, ona jest jego drugą połówką. Są związani przez Boginię Księżyca, nikt nie może zerwać tego więzi. Nawet wybrana partnerka, taka jak ja” – wymamrotałam i przez chwilę oboje milczeliśmy, aż wyciągnęła z torebki bilet.
„Masz to. Za dwa dni odbędzie się uroczystość i będzie tam każdy Alfa, Beta, Gamma. Będzie tam nawet Król Alfa i jego syn. To wydarzenie jedyne w swoim rodzaju i miałam iść z moim mężem, ale ty będziesz lepszym towarzyszem. Kto wie, może upolujemy ci jakiegoś gorącego Alfę, a wtedy w końcu odejdziesz od tego palanta McLiama” – wymamrotała, a ja zachichotałam.
„Palant McLiam? To twój siostrzeniec, ciociu Amelio” – odpowiedziałam, a ona prychnęła.
„To nie znaczy, że popieram to, co robi” – po tym rozmawialiśmy o innych losowych rzeczach, aż się zmęczyła i wyszła.
Wpatrywałam się w zaproszenie w mojej dłoni, a potem potrząsnęłam głową, wsuwając je do szuflady nocnego stolika. Nie zamierzałam iść. Musiałam stąd wyjechać tak szybko, jak to możliwe.
Właśnie wtedy Liam wszedł do pokoju i uśmiechnął się do mnie.
„Kochanie, tęskniłem za tobą” – wymamrotał, podchodząc do mnie i zamierzając pocałować mnie w usta, ale odwróciłam twarz.
Spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem, a potem westchnął, siadając na łóżku.
„Chcę z tobą o czymś porozmawiać i chcę, żebyś była w tym rozsądna, okej?” – wymamrotał, a ja zmarszczyłam brwi, nie odpowiadając mu, co sprawiło, że westchnął.
„Nadchodzi uroczystość i mam tylko bilet dla siebie i dla kogoś jeszcze. Miałem zabrać ciebie, ale Weronika naprawdę chce iść, a ponieważ jest moją partnerką… może po prostu to odpuścisz? Obiecuję, wynagrodzę ci to” – wymamrotał, a ja prychnęłam. Co za tupet!
„Nie zawracaj sobie głowy. I tak nie planowałam z tobą iść. Ciotka Amelia dała mi zaproszenie, więc pójdę z nią, a potem opuszczę ten dom, żebyś mógł być ze swoją partnerką, jak tylko chcesz”…
















