PUNKT WIDZENIA CAMILLI
Wydobył z siebie jęk i wymamrotał coś, co brzmiało podejrzanie jak „dzięki bogini”, całując mnie – *zawłaszczając* było bardziej trafnym określeniem tego, co robił. Jego dłoń objęła tył mojej głowy, ustawiając ją dokładnie tak, jak chciał. Byłam praktycznie bezradna, bo nie mogłam dotrzymać mu kroku. To było inne, ale jednocześnie ekscytujące.
Wciągnął mnie na swoje kolana,
















