logo

FicSpire

Alfa Asher

Alfa Asher

Autor: Marek Nowak

Rozdział 2
Autor: Marek Nowak
7 maj 2025
Powrót do mojego starego stada zajął tylko pięć godzin jazdy. Pamiętałam, jak Tyler znalazł swoją partnerkę, jakby to było wczoraj, ale podróż do domu mojej babci była mglista. – Biegłaś pięć godzin? – zapytałam Mayę, nieco zszokowana. – Musieliśmy się stamtąd wydostać – burknęła. – A teraz wracamy. – Nie mamy wyboru – westchnęłam. – Ale obie jesteśmy teraz inne. – Masz cholerną rację, że jesteśmy – warknęła Maya z zadowoleniem. Dojechaliśmy do granicy terytorium stada, eskortowani na bok drogi przez wilki strzegące obwodu. Zdziwiło mnie, że nikogo z nich nie rozpoznałam. Wyszli z lasu, ubrani jedynie w nisko opuszczone spodnie dresowe. Starałam się trzymać wzrok na wodzy, ale wciąż jestem w połowie człowiekiem. – Co was tu sprowadza? – odezwał się jeden z mężczyzn. Był ogromny, a po jego bicepsie biegła długa blizna. – Przyjechaliśmy odwiedzić rodzinę. Mój brat jest betą – odpowiedziałam, patrząc na każdą z ich twarzy. Naprawdę nikogo tu nie rozpoznałam. Czy stado rozrosło się w czasie, gdy mnie nie było? – Beta Drake? – Mężczyzna miał zmieszaną minę. – Co? Nie, beta Sean – zmarszczyłam brwi. Od kiedy Tyler ma betę o imieniu Drake? Zastanawiałam się, czy wszystko w porządku z pozycją Seana w stadzie. Zazwyczaj trzeba zrobić coś naprawdę złego, żeby stracić taką pozycję. Na twarzy mężczyzny pojawiło się zrozumienie i spojrzał na innych mężczyzn, którzy z nim byli. – Przejdźcie – skinął raz głową, a moja babcia nie traciła czasu i ruszyła. – Cóż, to było dziwne – moja babcia spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi. Jestem pewna, że myślała o tym samym, co ja. – Zdecydowanie tak – zmarszczyłam brwi. Przejechaliśmy przez centrum miasta i byłam zszokowana, widząc mnóstwo nowych twarzy. Z pewnością coś się wydarzyło, gdy mnie nie było. Mgliście pamiętałam, jak Tyler opowiadał mi o innym stadzie, które potrzebowało pomocy. Może w końcu połączyli siły. Wjechaliśmy na podjazd mojego starego domu. Biała farba była teraz wyblakła. Wyglądało na to, że nie było mnie o wiele dłużej niż rok. Kwiaty, które kiedyś były na zewnątrz, teraz zwiędły i umarły. Moja mama dbała o kwiaty na froncie. Jak długo nie żyje? Zawahałam się przy drzwiach, zastanawiając się, czy powinnam zapukać, czy po prostu wejść. Moje rozmyślania przerwała babcia, która otworzyła drzwi i weszła do domu. Zszokowany Sean siedział na kanapie, a mój tata siedział z boku w swoim fotelu. – Lola? – wykrzyknął mój tata, wyglądając na bardziej zaskoczonego niż kiedykolwiek. Mój tata i Sean zmierzyli mnie wzrokiem, zauważając zmiany, które przeszłam w ciągu ostatniego roku. Moje krucze włosy urosły dłuższe niż kiedykolwiek, sięgając teraz do pasa. Moje srebrne oczy były o wiele jaśniejsze, tętniące życiem. Moja skóra była czysta i porcelanowa, a ja straciłam trochę dziecięcego tłuszczyku, który miałam ze sobą. Tłuszcz szybko został zastąpiony mięśniami. – Cześć, tato – uśmiechnęłam się do niego, wchodząc w jego ramiona. Wciągnęłam jego zapach wody kolońskiej i tytoniu. – Tęskniłem za tobą, dzieciaku – wymamrotał mój tata, potargawszy mi włosy, zanim odwrócił się do swojej mamy. Jego twarz rozjaśniła się jak u małego dziecka. – Dobrze cię widzieć, mamo – przyciągnął ją do uścisku i trzymał kurczowo. – A teraz powiedz mi, co tu się do cholery dzieje – skarciłam Seana, który po prostu obserwował ich wymianę z tatą. Tata westchnął i usiadł z powrotem na fotelu, wyglądając na zmęczonego i nieco przybitego. – No dalej. Nie rozpadnę się, jeśli o tym porozmawiasz – wymamrotał do Seana. Moja babcia stała z boku, trzymając rękę na ramieniu syna. – Tyler to spieprzył – prychnął Sean. Przewróciłam oczami. – O, jakże jestem zaskoczona. Mów dalej. – Nie wiem, czy ci powiedział, ale Tyler miał pomóc innemu stadu. Wkurzyli Alfę stada Półksiężyca i potrzebowali wsparcia na wypadek wojny – zaczął Sean, a ja już zaczynałam się nudzić. Błędy Tylera mnie nie zaskoczyły. Po ostatecznym opuszczeniu domu byłam w stanie zobaczyć, jakim był kompletnym idiotą. – No i? – przeciągnęłam słowa, dając mu znać, że nie obchodzą mnie żadne drobne szczegóły. – Cóż, Tyler odmówił im pomocy. Potem Tyler ciągle gadał bzdury o stadzie Półksiężyca. Wkurzył ich Alfę, wkurzył go naprawdę mocno – Sean potrząsnął głową, jakby próbował pozbyć się złego wspomnienia. – Nie zrobił tego – westchnęłam, potrząsając głową. Wiedziałam, że nadmuchane ego Tylera go ugryzie. Jego ojciec był do dupy Alfą i on stawał się taki sam. – Oni tu przyszli, Lola. Wypowiedzieli nam wojnę – Sean zmarszczył brwi, spoglądając na tatę. Nie mogłam powstrzymać się od poczucia dezorientacji. Jasne, było wiele nowych twarzy, ale wszystko wydawało się takie samo. Nie było mowy, żeby Tyler pokonał Alfę stada Półksiężyca. – Co się stało? – zmarszczyłam brwi, patrząc to na Seana, to na ponurą twarz taty. – Powiem ci, co się stało – warknął z gniewem mój tata. – Żadne cholerne stado nie chciało pomóc Tylerowi. Tyler zmusił nas wszystkich do walki. Każdy mężczyzna i każda kobieta musieli walczyć. Twoja mama zginęła w walce. Nie zdążyłem do niej dotrzeć. – Głos mojego taty załamał się żałosnym westchnieniem. – Jak… Jak on mógł to zrobić? – wypowiedziałam te słowa bardziej do siebie. Wiedziałam, że Tyler był zły, ale to było gorsze niż mogłam sobie wyobrazić. Z drugiej strony, nie skończyli jeszcze opowiadać historii. – A wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? Tyler spieprzył i uciekł. Zabrał swoją sukę i uciekł, podczas gdy reszta z nas walczyła o życie – wypluł z siebie tata, teraz drżąc z gniewu. Moja babcia wydała zduszony okrzyk i dali nam kilka chwil na przetrawienie tego, co powiedział tata. Porzucenie swojego stada było czymś, czego żaden Alfa nigdy nie zrobił. Bycie Alfą to nie praca, to coś zakorzenionego głęboko w tobie. Alfa wolałby być torturowany i umrzeć ze swoim stadem, niż zostawić wszystkich za sobą. To było sprzeczne ze wszystkim, co wiemy jako wilkołaki. – Tato, uspokój się. Jeśli kiedykolwiek wróci, Alfa go zabije – twarz Seana znów posmutniała. – Alfa? Jaki Alfa? – zapytałam. – Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że Tyler zostawił nas wszystkich na śmierć, zrobiliśmy jedyną rzecz, jaką mogliśmy. Poddaliśmy się – Sean zmarszczył brwi. – Mamy teraz nowego Alfę. Alfa Asher. Jesteśmy częścią stada Półksiężyca – wymamrotał Sean, najwyraźniej nie ciesząc się sytuacją. Zastanawiałam się, co to będzie oznaczać dla jego pozycji jako Bety. – Przynajmniej Alfa Asher nigdy nie zostawiłby swojego stada – wypluł z siebie tata. – Może i jest bezwzględny i okrutny, ale raczej umrze, niż porzuci swoich ludzi. Po długiej i bolesnej rozmowie dali mi i mojej babci czas na zadomowienie się. Prawie się rozpłakałam, kiedy zobaczyłam, że mój pokój wygląda dokładnie tak, jak go zostawiłam. Z wściekłym warknięciem zerwałam zdjęcia Tylera i mnie. – Lepiej, żeby ta dziewczyna była jego partnerką niż my. Nigdy nie porzucilibyśmy naszego stada w ten sposób – wypluła z siebie Maya. – Trochę porzuciliśmy nasze stado – odpowiedziałam jej ze zmarszczonymi brwiami. – To co innego, Lola. Nie jesteśmy Lunami, nie jesteśmy Betami ani niczym innym. Nie miałyśmy żadnych zobowiązań wobec tego stada. Zwłaszcza po Tylerze – warknęła Maya, ale jej słowa miały sens. Miała jednak rację, gdybyśmy były Lunami, umarłybyśmy wraz z naszymi przyjaciółmi i rodziną. Po zadomowieniu się babcia i ja wróciłyśmy na dół. Babcia upierała się, że zrobi obiad, chociaż mój tata mamrotał z niezadowoleniem. Wiedziałam, że cieszy się, że widzi swoją mamę. Potrzebował swojej rodziny po stracie mamy. Może i nie była jego partnerką, ale był z nią przez dwadzieścia lat. Kiedy jedliśmy obiad, prawie podskoczyłam z krzesła, słysząc, jak w mojej głowie włącza się łącze umysłowe. Łącze umysłowe nie działało, odkąd zdecydowałam się opuścić stado. Głęboki, ochrypły głos przebiegł mi przez głowę. Praktycznie zadrżałam, gdy wirował mi w uchu, wokół głowy i na zewnątrz. – Zgłosić się na trening w Domu Stada o 10 rano. Nie spóźnić się. Nie mogę się doczekać spotkania z tobą – szorstki i władczy męski głos wirował mi w głowie. – Czy… Czy to był Alfa Asher? – Zauważyłam, że mówię na głos. Tata, Sean i babcia spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. – Co, Lola? – Tata zmarszczył brwi, niedojedzone spaghetti zwisało z jego widelca. – Um, jakiś facet kazał mi zgłosić się jutro na trening? – zabrzmiałam niepewnie. Czy to był jego Beta? – To był Alfa Asher – skinął głową Sean, zaciskając usta w cienką linię. Mój tata skinął głową. – Lubi robić wszystko sam. Zmusza wszystkich do treningu. Zmarszczyłam brwi, patrząc na nich dwoje. Nie lubiłam, gdy zmuszano mnie do robienia czegokolwiek. – Nie martw się, Lola. Jeśli nie będziesz dobra, nie zmusi cię do walki. Po prostu lubi widzieć, do czego każdy jest zdolny – powiedział mi Sean, z ponurą miną na stałe wyrytą na jego twarzy. – Mogę walczyć całkiem dobrze – warknęłam na niego. Nie chciałam już być traktowana jak jakaś delikatna dziewczynka. Może i jestem mała, ale potrafię sobie poradzić. – Od kiedy? – W końcu na jego twarzy pojawił się uśmieszek, jedyny inny wyraz, jaki widziałam na jego twarzy poza zmarszczeniem brwi. Spojrzałam na niego gniewnie. – Odkąd opuściłam to stado. Nie siedziałam na tyłku przez cały rok. – Ja też będę jutro na treningu. Zobaczymy, jak dobra jesteś, siostrzyczko – uśmiechnął się do mnie, jeszcze bardziej mnie wkurzając. Tyler był wielkim zwolennikiem teorii, że "mężczyźni walczą lepiej niż kobiety", dobrze było wiedzieć, że mój brat myśli tak samo. Chris doprowadzał mnie do granic wytrzymałości więcej razy, niż mogłam zliczyć, nie miałam wątpliwości, że poradzę sobie z większością wilków płci męskiej. Resztę popołudnia spędziłam z rodziną. Babcia próbowała poprawić im nastrój, ale siedzieli w nędzy nie wiadomo jak długo. Poszłam za babcią na zewnątrz i pomogłam jej uporządkować więdnące kwiaty, które tłoczyły się na zewnątrz domu. Zanim skończyłyśmy wyrywać martwe kwiaty i sadzić nowe, byłam wyczerpana i brudna. – A ty nazywasz się starą – prychnęłam do niej, biorąc długie łyki lemoniady, którą mi zrobiła. Zaśmiała się na moją uwagę i przewróciła oczami. – Lata i lata pracy w moim ogrodzie, kochanie. Uczyńmy to częścią twojego treningu – zaśmiała się, a ja spojrzałam na nią ze strachem. – Zamęczysz mnie na śmierć, babciu. Myślałam, że Chris jest złym dyktatorem – zadrżałam ze strachu. Moja babcia zachichotała i wyprosiła mnie do środka. Zanim w końcu upadłam na łóżko, zasnęłam bez zastanowienia.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 2 – Alfa Asher | Czytaj powieści online na FicSpire