Nie przestałam biec, aż wpadłam w głąb lasu, a moje płuca płonęły z braku tlenu.
Mój wilk, Maya, była wściekła.
Na początku podchodziła do Tylera z rezerwą, ale ostatecznie dała się przekonać. Ona też myślała, że jest naszym przeznaczonym. Podczas gdy ja miałam złamane serce i powstrzymywałam łzy, Maya kipiała wściekłością.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam jej przejąć kontrolę, obiecując, że nie pójdzie i nie zapoluje na Tylera.
Maya zaniosła nas głębiej w las, a ja pozwoliłam sobie zapaść się w najdalsze zakamarki jej umysłu. Moja głowa wciąż pękała od tego, co się właśnie wydarzyło, chciałam wyłączyć wszystko choć na kilka chwil. Nie mogłam tego znieść.
Minęły godziny i godziny, ale prawie tego nie zauważyłam. Zasnęłam, gdy Maya polowała i biegła dalej.
W końcu oprzytomniałam, gdy miękka trawa łaskotała moje nagie plecy. Powietrze wypełnił znajomy zapach ziół. Bazylia, lawenda i mięta wdarły się do mojego nosa i ukoiły bolące serce.
– Lola, kochanie? Czy to ty? – rozległ się zwiędły głos i poczułam, jak moje serce podskakuje.
– Ty mnie tu przyprowadziłaś? – zapytałam Mayę ze zdziwieniem.
– Potrzebujemy jej. Nie wracamy – warknęła, żywiąc urazę za to, że udaremniłam jej plany ataku na Tylera.
– Babciu? – mój głos się załamał i usiadłam na trawie.
Zbliżał się świt, słońce dopiero zaczynało wschodzić i rzucało pomarańczowe odcienie na jej mały domek. Jej ziołowe ogrody podnosiły się i kołysały na wietrze.
Zawsze uwielbiałam przyjeżdżać do domu babci. Moja mama zabroniła mi i mojemu bratu tu wracać, żywiąc do babci urazę od lat.
Historia poznania się mojej mamy i taty nie jest taką, o której lubię mówić. Moi rodzice nie są sobie przeznaczeni. Mama odrzuciła swojego przeznaczonego, gdy była młodsza, szukając mojego taty, kiedy zdała sobie sprawę, że jego przeznaczona zmarła. Moja babcia zawsze miała jej to za złe, że odrzuciła więź przeznaczenia.
– Lola, co ty tu robisz? – wykrzyknęła moja babcia, owijając moje obnażone ciało tkanym kocem. Przytuliła mnie i poczułam, jak się rozpadam na kawałki pod wpływem jej znajomego zapachu i dotyku.
Moja babcia miała w sobie coś takiego, że wszyscy ją kochali. Niemal nie dało się z nią nie dogadać. Moja babcia dorównywała mojemu bardzo niskiemu wzrostowi 157 cm i miała takie same długie, czarne włosy. Była bardziej zwiędła, z liniami śmiechu otaczającymi usta i oczy, ale nigdy nie wyglądała dla mnie lepiej.
– Tak bardzo za tobą tęskniłam – zapłakałam w jej ramię. Pamiętałam nawet, jak pachniała. Tyle różnych ziół i jabłek. Babcia miała kilka jabłoni, które absolutnie uwielbiała. Zawsze robiła ciasto lub jakiś deser, kiedy ją odwiedzaliśmy.
– Co cię tak zdenerwowało, Lola? – Babcia zmarszczyła brwi. – Czy to ten chłopak, z którym się spotykasz?
Babcia zawsze wspierała wszystko, co chciałam robić, po prostu zawsze przypominała mi, żebym wszystko przemyślała.
Babcia zaprowadziła mnie do swojego małego domku i posadziła przy kominku.
– Powiedz mi, co się stało? – Usiadła obok mnie, kładąc świeży komplet ubrań na moich kolanach.
I opowiedziałam jej.
Wylałam swoje serce przez, jak mi się wydawało, godziny. Ani razu nie wypomniała mi mojego błędu, jak zrobiłaby to moja matka.
– Nie chcę wracać, babciu. Nie mogę się z nimi zmierzyć – pociągnęłam nosem.
– Więc nie wrócisz. Zostaniesz tu ze mną – Babcia skinęła głową z ostatecznością. Miała na twarzy ten zdeterminowany wyraz, który mówił: "Nikt nie stanie mi na drodze".
– A co z mamą i tatą? – westchnęłam, wiedząc, że szykuje się między nimi wielka kłótnia.
– Pozwól mi zająć się twoimi rodzicami – Babcia pokręciła głową, podając mi filiżankę herbaty.
Rok później
– Cha-cha! – roześmiałam się, wystrzeliwując w powietrze. Manewrowałam wokół muskularnych ramion, które wyciągały się, by mnie złapać.
Opadłam na ziemię, unikając kończyn i zadając własne ciosy.
– Dobrze, Lola, nie pozwól mi zadać żadnych ciosów – krzyknął zmęczonym głosem Chris.
– Jeszcze tylko kilka sekund. On się męczy – podpowiadała mi Maya.
Kontynuowałam unikanie każdego ruchu Chrisa, jednocześnie zadając własne ciosy. Czułam, jak załamuje się, męcząc się, gdy rzucał we mnie wszystkim, co miał.
– Teraz! – krzyknęła Maya w mojej głowie.
Nagle rzuciłam się na Chrisa, a jego oczy rozszerzyły się z szoku, zanim zdążył się obronić. Odwrócił się, jakby miał zamiar uciec. Wylądowałam na jego plecach i owinęłam ramiona wokół jego szyi, wywierając nacisk na tchawicę.
Po sekundzie lub dwóch przytrzymywania go w ten sposób zeskoczyłam z jego pleców i uśmiechnęłam się do niego.
– To była dobra robota, mała – Chris skinął głową z uznaniem.
– Dzięki – uśmiechnęłam się, w końcu zyskując nad nim przewagę.
Chris przewrócił oczami i zmarszczył brwi. – Nie zadzieraj teraz nosa. Nadal musisz popracować nad budowaniem siły.
– Wiem, wiem. Po prostu pozwól mi odnieść to zwycięstwo – westchnęłam, uśmiechając się do babci, która wyszła z domku z jedzeniem i napojami.
Mieszkałam z babcią od prawie roku, rozmawiając z rodzicami tylko raz w tygodniu. Po miesiącu przestałam dzwonić do mamy. Nalegała, żeby informować mnie o Tylerze i jego partnerce, która, jak się dowiedziałam, nazywała się Brittany. Utrzymywałam stały kontakt z tatą, jedyną osobą, która wydawała się rozumieć moją decyzję. Nawet mój starszy brat, Sean, rzadko dzwonił.
Sean zaczął przejmować obowiązki Bety, ponieważ mój ojciec przeszedł na emeryturę prawie rok temu.
Życie z babcią było niesamowite. Spędziłam osiemnaste urodziny w jej domku, zbierając zioła i robiąc ciasta z jabłek, które zebrała. Moja babcia prowadziła proste życie, ale szybko je pokochałam.
Przedstawiła mnie swojemu sąsiadowi. Chrisowi. Chris okazał się być wilkołakiem, tak jak babcia i ja. W czasach swojej świetności Chris był jednym z najlepszych wojowników w historii, a nawet Betą. Nikt nie wiedział, co się z nim stało po jego zniknięciu, nikt oprócz mojej babci. Chris zgodził się mnie trenować, patrząc na moją niską posturę i dochodząc do wniosku, że muszę wiedzieć, jak się chronić.
Chris nauczył mnie wykorzystywać to, co mam na swoją korzyść. Mając 157 cm wzrostu i 47 kg wagi, nie miałam zbyt wiele do zaoferowania. Po prawie roku treningów z Chrisem mogłam sobie z łatwością poradzić. Jestem mała i szybka, co oznacza, że mężczyźni dwa razy więksi ode mnie musieli się bardziej postarać, żeby zadać mi jakiekolwiek ciosy.
– Lola, kochanie. Twój brat czeka na ciebie na linii! – poinformowała mnie babcia, wkładając mi kanapkę do ręki, gdy weszłam do domu.
– Halo? – powiedziałam z pełnymi ustami kanapki. Dlaczego Sean miałby do mnie dzwonić?
– Lola? Mam pewne wieści – odpowiedział głos Seana z drugiej strony, brzmiąc o wiele głębiej niż zwykle.
– O co chodzi? – zmarszczyłam brwi, siadając na poręczy kanapy, gdy żułam kanapkę.
Po drugiej stronie linii nastąpiła długa pauza.
– Mama nie żyje, Lola – odpowiedział Sean szorstkim głosem.
Poczułam, jak moja twarz marszczy się w konsternacji. Jak to możliwe, że mama nie żyje? Wszystko wydawało się normalne, kiedy tata dzwonił do mnie co tydzień.
– C-Co? Jak? – zapytałam.
– Po prostu- Po prostu przyjedź do domu, Lola. Nie chcę tego tłumaczyć przez telefon – westchnął Sean, dodając: – Tata cię potrzebuje.
– P-Porozmawiam z babcią – westchnęłam. Ostatnią rzeczą na świecie, jakiej chciałam, było wracanie do domu. Myśl o spotkaniu Tylera lub jego partnerki pozostawiała kwaśny smak w ustach.
Po tym, jak Chris poszedł do domu, powiedziałam babci o wiadomości.
Chociaż babcia nie lubiła mojej mamy, było jej smutno słyszeć, co się stało.
– I nie chciał ci powiedzieć, co się z nią stało? – westchnęła babcia.
– Powiedział, że chce wszystko wyjaśnić osobiście. Powiedział, że tata mnie potrzebuje – zmarszczyłam brwi, patrząc na nią, a ona wiedziała, co muszę zrobić.
– W takim razie chyba lepiej, żebyśmy się spakowały – zmarszczyła brwi babcia, martwiąc się o swojego owdowiałego syna.
– My? Ty też jedziesz? – prawie wykrzyknęłam.
Na jej twarzy pojawiło się surowe zmarszczenie brwi, ale widziałam, jak jej oczy błyszczą. – Oczywiście, żadna moja wnuczka nie wraca do swojego obślizgłego byłego bez wsparcia.
– Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – westchnęłam, przytulając ją.
– Tylko nie oczekuj, że będę wdawać się w bójki, jestem na to za stara. Nikt nie chce oglądać walczącego sześćdziesięcioletniego wilkołaka – zachichotała babcia.
Przewróciłam na nią oczami, ale nie mogłam powstrzymać chichotu, który wymknął się z moich ust.
– Dla mnie nigdy nie będziesz stara – uśmiechnęłam się, idąc za nią do sypialni, żeby spakować nasze ubrania.
Następnego ranka babcia zatrzymała się w domu Chrisa, informując go, dokąd pojechałyśmy. Obiecała mu zapas ciast jabłkowych na cały rok, jeśli zaopiekuje się jej ziołowym ogrodem.
Wskoczyłyśmy do samochodu mojej babci, a w moim żołądku zawrzało z niecierpliwości. Wszystko we mnie zmieniło się w tak krótkim czasie. Nie byłam już słaba ani powierzchowna. Nigdy więcej nie pozwolę nikomu po mnie deptać.
– Jesteś na to gotowa? – zmarszczyła brwi babcia, a jej srebrne oczy spotkały się z moimi identycznymi.
– Wcale nie – słabo się uśmiechnęłam.
– Głowa do góry. Jeśli któryś z tych szczeniaków ci podskoczy, odgryź mu cholerną głowę – zachęciła mnie babcia.
Przez nerwy i urazę, jaką żywiłam do mojej starej watahy, roześmiałam się z babci i przygotowałam się.
Okazuje się, że nie tylko ja się zmieniłam.
















