Obudziłam się na dźwięk łomotania. Zerwana ze snu, wyskoczyłam z łóżka w samą porę, by zobaczyć, jak otwierają się drzwi mojej sypialni.
– Kurwa, Lola, co ty tu jeszcze robisz? – wykrzyknął mój tata, lustrując wzrokiem moje rozczochrane oblicze.
– Co? – wyrwało mi się. Przez chwilę nawet nie pamiętałam, że wyjechałam z domu babci.
Z wyrazem znużenia na twarzy tata odparł:
– Do diabła, spóźniasz się na trening!
– Co?! – jęknęłam. – Dlaczego Sean mnie nie obudził?
– Ma wczesne poranne patrole – wymamrotał mój tata. – Już zaczynasz złą passę.
– Kurwa, no to wyjdź, żebym mogła się ubrać! – warknęłam, rzucając się do walizki i wyciągając pierwsze, co wpadło mi w ręce.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, wsunęłam na siebie czarny stanik sportowy i czarne legginsy. Pośpiesznie przeczesałam włosy, patrząc w lustro w łazience. W głowie zaświtała mi uwaga Tylera, że wyglądam jak gotka. Uśmiechnęłam się do lustra.
Zeskoczyłam ze schodów, omal nie przewracając babci.
– Lola, jeśli przez ciebie zakończę życie, spadając z tych schodów, będę cię nawiedzać! – zawołała za mną babcia, ale ja już pędziłam przez drzwi wejściowe.
Mój żołądek burczał, domagając się powrotu do domu i zjedzenia śniadania. Choć bardzo bym chciała, nie mogłam.
– Bogini, on będzie wściekły – westchnęła Maya.
– No ale ja nie widziałam, żebyś mnie obudziła na czas! – burknęłam do niej.
– Byłam zajęta – wzruszyła ramionami, dając marne usprawiedliwienie.
– Jesteś cholernym wilkiem, który żyje w mojej głowie, co mogłaś robić? – pokręciłam głową.
Głos Mai ucichł w mojej głowie i przewróciłam oczami. Po raz pierwszy byłam wdzięczna, że nasz dom jest krótki bieg od domu watahy.
Zanim moje płuca zaczęły płonąć, zobaczyłam, że inni już trenują. Zahamowałam gwałtownie przed wszystkimi. Wyglądało na to, że na treningu obecnych jest co najmniej trzydzieści innych wilków.
Od razu zauważyłam mężczyzn Alfy Ashera kręcących się w pobliżu. Każdy z nich wyglądał jak pół-olbrzym, a wielu miało makabryczne blizny na różnych częściach ciała. Każdy z nich był całkowicie seksowny w zwierzęcy sposób.
Byłam tak zajęta gapieniem się na mężczyzn bez koszulek, że nie usłyszałam, jak ktoś za mną odchrząknął.
Odwróciłam się i omal nie wpadłam na czyjąś pierś.
– No kurwa – Mai zaparło dech w piersiach.
Mogłam tylko przypuszczać, że patrzę w oczy Alfy Ashera. Jego oczy miały kolor płynnego miodu i w tej chwili były utkwione prosto w moją twarz.
– Czy ja ci wyraźnie nie powiedziałem, żebyś się nie spóźniała? – Jego ochrypły głos był twardy, pozbawiony jakichkolwiek emocji poza zniecierpliwieniem.
– Proszę cię – przewróciła oczami Maya – z tego, co widzę, sen był zdecydowanie lepszy niż to.
Ton jego głosu mnie wkurzył. Brzmiał jak typowy porywczy Alfa.
Bez zastanowienia poczułam, jak słowa wypływają z moich ust.
– Nie radzę sobie z zasadami – powiedziałam prosto w oczy, patrząc na niego z dołu. Facet musiał mieć ponad metr osiemdziesiąt wzrostu.
Stłumiłam chichot, zastanawiając się, czy mógłby mi dać kilka centymetrów. Górował nade mną i sprawiał, że wyglądałam jak dziecko.
W milczeniu obserwowałam, jak jego ciemna brew unosi się na moje słowa, a jego oczy w milczeniu kipią gniewem. Nie spuszczałam wzroku z jego twarzy, ale zauważyłam, jak porusza się mięsień w jego szczęce. Chyba nie lubił, gdy się go nie słucha.
– Cóż, będziemy musieli to zmienić – jego głos był zimny, gdy mnie analizował. Nie mogłam stwierdzić, czy czułam się jak kawałek mięsa, czy niewinna łania ustawiona do rzezi.
– Gdyby nie był tak obłędnie seksowny, kazałabym mu się pieprzyć – przewróciła oczami Maya.
– Jezu, jesteś gorsza ode mnie – zachichotałam.
– Tak, to wątpliwe – uśmiechnęła się Maya.
– Powodzenia – znowu moje głupie usta wypowiedziały te słowa, zanim zdążyłam się zastanowić. Jego usta były zaciśnięte w wąską linię i desperacko chciałam się roześmiać. Spodziewałam się o wiele więcej po najgroźniejszym z Alf.
– Powodzenia? Powodzenia? Czy ty próbujesz doprowadzić do naszej śmierci pierwszego dnia po powrocie? – warknęła Maya.
– To ty powiedziałaś, że kazałabyś mu się pieprzyć – przewróciłam na nią oczami.
– No i co z tego? – prychnęła Maya.
– Jak masz na imię, szczeniaku? – warknął jego zimny głos. Zignorowałam fakt, że włoski na moich ramionach stanęły dęba i odpowiedziałam porywczemu Alfie.
– Lola. A ty? – uśmiechnęłam się, znając już jego imię po dominacji i autorytecie, jakie emanował.
– Twój nowy Alfa – odpowiedział, oceniając reakcję na mojej twarzy. Czy naprawdę myślał, że nie mam pojęcia, kim jest? No cóż, kim ja jestem, żeby psuć zabawę.
– Jakby to nie było oczywiste – zaśmiała się Maya.
Pozwoliłam, by mój uśmiech się pogłębił.
– Ooo, naprawdę? – Udawałam szok. Widziałam błysk gniewu w jego oczach i czekałam.
Normalnie nie mam życzenia śmierci, ale już zaczęłam od złej nuty. Z daleka widziałam, że Alfa Asher jest jednym z tych typowych Alf, którzy chcą, żeby wszyscy ustawili się w szeregu jak grzeczne poddane. Miałam z tym duży problem i nie pomagało to, że wydawało się, że wygaduję pierwsze, co mi przyjdzie do głowy.
Byłam zaskoczona, gdy Alfa Asher odwrócił się, stając twarzą do innych wilków na treningu.
– Uwaga wszyscy – warknął Alfa Asher.
W jednej chwili wszystkie oczy zwróciły się na Alfę Ashera i mnie. Nie chciałam się skulić pod wpływem tej uwagi. Głos Alfy Ashera nabrał szorstkiej barwy, która omal nie przyprawiła mnie o dreszcze. Nie mogłam powstrzymać się od zauważenia przerażonych oczu Seana utkwionych we mnie, zastanawiających się, co ja do cholery robię.
– Lola uznała, że wyspanie się jest ważniejsze niż dzisiejszy trening. Niestety, nie mamy już nikogo, kto mógłby z nią współpracować – głęboki głos Alfy Ashera rozbrzmiewał nad wszystkimi, przyciągając naszą pełną uwagę.
Pozwoliłam, by mała iskierka nadziei rozkwitła we mnie, może będę mogła po prostu odpuścić sobie dzisiaj.
– Nie martwcie się. Ja będę partnerem Loli – ostre słowa Alfy Ashera były jak kubeł zimnej wody.
– Kurwa, teraz to naprawdę przesadziłaś – jęknęła Maya.
– Cholera, co mam robić? – zapytałam ją.
– Um, spróbuj nie umrzeć? – wzruszyła ramionami Maya.
– Dziękuję za twoją nieskończoną mądrość, Mayo – przewróciłam na nią oczami.
– Nie ma za co. Żyję, by służyć – zachichotała. – Ale tak na serio, spróbuj nie umrzeć. Wiesz, jak walczyć. Nigdy nie wygrasz, ale możesz się postawić – wzruszyła ramionami.
Na słowa Alfy Ashera wszyscy zaczęli trenować. Sean posłał mi ostatnie spojrzenie pełne litości i paniki, zanim wrócił do swojego przeciwnika.
Warknęłam i odwróciłam się, by spojrzeć na Alfę Ashera. Chciałam mu się dobrze przyjrzeć.
Ku mojemu przerażeniu opadła mi szczęka. Alfa Asher musiał być najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam.
Jego włosy miały kolor roztopionej czekolady, krótkie, ale też odurzająco potargane. Starałam się nie ślinić, gdy zsunął koszulę, odsłaniając pokrytą bliznami, ale wyrzeźbioną klatkę piersiową.
– Zamknij buzię, Lolo – warknął Alfa Asher, a ja przewróciłam na niego oczami. Słyszałam pomruk w jego piersi i mentalnie spoliczkowałam się.
– Naprawdę nie powinnaś go tak wkurzać, zaraz będziesz z nim walczyć – westchnęła Maya, ale wyczuwałam, że podoba jej się mój opór.
– Tak, tak, wiem – wymamrotałam.
Zanim zdążyłam zareagować, Alfa Asher rzucił się na mnie. Jęknęłam, gdy jego pięść zetknęła się z moim żołądkiem, zmuszając mnie do cofnięcia się.
Czułam, że tracę równowagę, gdy szykował się do kolejnego uderzenia. Pozwoliłam grawitacji pociągnąć mnie do tyłu i wyturlałam się z jego drogi w samą porę, by uniknąć kolejnego ciosu.
Wstałam i otrząsnęłam się z bólu. To było to samo, co trening z Chrisem. Mogę to zrobić. Nie mogę pozwolić, by jego nienaganny, boski wygląd mnie rozpraszał.
Obserwowałam, jak rzuca się do przodu, wyciągając ramię, by zadać cios. Udawałam, że skręcam w lewo, tylko po to, by przetoczyć się pod jego nogami i rzucić się na jego plecy.
Trzymałam się jego pleców z całych sił. W pewnym momencie prawie zaczęłam się śmiać, byłam jak miniaturowy plecak na nim. Zeskoczyłam z jego pleców w samą porę, by mógł się przetoczyć po ziemi.
– To by bolało – wymamrotała Maya, wiedząc, że zamierzał to zrobić z nami nadal przyczepionymi do jego pleców.
Jeśli to zabolało Alfę Ashera, nie dał po sobie tego poznać.
– Jesteś szybka – zauważył Alfa Asher, zadając jeszcze kilka ciosów w moją twarz i ciało, które na szczęście udało mi się uniknąć.
Ten facet był szybki. Szybszy niż Chris, a to już coś znaczyło.
– Jestem. A ty uderzasz mocno – warknęłam, unikając kolejnego ciosu. Nie poruszyłam się wystarczająco szybko i skrzywiłam się, gdy jego pięść musnęła moje biodro.
Nie byłam pewna, jak długo unikałam kopnięć i uderzeń Alfy Ashera. Zanim Alfa Asher przestał mnie atakować, byłam całkowicie wyczerpana. Choć udało mi się uniknąć niektórych jego ciosów, był o wiele szybszy niż normalny wilkołak. Całe moje ciało bolało i jęczało.
Alfa Asher był absolutnie zabójczy. Musiał być dobry w kontrolowaniu swojego gniewu, bo miał co najmniej trzydzieści pięć okazji, by mnie zabić.
Gdy miałam już odejść z resztą grupy, Alfa Asher odciął mi drogę.
Stanął przede mną, z założonymi rękami na piersi. Po treningu wsunął z powrotem koszulę. Odrywając wzrok od nabrzmiałych żył na jego ramionach, spojrzałam w jego oczy o barwie toffi.
– Czy nauczyłaś się czegoś dzisiaj, Lolo? – Jego szorstki głos był zimny i niemal protekcjonalny.
Znowu wydawało się, że nie mam nad sobą kontroli w jego obecności. Moje usta wypowiedziały te słowa, zanim mój mózg zdążył zareagować.
– Tak, twój nos drga, zanim zadasz cios – powiedziałam bez wyrazu. Obserwowałam, jak w jego oczach wirują plamki złota i zastanawiałam się, czy jego wilk jest bliski wyjścia na powierzchnię. Czułam, jak bije mi serce i nie sądzę, że to z powodu godzinnego treningu, który właśnie przeszłam.
– Czy jesteś celowo nieposłuszna, czy po prostu lubisz to robić? – Mięśnie w jego szczęce znowu się poruszały, gdy patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
– To tylko jedna z moich bardzo atrakcyjnych cech – wzruszyłam ramionami i odwróciłam się na pięcie, zanim zdążyłam powiedzieć coś, co naprawdę go wkurzyło.
Opadłam bezwładnie na kanapę, budząc mojego tatę z jego fotela z zaskoczonym chrząknięciem.
– Widzę, że trening poszedł dobrze – wymamrotał. – Widzę, że nadal żyjesz – jakby to było osiągnięcie.
– Boli mnie ciało – jęknęłam, opierając głowę o oparcie kanapy.
– Alfa był partnerem Loli na dzisiaj – uśmiechnął się Sean, ale wydawał się też być odetchnął z ulgą.
– Zamknij się i pozwól mi cierpieć w ciszy – wymamrotałam, z zadowoleniem przyjmując ciastko, które zaoferowała mi babcia.
– Nie spóźnij się jutro, a może to się nie powtórzy – uśmiechnął się Sean.
– Jutro? – jęknęłam. Dzisiaj całkowicie się wygłupiłam, nawet nie myśląc o jutrze. Świetnie.
















