Perspektywa Bailey.
"W końcu się zjawiłaś, Mira?" droczył się Ryan.
Dzieliła ich długa drewniana ława, a na niej ustawiono rząd kubków wypełnionych po brzegi alkoholem. Duszący zapach stęchlizny unosił się w powietrzu, marszcząc mi nos.
"Jacyż wy jesteście kochani, że czekaliście, aż zacznę grę?" uśmiech Miry rozjaśnił jej twarz. Podeszła do stołu, skinęła na nas i zadrwiła z Ryana. "Zacznijmy wię
















