Bailey wciągnęła gwałtownie powietrze, oszołomiona i przerażona, widząc, jak jej najlepsza przyjaciółka upada na ziemię, z pewnością połykając trawę i ziemię.
"Mirabella!" krzyknęła Bailey w przypływie strachu i paniki. Jej serce biło tak szybko w piersi, że myślała, że jest na skraju zawału.
Mirabella jęknęła i obróciła się, twarzą do nieba, gdy Bailey zawisła nad nią. Mira wypluła trochę trawy, a potem... wybuchnęła napadem śmiechu.
"Kurwa. Chyba złamałam sobie dupę." Wysapała, a jej słowa wywołały u Bailey uśmiech.
Mira miała się dobrze.
"Nie bądź śmieszna, wylądowałaś na brzuchu. Myślę, że co najwyżej spuściłaś powietrze z cycków." Prychnęła Bailey.
Mira dotknęła swoich piersi i ścisnęła je. "Suko, to są poduszki, nie mogę spuścić powietrza z czegoś takiego miękkiego. W każdym razie pomogły mi przy upadku."
"Są płaskie." Powiedziała Bailey bez wyrazu.
"Jak twój tyłek." Mira puściła oko z uśmiechem. Dwie dziewczyny wybuchnęły śmiechem, zapominając całkowicie, że Mia i Kade byli zaledwie kilka kroków dalej i widzieli wszystko.
"O mój Boże! Wy dwie! Mirabella!" Zajęczała Mia w noc, podchodząc do dwóch dziewczyn, które zesztywniały na dźwięk jej głosu.
Oczy Mirabelli rozszerzyły się i spojrzała na Bailey z lekkim strachem. "O kurwa."
"O kurwa, rzeczywiście, dziewczyno. Co do cholery robiłaś na drzewie i z wężem, na litość boską!?" Warknęła Mia, klękając obok córki i nie przejmując się, że niszczy swoją ładną sukienkę na kolację.
Bailey skrzywiła się. Ta noc szybko się spieprzyła.
Kade pospieszył do dziewcząt, unosząc się nad nimi jak ochronny posąg. Mimo że w tej chwili patrzył gniewnie na dwie kłopotliwe dziewczyny, jego oczy nadal lśniły głębokim zmartwieniem, tak samo jak oczy jego żony.
Mia spojrzała na Bailey, kiedy Mira nie wyglądała, jakby miała odpowiedzieć. "Co wy dwie robiłyście w tę zimną noc? Zwłaszcza, że jedna z was była na drzewie?"
Bailey wzdrygnęła się. Jak miała jej powiedzieć, że Mira i ona próbowały tylko zrujnować Kalebowi wieczór, tak jak on im?
Ale na szczęście, zanim Bailey zdążyła odpowiedzieć, Mira przejęła inicjatywę. "Mamo, tato. Wiecie, jaki Kaleb potrafi być, zwłaszcza wieczorem. Miał być wieczór filmowy, ale zrujnował go, przyprowadzając dziewczynę."
Mia zesztywniała, słysząc, że Kaleb kogoś przyprowadził. Mia wyraźnie nie lubiła jego zabaw w playboya. Jeśli dobrze pamiętała słowa swojej matki, jej ojciec, Haiden, był dokładnie taki sam, kiedy był w wieku Kaleba.
Potrzebna była jedna dziewczyna, jej mama, żeby zmienić jego postępowanie. Mia miała tylko nadzieję, że pewnego dnia jakaś dziewczyna pomoże jej synowi porzucić ten niezdrowy styl życia.
"Chciałyśmy się tylko na nim odegrać. Przysięgam, to był nieszkodliwy żart." Mirabella użyła swojej magii, robiąc te szczenięce oczy, którym jej rodzice nigdy nie potrafią się oprzeć ani złościć.
Pan Reece pierwszy się złamał i westchnął, obejmując ją swoimi opiekuńczymi ramionami. "Czy ten upadek bolał, gwiazdeczko?" Zapytał swoją córkę z troską.
Mira, która nienawidziła tego przezwiska, skrzywiła się, ale potrząsnęła głową, zaprzeczając. "Nie bardzo, tato. Gałąź nie była tak wysoko."
Pan Reece wygląda na uspokojonego, podobnie jak pani Reece, która westchnęła.
"Chodźcie, dziewczyny, wejdźmy do środka." Powiedziała pani Reece, pomagając Mirze wstać.
"Mirabella!" Nagły ryk Kaleba sprawił, że wszyscy gwałtownie podnieśli głowy. Ręka Kaleba zaciskała się na uszczelce okna, gdy wychylił połowę głowy z okna i spojrzał gniewnie na Mirabellę i Bailey.
Gdy światło księżyca padło na jego twarz, żołądek Bailey wykonał dziwne salto i skręcenie.
Mira parsknęła śmiechem, widząc stąd, jak bardzo mokre są jego włosy.
Dobrze mu tak.
"Zapłacicie mi za to-"
Zaczął, ale jego matka mu przerwała.
"Teraz, młody człowieku, lepiej zacznij się modlić, żeby, kiedy tam wejdziemy, Mira nie miała racji co do tego, co powiedziała." Warknęła pani Reece z wściekłym spojrzeniem skierowanym na jej przemoczonego syna, którego zęby wyglądały na szczękające.
Oczy Kaleba lekko się rozszerzyły i szybko wszedł do swojego pokoju.
Mira posłała Bailey szybkie mrugnięcie, które wywołało u niej lekki śmiech.
"Nie śmiałabym się na waszym miejscu. Zalałyście jego łóżko i prawdopodobnie cały pokój. Kto waszym zdaniem to posprząta? Na pewno nie ja." Powiedziała pani Reece z zadowoleniem.
Słysząc słowa pani Reece, dwie dziewczyny spojrzały na siebie z szeroko otwartymi, zaniepokojonymi oczami. Obie przełknęły ślinę jednocześnie i z opadłymi, pokonanymi ramionami czekały na swoją karę.
_
"Pominęłyście jedno miejsce." Uśmiechnął się Kaleb, patrząc na dwie dziewczyny walczące z mopem, aby posprzątać jego pokój.
Mirabella wycelowała prosto i nie tylko zmoczyła jego łóżko i jego samego, ale także zdołała zmoczyć podłogę.
Bailey zacisnęła zęby i warknęła pod nosem. "Dupek."
Kiedy dotarły do jego pokoju, ku rozczarowaniu Bailey i Mirabelli, dziewczyna opuściła pokój Kaleba i zniknęła w nocy.
Teraz nie było żadnych dowodów na to, co Mirabella powiedziała swoim rodzicom.
"Co powiedziałaś, kwiatuszku? Nie słyszę cię, mów trochę głośniej." Drażnił się Kaleb, opierając się o framugę drzwi i krzyżując kostki.
Stąd miał przed sobą najbardziej komiczny widok. Nie było nic bardziej rozrywkowego niż widok dwóch dziewczyn walczących z mopem.
Jedną z nich jest jego siostra, a drugą najlepsza przyjaciółka jego siostry, która, jak przyznaje, ma najładniejszy tyłek, jaki kiedykolwiek widział.
Przechylił głowę, żeby lepiej się przyjrzeć, i jego kutas się poruszył. Zły Kaleb, Bailey była niedostępna i zdecydowanie zbyt irytująca, żeby ją przelecieć.
"Wynoś się, Kaleb!" Zajęczała Mirabella ze złością i frustracją, ocierając spocone czoło.
Bailey nie rozumiała, dlaczego jest tak cholernie spocona, skoro ledwo co robiła, a to Bailey sprzątała podłogę.
Kaleb parsknął. "Ostatnio, jak sprawdzałem, to jest mój pokój, siostro." Wyśmiał słowo siostra i uśmiechnął się, ale uśmiech zniknął, gdy Bailey się odwróciła i pokazała mu swoje ładne, łanie oczy.
Kaleb również przyzna, że Bailey była jedną z najładniejszych dziewczyn, jakie kiedykolwiek widział. Z jej ogromnymi, niebieskimi, łaniami oczami, długimi, czarnymi włosami, które prawie wyglądały jak atrament dotykający jej kości ogonowej, wydętymi ustami, które w jakiś sposób były już naturalnie czerwone, i uroczym, zadartym nosem z pucołowatymi policzkami, Bailey z łatwością zawstydziłaby te supermodelki.
Dziewczyna była żywą, chodzącą lalką Barbie. Tylko o wiele ładniejsza w prawdziwym życiu.
Ale była niedostępna, a poza tym, jak powiedział, była irytująca, tak samo jak jego siostra.
Kaleb odchrząknął, oderwał od niej wzrok i powiedział udawanym, obojętnym tonem. "I tak zamierzam zrobić sobie kanapkę. Upewnijcie się, że mój pokój lśni czystością, zanim wrócę, przegrani."
Kaleb odszedł, potrząsając głową z frustracji. Nienawidził tego, jak wydawało się, że zawsze tonie w oczach Bailey. To było dziwne. Bardzo, bardzo dziwne.
















